TOP10 - temat dla tych z wysublimowanym gustem - SIGUR ROS

[mumin_king]

TOP10 ARCADE FIRE

1. Rebiellion (Lies) - 42
2. Reflektor - 37
3. Neighborhood #1 (Tunnels) - 34
4. Wake Up - 29
5. Sprawl II - 27
6. No Cars Go - 22
7. Neighborhood #3 (Power Out) - 14
- The Suburbs
9. Intervention - 12
- Suburban War

11. In the Backseat - 11
12. Afterlife - 10
- Windowsill
14. My Body Is a Cage - 7
15. Black Mirror - 6
- Deep Blue
- It’s Never Over (Hey Orpheus)
18. We Exist - 5
- We Used to Wait
20. Crown Of Love - 4
- Ocean of Noise
- Porno
23. Ready to Start - 3
24. (Antichrist Television Blues) - 2
- Culture War
26. Normal Person - 1

[mumin_king]

TOP 10 - TALK TALK

[kater]

oooo, dawajcie linki, chciałem się za to wziąć jak będe w końcu czasowy

[lookaug]

Jedna z najbardziej fascynujących przemian stylu na przestrzeni dyskografii w historii muzyki. Od synthpopu do post-rocka. A i tak najlepiej było na etapie przejściowym - "Kolor wiosny" to zdecydowanie top 10 moich płyt. Mógłbym obstawić nią 80% listy (dlatego, że jest na niej 8 utworów, hehe #żartzprocentami), ale się "powstrzymałem" i stanęło na połowie. Szkoda, że tylko jeden taki album im wyszedł - "It's My Life" jest w całości jeszcze za bardzo ejtisowe, a później już się zaczyna zbytnia asceza. Chociaż solowej płyty Hollisa z 98 roku chyba nic nie przebije - cisza rozpisana na 45 minut. Nawet nie będę starał się ukrywać, że chociaż lubię i cenie to spokojniejsze oblicze, to na tego typu listach utworów górę bierze melodyjność i ogólnie rozumiana przebojowość.


1. Living In Another World
2. I Don't Believe in You
3. It's My Life
4. The Party's Over
5. Life's What You Make It
6. Such A Shame
7. Give It Up
8. I Believe in You
9. After The Flood
10. Happiness Is Easy

[mumin_king]

1. It's My Life

hihihi

[Michalzbiku95]

1.Talk Talk
2.Such a Shame
3.It's My Life

[NAR]

nie dam rady już dosłuchać więc to co znam

1 Living In Another World
2 Give It Up
3 Time It's Time
4 I Don't Believe in You
5 Happiness Is Easy
6 It's My Life
7 Chameleon Day
8 Life's What You Make It
9 I Believe in You
10 April 5th

obiecuję poprawę i zapoznanie się z resztą twórczości. Ale to na wiosnę. Zupełnie mi nie pasują do listopadów i Buki, która nadejdzie lada dzień ;f

[whoatemydinner]

Obczaiłem składaka + trzy płyty. Chyba najprzyjemniejsze jak dotąd poznawanie na potrzeby zabawy, fajniejsze nawet niż Arcade Fire. The Colour of Spring oraz Spirit of Eden niesamowicie mi się wpasowały w gust. Na RYMie ktoś ładnie napisał (apropos TCoS) że tak powinno było brzmieć Pink Floyd w latach 80.. I bardzo dużo prawdy w tym jest moim zdaniem. Choć jeszcze lepsze przeżycia były przy hajpionym Edenie. Generalnie - nie jestem jakimś gigantycznym koneserem post-rocka, ale uwielbiam klimatyczną muzykę, a to na pewno ta płyta zapewnia. Można zamknąć oczy i rozpłynąć się w świecie stworzonym przez Hollisa and co. W ogóle sam wokal Hollisa już na plus - na początku mnie irytował właściwie, ale jak to z najlepszymi bywa, po pewnym czasie zaczął mi się naprawdę podobać. Facet operuje całą gamą emocji i za każdym razem brzmi to szczerze. No idealnie.

Jeszcze wyróżnię zdobywcę osobistego pierwszego miejsca, to jest Living in Another World. Dawno już mnie żaden utwór nie porwał do fapowania nad organami Hammonda jak ten. Przecież te świdrujące organy w tle są rodem z najlepszych klawiszowych występów Wrighta. A organy to tylko wisienka na torcie - linia basu, za którą nie jeden zespół dałby się pociąć (w ogóle basista był tak świetny, że aż trochę żal, że poszli w te post-rocki, bo tam aż tak bardzo dużego pola do popisu nie miał), melodia, WOKAL (Xavi ma w pełni rację; słychać, gdzie Hogarth szukał inspiracji), solo na harmonijce... To jest jeden z tych kawałków, gdzie poszczególne puzzle tworzące układankę ułożyły się w idealną całość.

