Plany koncertowe Queen+ Adam Lambert 2015

[Lesheq]

To spoko. Pewnie bedzie prawie pełna hala. Jeszcze w sumie 2 miesiace do koncertu wiec multum czasu

[atryk12]

Wie ktoś o której godzinie będzie dzisiaj Queen? Próbowałem goooglować, ale nic nie mogłem o godzinie znaleźć.

[OberstPrymas]

Od 0:15 czasu polskiego.

[daga]

Link do transmisji http://www.bbc.co.uk/programmes/p02ffhxr/live

[maciej_a]

Jakie wrażenia z wczorajszej transmisji? Ja odniosłem wrażenie że Roger to już ledwie na nogach stał po występie. Do tego ta broda. Wygląda jak Papa Smerf albo pijaczek spod spozywczaka czy inny kloszard.

[Jakub]

Bardzo dobre wrazenie...
koncert dynamiczny, dobrze zagrany, jakosc dzwieku super
brian jak zwykle zadumany...roger spoko- broda biala jak u mikolaja..mam wrazenie ze powiazana jest z akcja brodaczy dot. walki z rakiem....wiele gwiazd ostatnio to zrobilo
Pozdrawiam noworocznie:-)

[Lesheq]

kurde, czy Wy też macie takie odczucia po tym koncercie noworocznym, że on stał na całkiem dobrym poziomie. Dziadki grali bardzo sprawnie (np. świetne wykonanie IWIA ze wszystkimi mocnymi zagrywkami i riffami) a i Lambert jakby zrobił postępy. Chodzi mi o to, że w porównaniu np. do Wrocławia czy nawet pierwszych koncertów w zeszłorocznej trasy, śpiewał mniej po swojemu (mniej kwiczenia, stękania i ozdobników), a bardziej "po męsku", co przy dobrej dyspozycji dziadków dało ciekawy efekt. Takie miałem odczucia, że ten postęp jest widoczny i tylko w kilku miejscach mnie irytował (piskliwe zapowiedzi piosenek). Może ktoś mu zwrócił uwagę by śpiewał jak "chłop a nie p...da"

No i fajnie zagrali Bohemian/Killer/Bohemian, coś jak medley w 1975 tylko, że krótszy, ale i tak wyszło to bardzo dobrze. Podobało mi się

[Jakub]

Chętnie obejrzę to jeszcze raz, tym bardziej że spóźniłem się na pierwsze 3 utwory
Mi spodobało się tez bohemian/killer, natomiast FBG bym wywalił na trasie....monotonne to to jest.

[daga]

Litości ten koncert był słaby. Roger chyba przed koncertem walnął więcej niż dwie szkockie, a po przerwie to już ewidentnie był napity.

Muzycznie bardzo średnio jak na ten projekt, realizator dźwięku chyba tez przespał. A wykonanie UP to jakaś porażka jak można tak to wykonać gdzie Rogera ledwo słychac bo źle ma ustawiony mikrofon lub w niego nie trafia tylko gapi sie jak ciele w Adama?! Kolejny raz nie wiem po kija tam Rufus mógl zastapić ojca do tego utworu i było ciekawiej.
Brian na swoim poziomie, ale bez rewelacji. A całe tło znikome, bo realizator unikał ich filmowania, częsciej widziałam znajomych fanów w 1rzędzie niż SPikea i sp. Na widownik Jacky, Anita Dobson tyl co wyhaczyłam.
Intro na dudach to ta niespodzianka? Po raz kolejny po co Bri sie pyta co chca ludzie usłyszeć? i graja to samo.. Mogliby sobie darować Fredka w tak znikomej wersji, przy całym wstępie miało to sens a teraz ze 4linijki... wycięcie sekcji operowej pewnie wyniku ograniczeń czasowych.
Bardzo słabe chórki, od lat tak cienko nie brzmiały na żywo w ich wykonaniu. Niech zapomną o tym występie.

[KonradWallenrod]

A ile grają na trasie kawałków z tej wspaniałej płyty "Cosmos Rocks" bo nie wiem ?

[Kensington]

Najbardziej podobało mi się "Killer Queen", ogólnie występ rewelacyjny, zespół w doskonałej formie, jeśli podobnie zagrają w Krakowie, to będziemy mieli świetny koncert

[daga]

[Rysiu]

A co do wcześniejszej wypowiedzi Dagi - jak jest udział Freddiego w tym show? We Wrocławiu było kilka linijek LOML i druga zwrotka BR. Mam nadzieję, że jest tego równie dużo (albo jeszcze lepiej - dużo więcej).

