Pigs - bo żeby ruszać "Dogs" już teraz to musiałbym być wariatem, a do "Sheeps" mam rybo dwudyszna słabość(choć polubiłem ten utwór najpóźniej) - tam jest taka genialne tajemniczość i niepokój... narastają one w zasadzie już od początku utworu, a swoją kulminację mają w tym momencie w którym wchodzi psalm(
Rob, po tych słowach chyba jeszcze bardziej znienawidzisz ten utwór!
).
"Pigs" oczywiście też fajne i nie mam się do czego przyczepić, no ale na obronę też specjalnie nic nie mam i musiałem to wywalić drogą eliminacji. Jeśli uzasadnienie do obrony "Dogs" jest jednak za słabe no to napiszę, że utwór ratują przede wszystkim ta cała nostalgia i beznadzieja w nim zawarte, a także fragment z ujadaniem psów, no i to że w utworze udzielają się wokalnie zarówno Gilmour jak i Waters. No i są tam też najlepsze solówki instrumentalne na całej płycie.