Ale do rzeczy (z linkami, jak kater prosił)
01. [Colour of Spring, 1986]
02. [Spirit of Eden, 1988]
03. [Colour of Spring, 1986]
04. [Spirit of Eden, 1988]
05. [Colour of Spring, 1986]
06. [Spirit of Eden, 1988]
07. [Laughing Stock, 1991]
08. [It's My Life, 1985] (jednak wolę cover, nie bijcie :< )
09. [Colour of Spring, 1986]
10. [It's My Life, 1985]

[Faraday]

1. After the Flood
2. Time It's Time
3. Living In Another World
4. Happiness Is Easy
5. Give It Up
6. I Don't Believe in You
7. April 5th
8. Chameleon Day
9. Life's What You Make It
10. The Party's Over

Eh, aż wstyd się pokazywać z taką listą na forum. Jak widać znam tylko całe TCoS i parę kawałków z innych płyt. Bida. Podobnie jak Nar czekam na nadejście wiosny z poznaniem reszty dyskografii

[Xavi]

Znałem Colour of Spring, które uwielbiam. Na potrzebę rankingu poznałem It's My Life (trochę gorsze niż następca, ale klimat czasami podobny i hiciorów dużo więc warto) i Hollisa solo (piękna rzecz, minimalistyczna, słuchanie tego po imprezie andrzejkowej skacowanym o 8 rano bo się nie da zasnąć to fajna sprawa, bo na disco to nie bardzo). Chciałem się rozpisać, ale obiad w sumie wszystko napisał. A te dwa post-rocki sobie zostawiłem 'na kiedyś', nie można brać wszystko od razu i na szybko.

1. Living in Another World
2. Happiness Is Easy
3.Time It's Time
4. Such a Shame
5. Call in the Night Boy
6. Life's What You Make It
7. The Colour of Spring (Hollis solo)
8. Give It Up
9. Renee
10. It's My Life

[Kriejtiw]

tu wieczorem byndzie moja lista

[Atrus]

Zupełnie nie ta pora roku, ale niech będzie.

1. Living in Another World
2. I Don't Believe in You
3. Eden*
4. Myrrhman
5. Ascension Day
6. Chameleon Day
7. I Beleive in You
8. New Grass
9. Time it's Time
10. After the Flood





________________________________________________________________
*właściwie chodzi o całą trójkę The Rainbow / Eden / Desire, którą zawsze traktowałem jako jedną całość, ale skoro Obiad już rozbił, to nie będę mącił muminowi

[Kriejtiw]

1. The Party's Over
Gigant. Końcowe powtarzane wersy to mistrzostwo wszechświata i okolic. Widzę, że jest to tu dość niedoceniane, szkoda. Bomba emocjonalna.

2. I Don't Believe in You
Przyjemne, jesienno-wiosenne i rewelacyjnie zaśpiewane.

3. Life's What You Make It
Ostro. Ten niemal hard-rockowy riff świetnie kontrastuje z całością twórczości. Do tego jazda niebieskim Banshee po plażach Miami Beach z tym jako soundtrackiem, ach.

4. Tomorrow Started
A to taka troszkę słabsza wersja numeru jeden. Lubię ich syntezatorowy okres i wcale nie uważam, że mają się go wstydzić. Co jak co, ale naszpikowane emocjami ballady ollisowi wychodziły jak nikomu innemu. I nawet żal, że tego wokalu jest coraz mniej i mniej.

5. Desire
Ale post-rockowy okres też nie w kij dmuchał. Ja akurat jestem przede wszystkim fanem Hollisa, więc siłą rzeczy będę jego premiował. No i tu więc mamy kawałek, gdzie Mark pokazuje moc swego głosu, pomimo ascetycznego podkładu. Można? Można!

6. Time It's Time
Monumentalne, nastrojowe, potężne, acz wcale nie napuszone. To bardzo dobry zamykacz albumu, który zawsze przywodzi mi na myśl jakieś szamańskie modły. Jakby łabędzi śpiew drącego się Marka, bo potem będzie już tylko oszczędny w słowach.

7. It's My Life
Bo lubię. Świetna piosenka popowa.

8. After the Flood
Niech i ostatnia płyta ma coś od życia. To zawsze był mój faworyt z Laughing Stock. To i Myrrhman.

9. Living in Another World
Nisko, ale... osłuchało mi się. Tak bywa, kiedyś dałbym sobie za to rękę uciąć, to wszak była moja introdukcja do reszty dorobku zespołu. Wszystko super, tyle że obecnie ma dla mnie wartość jedynie sentymentalną. Szkoda, bo gdy ten numer chwytał, to nie puszczał.

