No, jadę zobaczyć to mjuzikalowe cudo na żywo, tego zawodziciela wyżej-od-Freda-śpiewającego. TATDOOL OCZYWIŚCIE nie będzie, a na to głownie czekałam
(może dlatego, że Kozie Vibrato schodzi wtedy ze sceny?).
Ech, ja po prostu nie rozumiem, nie trawię tego mariażu... Może po koncercie zmienię zdanie i zostanę "fankom Adasia", co już jest z niego king a nie "great pretender". W tym momencie bardziej interesuje mnie after party i spotkanie z kilkoma osobami.
To wylałam z siebie żale. Idę. :<