Pamiętam, że w Teraz Rock z 1998 też był wywiad Briana, w którym twierdził, że Queen już nie istnieje, a NOBY było wyjątkiem.

Nie zapomnę jaki byłem wtedy zły, że tak uważał i nie chciałem dopuścić tego do wiadomości. Strasznie żałowałem (i nadal żałuję), że nie poszli wtedy za ciosem i nie nagrali albumu we trójkę.

Wracając do tematu wciąż nie wiadomo co stanie się z utworami Q+MJ. Nadal nie mają przecież "błogosławieństwa" ze strony rodziny Jacksona. Może tak być, że utwory pójdą na półkę i ujrzą światło dzienne za 40 lat podczas wydania Queen Antologii.

Super sprawą byłaby cała nowa płyta Queen, ale w to jakoś nie wierzę. Zbyt długo jestem fanem i zbyt wiele było zapowiedzi, których nigdy nie zrealizowano.

Zastanawia mnie teraz co wspomniał Karolina. Utwory z MJ, w wakacje szumnie piszą wszędzie i mówią o nagrywaniu, wydawaniu tych utworów, a teraz w wywiadach, że czekają na zgodę spadkobierców MJ?! To przed pracą nie otrzymali takiej? Czy spadkobiercy muszą zatwierdzić to co nagrali czy im się spodoba czy nie?!

Nie zgodzę się z tym, że obecnie nie znaczą nic. Jak by tka było nikt by ich nie zapraszał na festiwale (zamknięcie Euro2012 w Kijowie), ba na ceremonię zamknięcia Igrzysk!! Mogę dla nastolatków już nie znaczyć, ale pokolenie wychowane w epoce Q raczej kojarzy nazwę, Dziś legendy pokroju Chucka Berry'ego czy Fats Domingo są przeszłością, szukać na mega imprezach. A nadal koncertują.

Daga, nie zauważyłem, żeby ktoś tutaj powiedział, że Queen jest zapomniane i nic nie znaczą. Dalej znaczą wiele. Ale powinno się iść za ciosem, wydanie rarytasów, albo nowy album w stylu Made In Heaven.

Wydaje mi się, że Queen jest zapomniane. Nie przez wytwórnie czy media, ale przez fanów muzyki, którzy trochę bardziej serio podchodzą do swojego hobby. Dla nich Królowa już dawno stała się typowo jarmarcznym zespołem. Zamiast współpracować z innymi legendami czy chociaż zespołami, które grają w tej samej muzycznej lidze to co robią panowie Brian i Roger? Lady Gaga, Lambert, jakieś rapsy czy jakieś inne Jessie-cośtam. Wyobrażacie sobie Planta, Page'a czy na przykład Gillana w takiej roli?

Żeby oni chociaż udawali że są klasycznym rockowym zespołem z historią. Co za problem wydać jakieś dema, niewydane kawałki czy koncerty z sewentisów? Jak widać jest to problem - przecież taki Grand Dame czy My Secret Fantasy hajsu nie przyniesie. Nie będzie żadnych MTV, uznania od takich "gwiazd" jak Katy Perry czy Jessie-J.
Jak powszechnie wiadomo, wszyscy kochają w twórczości lata 80. Bo przecież wtedy zespół nagrał takie "cudeńka" jak A Kind of Magic, Radio Gaga czy I Want to Break Free. I w tym momencie przypomnijcie mi ile w tych kawałkach - uznawanych przez tłuszczę jako największe hity Królowej - jest dobrej gry Briana, Rogera czy Johna? Brian tylko co nieco pokazuje w AKOM. Podobnie John. A Roger? W każdym z tych utworów dominuje automat perkusyjny. Pamiętam, że kiedyś przeczytałem pod filmikiem z coverem (rock aid Armenia) Smoke on the Water gdzie udzielał się Taylor dość niezwykłą rzecz. A mianowicie, ktoś się spytał kto gra na perkusji w tym kawałku. Co w tym dziwnego ktoś spyta? Perkusista legendarnego zespołu, jakiś fan rocka (inny by nie trafił pod filmik z klasykiem Purpli) pyta kto to jest. No błagam. Teraz każdy świadomy muzycznie nastolatek na widok takiego Bonhama sika po nogach od tej epickości. A na widok Rogera - kto to?

