Ten ukryty utwór to Hangman. Trzeba odpalić płytę i w trakcie trwania piosenki Love Kills zrobić coś skrajnie hedonistycznego i bezecnego (w stylu Freda) np. kogoś niespodziewanie wykorzystać erotycznie Wtedy płyta zaczyna grać Hangmana w studyjnej 4 - minutowej wersji. Tak trzeba zrobić by odblokować ten ukryty utwór. Za każdym razem, gdy chcemy posłuchać tej piosenki. Tak przynajmniej słyszałem z wiarygodnego źródła związanego z wytwórnią.

Akty heteroseksualne się nie liczą - pewne info!

Leszeq zawsze mogę na Ciebie liczyć jeśli chodzi o akty

Od soboty można głosować juz na LP3 na LET ME IN YOUR HEART AGAIN. I na to akurat głosować warto . Mogłoby jakoś wysoko zadebiutować w przedświątecznym notowaniu .

Wracając do tematu dźwieku to ja tez jak miałem okazje przesłuchać to dno nazwane "Forever" to nie zawuażyłem różnicy pomiedzy remasterem 2011 a 2014, więc nie wiem dlaczego niektórzy dziennikarze tak wychwalają dźwięk tej płyty.

Bo ten recenzent słuchał japońskiej edycji nagranej na SHM-CD. Stąd pewnie różnica, plus pewnie bardzo dobry sprzęt na którym słuchał.

Nawet Roger jest zawiedziony tym co wyszło. Ale wytwórnia pewnie zadowolona

przynajmniej widzą lipność tego projektu, zwłaszcza Roger. Może się nasłuchali od fanów obelg (zwłaszcza Brian na swoim blogu) i lekka skrucha jest. W sumie to rok 2014 i tak był nadzwyczaj udany. Wydali Rainbow 74 i zagrali wyprzedaną trasę po USA, Azji i Antypodach. Sporo się o nich mówiło i pisało. Jeśli tylko polityka koncertówek będzie kontynuowana (np. wydanie Houston 77 lub innych rzeczy), to dla mnie i tak bardzo dobrze.

W sumie sprzedaż jest średnia więc nawet wytwórnia może być rozczarowana. Przy ogromie opowiadania o tym albumie skutek mizerny.

OFFTOP: Fragment tego samego wywiadu poświęcony The Cosmos Rocks trochę mnie zasmucił, ale i uchylił rąbka tajemnicy. Raczej nie było tak różowo i nie rozstali się w wielkiej przyjaźni .

Czekam, aż "przez przypadek" ten remix wycieknie do internetu

To mogli wydać bez głosu Jacksona... Tylko pewnie i tak finansowo duet z MJ bardziej im się opłacił, nawet w tej niezbyt przekonującej wersji Orbita.

Kto wcześniej udostępnił ten mix Queen, There must... ?

Ale spadkobiercy MJ mają głos w sprawie jego wokalu i pewnie powiedzieli dajecie mix Orbita albo samego Fredka.

Musieli przy zmianie z EMI na Universal zapisać sobie w kontrakcie takie rzeczy i teraz efekty remastery, składanka z czymś nowym. O ironio EMI zostało wchłonięte przez Universal po roku czy dwóch.

Po kilkudniowym słuchaniu płytki w aucie, stwierdzam, że bardzo przyjemnie słucha mi się pierwszego krążka. te utwory świetnie do siebie pasują.
Co do jakości nagrań, to rzeczywiście są fantastyczne.
nie bardzo rozumiem tłumaczenie się bri i roga w sprawie Forever. Nie widzę różnicy między ewentułalną Ep-ką a nowymi utworami na składance. Wydali to co wydali i głównym problemem tej płyty jest zbyt mała ilość nowości
Dla mnie najlepszym wyjściem na przyszłość wydawnictw queen są mini albumy takie po 5-6 utworów. Np. 3-4 nowe piosenki i 2 fajne mixy no i oczywiście wydawnictwa koncertowe. Z ostatniego możemy być bardzo zadowoleni......więc nie narzekajmy bo przecież 2 czy 3 koncertów nie wydadzą w jednym roku, a tak jest atmosfera oczekiwania. W 2015 lub 2016 na pewno coś przyjemnego koncertowego nas czeka.

Thank God It's Christmas ... bo dzięki temu dostałem pod choinkę jakże super składankę zwaną Queen Forever czy też samo Forever. Gdyby nie to to pewnie jeszcze przez długi czas wzbraniałbym się przed zakupem tego czegoś.

