Dzisiejszy koncert Airbag jak dla mnie rewelacja. Kto nie był niech żałuje. Bohater wieczoru mógł być tylko jeden , a więc Bjørn Riis na gitarze, no po prostu facet jest boski. Ciarki miałem praktycznie co chwila, gdy zaczynał grac solo, zdecydowanie unosił się nad tym wszystkim Gilmourowy feeling, czapki z głów. Odegrali cały album The Greatest Show On Earth w 1 szej części koncertu. Tu wg mnie najlepiej wyszło Call Me Back, The Greatest Show On Earth i Surveillance part 2-3, a potem po króciutkiej przerwie zagrali mix utworów z 2 pierwszych płyt. White Walls (ta gitara), Never Coming Home, Steal My Soul i Colours, to wg mnie najlepsze fragmenty tej części. Szkoda, że słabo widoczne były filmy wyświetlane z tyłu na telebimie. Na bis mógł zabrzmieć tylko 1 utwór i tak też się stało, a więc najlepszy długas dekady, a wg mnie w ogóle od czasów Floydów nikt nie nagrał lepszego utworu ponad 15 min niż Homesick I-III-opad szczęki był wielki. Ten utwór to mistrzostwo świata. Bizon na początku biegał z aparatem pod sceną, a potem zniknął jak kamfora
. Gdybym miał kasę, to byłbym jutro na ich koncercie w Krakowie. Publika dawała radę i pięknie oklaskiwała panów. Widać było,że cieszą się z tak ciepłego przyjęcia. Na 100% wybieram się na ich następny koncert, kiedy wrócą do nas z kolejną nową płytą. Cieszę się, że jest taki zespół jak Airbag, w którym gitara brzmi tak fenomenalnie.