Właściwie od lat 80. Queen stał się zespołem Mercury'ego i "tych gości". A teraz Brian i Roger próbują skakać po scenie z akurat modnymi wśród niezbyt szastającej dobrym gustem publiczności gwiazdkami i krzyczącymi "hej, patrzcie! my kiedyś graliśmy obok Mercury'ego! patrzcie jak fajnie gramy wasze ulubione kawałki! zapraszamy do sklepów po naszą kompilację z Gagą i WATCh!"
Nie lepiej by było zagrać z takimi Foo Fighters czy nawet Muse? Pokazać "tej lepszej" publiczności że Queen to nie tylko Freddie, ale i dwóch (plus John) znających się na swojej robocie facetów. Mniejsza o Rogera, ale Brian to swojego czasu był wirtuoz gitary, który grał na niej co chciał. Szkoda tylko, że teraz jest to "ten facet z afro, co stał obok Freddiego na teledysku do Gagi". Niech coś nagra, niech zaistnieje na scenie rockowej po raz kolejny. Bo jak na razie to on zaistniał na scenie popowej i rapsowej. Gdzie jest ten duch rocka, o którego Brian tak "dzielnie" walczył na The Works czy AKOM? Wtedy przynajmniej próbował i obok słodkiego popowego lukru nagrywał solo, które brzmiało jak dudy. Teraz gra solówki do Lady Gagi, która chowa się pod produkcją.


W tej chwili Queen guzik znaczy. Nieporównywalnie mniej niż Led Zeppelin, Pink Floyd czy Deep Purple.



I wiesz co Brian? Kocham* te twoje borsuki.

*niechaj żyje cenzura xD

proszę się odstosunkować od Lady Gagi.. a co do reszty to niestety bardzo smutna prawda.

Pod tym względem się zgodzę, bo nawet sama wytwórnia tak ich traktuje, skoro wydaje tylko stary katalog lub VHSy. Smutno mi, że to o boxach Pink Floyd cały światek fanów muzyki rockowej piał z zachwytu.... nawet w tej kategorii obecnie zostają daleko w tyle.

O przy okazji wymieniania Gagy i innych, zauważyliście, że kiedyś częściej Brian grał na płytach klasyków/rockerów? CZęściej na scenie gości na koncertach rockerów. Obecnie coraz rzadziej mamy takie rzeczy. Ktoś w wytworni im podpowiada, to będzie dobre dla promocji, to otworzy Queen na nowe rzesze fanów, bo fani Foo Fighters i tak was już znają.

oj Oberst. Brian jest bardzo niedoceniony i mieszany z łajnem, bo Queen nie jest "uwielbiany" w Stanach. wszystkie te hak ci w smak rankingi robione są albo przez Rolling Stone albo inne równie poczytne gazetki dla trzynastolatków, którzy szukają swojego gustu i przeglądają strony TOP 10 Gitarzystów Ever. ja nie wierzę rankingom. mam swój własny ranking i się go trzymam

edit//

Nirvana - Nevermind - 17 miejsce w rankingu 'albumów wszechczasów'
Queen - A Night At The Opera - 230 miejsce w rankingu 'albumów wszechczasów'
o Queen II już nie wspominając..

to są rankingi magazynu Rolling Stone. chyba nie rozumiesz co chcę przez to powiedzieć..

http://www.rocklistmusic.co.uk/rs200.ht ... 0%20Albums

a w 2012 ANATO spadło o jedną pozycję.

Nigdy się nie sugerowałem i nie sugeruję jakimiś śmiesznymi rankingami. Słucham to co lubię, nie według rankingów. To jest pic.

nie wiem czy ogólnie łapiesz. w wątku o rankingach napisałem dzisiaj, że Nirvana etc. jest kultowa w Ameryce bo po prostu tak jest. Queen w 1984 po IWTBF stracił Stany na zawsze. nie dziwi mnie, że Brian jest obrzucany łajnem bo najczęściej robią to ci, którzy wierzą w Rolling Stone i ich ulubionym gitarzystą<i najlepszym wg nich> jest Slash, Clapton czy inny Hendrix.

jak dla mnie ANATO powinnobyć co najmniej w pierwszej dwudziestce.

Łapię, łapię. Oni najczęściej faworyzują swoich. Dla mnie to szmatławiec po prostu. Nirvana, która tylko szła dobrze w USA, jak i inni wykonawcy. Queen przez Prentera straciło USA i kilka innych pierdół typu teledysk do Break Free, zresztą Queen nie tęsknili za USA. Przynajmniej Freddie i John bo patrząc dzisiaj, to Brian i Roger ciągle tęsknili za USA...

ciąglę tęsnkią..

..i nadal myślą, że mają 28 lat

Co do kilku powyższych postów, chyba trzeba zacytować pewne bardzo mądre słowa wypowiedziane jeszcze na starym forum: "muzyki Queen się nie ocenia, muzyki Queen się słucha". Podcieram się tymi wszelakiej maści rankingami (nie warte zachodu) i tym stękaniem w stylu "jak by to było pięknie gdyby w ejtisach zachowali swój dawny styl" itd. Czasu nie cofniesz.

Mnie się nie podoba. Ale ja nie o tym, wyciągnąłem to z kontekstu bo myślałem, ze w tym klipie był May. W sensie myślałem, że Oberst stwierdził, że tam był.
Rozumisz?

tak, wszystko jasne
tam Gaga jest syreną

Ale Brian wystąpił za to w teledysku rapera.

jakiego rapera?
TYLKO MEZO, TYLKO LIBER.

Jasnowidztwo. Z całą pewnością.