Co do wycięcia środkowej części BR - nie razi mnie. Serio. Ten fragment w IDENTYCZNEJ wersji występuje na płycie i na bardzo wielu koncertach Queen. I chociaż nie neguję kunsztu tych kilku minut uważam, że lepiej zastąpić coś, co każdy z nas może sobie puścić w domu czymś, co zaśpiewają na żywo. Ja wiem, żywa legenda, integralność dzieła, monumentalność tego fragmentu itp. - zgadzam się z tym, ale jednak z wywalenia tego tragedii robić nie będę.

[daga]

[Aleksander]

Występ średni. Roger niestety był najsłabszym ogniwem ale myślę że to wina pory i okazji koncertu więc napicie plus zmęczenie, raczej w trasie będzie dobrze jak w Ameryce.
Cieszy to że Adam coraz pewniej czuje się w roli frontmana wygląda doskonale przykuwa uwagę swoją osobą i o to chodzi. Tak jak Leszeq napisał jest normalnym facetem (niestety ze wstawkami zniewieścienia) niż malowaną ciotą jak z mini trasy 2012 (cała ta mini trasa była słaba od wizerunku po spiewanie jedyny plus to setlista)
Wersja Under Pressure żałosna po co się dziadek męczy jak jest Rufus mógłby wstać jak kiedyś i duet lepszy
Mogliby sobie darować Freda wygląda to już sztucznie to było dobre za czasów Paula skoro Adaś jest tak doskonały że zaśpiewa wszystko i wyżej...?
Najbardziej niemiły dla ucha jest fakt że takie utwory jak DSMN, CLTCL i inne sa maksymalnie spowolnione tak żeby się wyrabiali. No ludzie przecież przez to nie ma powera.
najbardzij podobało mi się wykonanie AOBTD

[daga]

Fakt spowolnienie to minus, niestety nie czuje aby I want it all było dobre dla Lamberta.

[maciej_a]

Widzę że coraz więcej pozytywnych opinii o Lambercie. Może nie pozytywnych ale przynajmniej nie negujacych wszystkiego co robi. To już coś. Ja jak większość z nas nie jestem zachwycony ta współpraca ale staram się szukać plusów... Dla mnie plusem jest to że po raz drugi zobaczę 1/2 zespołu na żywo:-). Czasu sie nie wróci i Fredka nie wskrzesimy więc trzeba się cieszyć z małych rzeczy jak choćby widok Fredasa na ekranie podczas koncertów. A Lambert? Hmmm... Jest taki jest. Nie da się ukryć ze zrobił postęp choć jego głos faktycznie czasem az zaboli (ach te piski). Gorsze jest to, że Roger coraz mniej się angażuje. Nie dość że podpiera się Rufusem na perkusji to śpiewa też coraz mniej. We Wrocławiu trochę pośpiewał ale w Krakowie chyba ciężko będzie go oderwać od stołka za bębnami. Szkoda bo we Wrocławiu najlepsza część koncertu była właśnie jak Roger był z przodu.
A jeszcze jedna uwaga... Całkiem dobrze w Londynie wypadło TSMGO (tu tez duży postep). Byłem zaskoczony bo we Wrocławiu wypadło to słabiutko. I Brian tu nieźle dawał czadu.
Brakowało mi These Are The Days Of Our Lives (moja ukochana piosenka) która w połączeniu z obrazami podczas koncertu jest bardzo wzruszająca. Liczę że w Krakowie ją usłysze

[daga]

U mnie Lambert nie wywołuje pozytywnych emocji. Tak jak nie cierpię wokalu Bono.

Z Rogerem będzie A Kind Of Magic lub These Are The Days Of Our Lives ciężki wybór, bo oba kawałki popularne w Europie lub zaszaleli i oba zamiast UP jesli Roger ma zdychac grając i spiewając.

Czytam, że ludzie mieli inne nagłośnienie na koncercie a transmisja to co zauważyłam o wiele gorsze.