Na pewno warto mieć płytkę dla samego Let Me In Your Heart Again, które jeszcze przez długi czas będzie robiło na mnie ogromne wrażenie. W końcu przecież mamy coś nowego z Freddiem, do tego nie jest schrzaniony dźwięk, więc ogólnie wszystko gra i to genialne jak za najlepszych czasów Queen.
Dodatkowo strasznie lubię wersję Lily Of The Valley i dobrze słucha się Play The Game bez tego syntezatorowego intro.

Za każdym odsłuchem lubię też coraz bardziej nową wersję Love Kills. Co prawda słychać, że to Brian odpowiada za bas, bo jest w rybo dwudyszna toporny jakby ktoś dał drwalowi czy innemu Pudzianowi ten instrument i kazał na nim grać. Poza tym wszystko fajnie brzmi i jestem zadowolony, że coś nagrali na nowo coś od siebie.

Totalnie odpycha mnie od odpustowego There Must Be More, którego mix brzmi tragicznie. Na miejscu Orbita nie zgodziłbym się, by podpisywali mnie pod czymś takim. Jeszcze jak się słucha w domu na wieży czy w samochodzie to jeszcze jako tako brzmi, ale na słuchawkach jest już dramat. Mam wrażenie, że dźwięk jest co chwilę albo podgłaśniany lub ściszany w pewnych partiach. Do tego wokal Freddiego w szczególności w refrenie brzmi tak jakby go Jackson gwałcił i za wszelką cenę zmuszał go do zaśpiewania swojej partii. Sam Jackson natomiast brzmi jakby rzeczywiście w między czasie zajmował się małymi dziećmi. Zbyt słodko i ... kierownico.
Mam tylko nadzieję, że to Jacksonowie wystawili czek Orbitowi za tą szopkę, bo na pewno te 3 minuty nie są niczym dobrym ze znakiem Queen.

Resztę znamy i tak jak napisał Jakub fajnie słucha się pierwszej płytki, natomiast druga to też totalne nieporozumienie i nie wiem co na niej robią piosenki typu '39, The Miracle czy Is This The World We Created ?

Ogólnie rzecz biorąc pozycja na półce totalnie niepotrzebna. Wolałbym poczekać jeszcze kilka lat i może Brian i Roger nagrali coś więcej od siebie, lepiej dogadali z Jackosami i może dostalibyśmy chociażby 8 czy 9 kawałkowy album, ale z nowym materiałem, a nie z czymś takim.

Z drugiej strony może dobrze się stało, że wydali takiego gniota, z którego sami dziadkowie nie są zadowoleni i teraz zwalają na wytwórnię, że im kazali.

Tak czy siak jeśli drogi fanie masz do wydania niepotrzebne 50 zł to przeznacz je na Let Me In Your Heart Again, bo na prawdę warto.

Złote Forever w Polsce. Przy potrójnej platynie ostatnich Floydów.... słabo...

Ja wiem co dali ludziom Floydzi, to pokazuje, że jakby nasi dali to samo efekt medialny/sprzedażowy/fanowski byłby o niebo lepszy.

No pewnie. Gdyby wydali album z 9-10 piosenkami, ale takimi jakich nikt nie zna, to efekt byłby zupełnie inny. I to nawet nie musiałyby być rzeczy na wysokim poziomie, ot ich średnia odrzutowa z lat 80-tych, ale przynajmniej byłoby to coś nowego. U Floydów szału nie ma; płyta muzycznie średnia by nie rzec nudna, ale dla fanów to rarytas bez dwóch zdań usłyszeć coś nowego po tylu latach. A u nas kolejny składak; cóż poradzić. paradoksalnie na liście Billboard zaszedł do 38 miejsca czyli wyżej niż np. MiH. Ale i tak Rainbow 74 rekompensuje wszystko; tak udana płyta nie miała się prawa pojawić w planach wydawniczych, a jednak wbrew wszystkiemu wyszła.

Pytanie tylko czy następny krok będzie w takim stylu jak Rainbow, czy też takim, jak QF. Obawiam się, że znam odpowiedź...

A ja myślę że Roger i Brian ostatnim wywiadem w którym odcinają się troche od QF pokazali ze zrozumieli ze to był błąd

Przecież to lawiranci są

A tak na poważnie to Let me in.... plus 2 na 30 na LP3 . Jakimś cudem się utrzymało