10. Renée
I kolejna solidna syntezatorowa ballada na koniec listy. Ciężko w sumie znaleźć słaby kawałek na całym It's My Life; mogli w sumie dłużej pociągnąć to wcielenie.

[kater]

Zagłosuję symbolicznie tyle co znam, nie miałem na razie kiedy pogooglać a słuchać całych płyt to już w ogóle.

1. Livin in Another World
2. It's My Life

[mumin_king]

TOP10 TALK TALK:

1. Living In Another World - 62
2. I Don't Believe in You - 39
3. Time It's Time - 34
4. Give It Up - 30
5. Happiness Is Easy - 29
6. It's My Life - 24
7. Life's What You Make It - 24
- The Party's Over
9. Eden - 17
10. After The Flood - 16
- I Believe in You

12. Such a Shame - 15
13. Chameleon Day - 12
14. Myrrhman - 7
- New Grass
- Tomorrow Started
17. Ascension Day - 6
- Call in the Night Boy
- Desire
20. April 5th - 5
- The Rainbow
22. The Colour of Spring (Hollis solo) - 4
23. Renee - 3
- Talk Talk

[mumin_king]

TOP 10 - MILES DAVIS

[OberstPrymas]

1. Two Bass Hit
2. Miles Ahead
3. All Blues
4. So What
5. Blue In Green
6. Will O' The Wisp
7. I Thought About You
8. 'Round Midnight
9. The Pan Piper
10. It Ain't Necessarily So

Lekki random, ale pierwsza piątka to jest coś co autentycznie bardzo lubię. Poza tym opierałem się na jednej składance zaledwie, więc nie bić.
Aha, jeszcze jedno jeśli mówimy o jazzach: Django>Miles

[Mefju]

1. So What
2. Blue in Green*

*To to co dał kiedyś Xavi do QW?

Jeśli tak no to WYMIATAM!



EDIT: O, A JEDNAK UZUPEŁNIAM! Wymiatam więc jeszcze bardziej! xD

[lookaug]

1. So What
2. Flamenco Sketches
3. Bitches Brew
4. Shhh/Peaceful
5. Freddie Freeloader
6. Miles Runs the Voodoo Down
7. Pharaoh's Dance
8. All Blues
9. Sanctuary
10. Blue in Green

Debilna ta lista, ale co zrobić - wkleić trzeba. Bo jeszcze się Mumin zdenerwuje i powie "nie chcieliście układać list dwudziestominutowych jazzów, to wam zamykam temat".

[whoatemydinner]

01. Blue in Green
02. So What
03. Shhh/Peaceful
04. Flamenco Sketches
05. In a Silent Way/It's About That Time
06. All Blues
07. Freddie Freeloader

ale wstyd

[Xavi]

Nie wiem jak to porównywać ze sobą w ogóle ;d Znam na razie 3 płyty, każda niszczy w inny sposób, widać plotki o jego maksymalnym rozciąganiu muzyki we wszystkie rejony są prawdą. Nie jestem specem od jazzu bo dopiero zaczynam, ale nie można nie docenić.

1. Blue In Green (ulubiony, nie najlepszy)
2. Sanctuary
3. So What
4. Bitches Brew
5. One and One (w ogóle trójca Black Satin - One and One - Hellen Butte <3)
6. Flamenco Sketches
7. On the Corner (tylko 3 minuty, sorry, ale Godspeed się nie bawi takie banały ;>)
8. Miles Runs the Voodoo Down
9. Freddie Freeloader
10. Vote for Miles (taki tam żart przy okazji)

[Faraday]

Znam tylko Kind of Blue i Bitches Brew, ale lista i tak bardzo zacna.

1. Sanctuary
2. Spanish Key
3. Blue In Green
4. So What
5. Bitches Brew
6. Miles Runs the Voodoo Down
7. Flamenco Sketches
8. All Blues
9. Pharaoh's Dance
10. Freddie Freeloader

[NAR]

powoli się wkręcam.