[maciej_a]

Daga, tu nie chodzi o pozytywne emocja bo o nie ciężko przy Lambercie ale o pozytywne emocje względem dziadków. Lambert to tylko dodatek, uzupełnienie ścieżki wokalnej (o ile tak można powiedzieć heheh). Idąc np na musical WWRY 2 krotnie w Londynie nie szedłem z myśla o pozytywnych emocjach związanych z wokalistami a samą muzyką graną na żywo, utworami. Aktorzy byli tylko lepszymi lub gorszymi odtwórcami cudzych utworów. Przez takie właśnie osoby muzyka Queen wciąż zyskuje nowych fanów. I może tu jest choć mała cegiełka Lamberta. Powiem tak... Może narażę się niektórym ale również Paul Rodgers nie wywoływał we mnie wielkich emocji. Jego nadinterpretowanie niektórych utworów sprawiał u mnie wrażenie ze chce zmieniać melodie i wersje niektórych utworów (np TSMGO). Nie cierpiałem wykonań Paula. Mimo to wokalistą jest świetnym.
Kończąc tą myśl... Fajnie było we Wrocławiu zmknąć oczy podczas solówki w WWTLF i człowiek mógł choć przez chwilę poczuć się jak podczas koncertów z Live Magic.
Najgorsze jest to ze wszyscy jestesmy zarażeni symptomem Freddiego i choćby na scenie stanął sam Bóg to będzie porównywany. Taka nasza ludzka natura.

[mike]

Obejrzałem dzisiaj i jedno jestem w stanie przyznać - Adam poprawił się względem 2012 r., przede wszystkim wokalnie, ale także wizualnie, jak i ruchowo (chociaż na "regularnych" koncertach cyrk jest jeszcze większy, niż kiedyś, więc pochwały dotyczą w zasadzie tego jednego koncertu). Niemniej jednak nadal nie jestem w stanie go znieść jako wokalisty i frontmana.

Doskonale rozumiem, że nie każdemu leżał Paul, ale z nim poniekąd jednak odpadała kwestia porównywania - Rodgers ma własne "zaplecze", wiadomo, iż jest wokalistą blues rockowym, który inspirację czerpał od takich artystów jak Otis Redding i że w związku z tym na pewno będzie interpretował utwory Queen w inny sposób, że będzie chciał na nich odcisnąć swoje piętno. Mogło się to podobać lub nie, ale nie było tam aż takiego porównywania, jak przy Adamie, który ewidentnie inspiruje się wąsaczem. Nie twierdzę, że to źle, ale łatwiej przy tym o ataki... o zachwyty zresztą również .

[Mozzer]

[daga]

[mike]

Daga, tu masz wersję z "ho ho ho" - https://www.youtube.com/watch?v=vTN0b_T2AY8 .

[daga]

[Mozzer]

[mike]

[maciej_a]

" Na drugim miejscu widziałbym Rodgersa..."
No tu pocisnąłeś... Przecież Rodgers robił z tego swój utwór zupełnie odbiegający (w refrenie) od oryginału. To nie były koncerty Paul Rodgers+Queen tylko Queen+PR więc myslę że oczywiście można miec swoje wersje ale dla mnie to było przegięcie. Ja tego nie kupowałem mimo że ogólnie koncerty z Rodgerdem były całkiem dobre choć o płycie CR lepiej nie wspominać;-) Oczywiście każdy ma swoje zdanie. TSMGO jest trudnym utworem i tylko Freddie zaśpiewał go perfekcyjnie. Szkoda że nie było okazji posłuchać wykonania Freddiego podczas koncertów bo co innnego wykonanie studyjne a co innego powtórzyć to dobrze na koncercie. A może i dobrze... Może czar tego utworu by prysł?
Mówcie co chcecie ale ja uważam że Lambert zrobił postęp i ja z chęcią pójde na koncert w Krakowie oczywiście nie dla niego ale dla muzyki Queen. Postęp nie oznacza że akceptuje się w pełni ta współpracę. Powiedzmy że staram się szukać w tym plusów a nie negatywnych emocji. Modlę się tylko żeby nikt nie wpadł na pomysł wydania studyjnej płyty... Co innego pograc na koncertach a co innego dalej powiększać dyskografię Queen o jakies gnioty typu Cosmos Rock.

[david82]

[maciej_a]

Mi chodzi o to że gdyby życie Freddiego nie skonczyło się tak jak się skonczyło to pewnie jeszcze trochę by pośpiewał. Z drugiej strony to właśnie chyba choroba "pozwoliła" mu na osiągnięcie takiej skali jak podczas Innuendo.

[Mozzer]