1 Flamenco Sketches
2 Spanish Key
3 Pharaoh's Dance
4 Bitches Brew
5 So What
6 All Blues
7 Freddie Freeloader
8 In a Silent Way/It's About That Time
9 All Blues
10 Sanctuary

[Kriejtiw]

Cóż, myślałem, że mumin będzie miał więcej roboty, a tu ludzie wrzucają Kind of Blue zmieszane z Bitches Brew. Świetne rzeczy, zwłaszcza to drugie, ale facet nagrał milion numerów, spodziewałem się większej ilości kawałków. I w sumie ciężki top, bo to nie top stricte Davisa, ale i Hancocka, Shortera, McLaughlina, a nawet Urbanatora. Ciężko było, nie powiem.

1. Shhh/Peaceful
Jakoś tak zawsze ten kawałek lubiłem najbardziej. Tu jest wszystko: delikatne pociągnięcia Maklaka, subtelne pianino, wszędobylska trąbka i wiele innych smaczków. Nie pędzi, ale i nie zamula. Nie jest się w to trudno wgryźć, ale i czegoś od słuchacza wymaga. Taka inkarnacja Davisa odpowiada mi najbardziej.

2. Bitches Brew
Ten powracający moment zawsze mnie kładzie...

3. Right Off
Jack Johnson wydaje mi się nieco zapomnianym albumem. Wydany tuż po Bitches Brew, także nagrany na jazz-rockową modłę, ale popularnością BB nijak nie dorównuje. Niesłusznie! Tu mamy zdecydowanie więcej rocka, a mniej jazzu, ale to żadna wada jest. Każdy z tego składu doskonale wywijał swoim instrumentem, co dało dwadzieścia kilka minut czystej energii. I oczywiście trąba, man.

4. Générique
Liliput wśród gigantów. Krótkie, ascetyczne, ale to w tym tkwi jego siła. Jak i zresztą całego albumu. Słuchając tego, można poczuć się, jakby jechało się windą. Windą na szafot.

5. Miles Runs the Voodoo Down
Trochę gitary, trochę typowego jazzu, trochę dobrego flow. Z całego BB to właśnie ten kawałek przesłuchałem najwięcej razy; spora, naprawdę spora dawka energii.

6. Decoy
Orwellowski rok, czyli Miles już późniejszy, którego mało kto zna. Ja znam, więc daję świetny, rozbudowany utwór, gdzie sporą rolę gra syntezator. Davis bowiem nie tylko w tradycyjny sposób grał jazz. No i kojarzy mi się trochę z Hancockiem, więc fajna sprawa.

7. Don't Lose Your Mind
Bo Urbaniak gra pierwsze skrzypce, hehe. Bo to fajny numer, który świetnie płynie, tyle czasem starczy.

8. In A Silent Way/It's About That Time
Bo i drugi kawałek z tego albumu wcale aż tak bardzo nie odstaje od pierwszego...

9. Solea
Fajnie mi słucha się Sketches of Spain, toteż postanowiłem coś wyróżnić. Dzisiaj to jest to, ale jutro już mógłby być otwieracz.

10. Time After Time
Strasznie lubię ten cover.

Nie chce mi się wymieniać wszystkich odrzutów, ale sporo ich było. Na jedenastym So What, tak honorowo.

[Atrus]

1. Shhh / Peaceful
2. Ascent
3. Concierto de Aranjuez
4. The Maids of Cadiz
5. In A Silent Way / It's About That Time
6. Spanish Key
7. All Blues
8. Mayisha
9. He Loved Him Madly
10. Flamenco Sketches

Numer 2 to odrzut z In a Silent Way - moim skromnym zdaniem w niczym nie ustępujący kompozycjom, które ostatecznie na płytę trafiły. Z kolei pod czwórką jest melodia tak piękna, że brak słów. W ogóle Miles Ahead to mocno niedoceniana płyta, co prawda staroświecka i mniej efektowna niż późniejsze rzeczy, ale jest na niej kilka perełek, które warto znać. A numer 9 Brian Eno uważa za początek ambientu w muzyce, bitches.

[mumin_king]

TOP 10 MILES DAVIS

1. So What - 46
2. Bitches Brew - 37
3. Blue In Green - 33
- Flamenco Sketches
5. Shhh/Peaceful - 32
6. All Blues - 27
7. Spanish Key- 23
8. Sanctuary - 22
9. Miles Runs the Voodoo Down - 19
10. In a Silent Way/It's About That Time - 15

11. Freddie Freeloader - 14
- Pharaoh's Dance
13. Two Bass Hit - 10
14. Ascent - 9
- Miles Ahead
16. Concierto de Aranjuez - 8
- Right Off
18. Générique - 7
- The Maids of Cadiz
20. One and One - 6
21. Decoy - 5
- Will O' The Wisp
23. Don't Lose Your Mind - 4
- I Thought About You
- On the Corner
26. Mayisha - 3
- Round Midnight
28. He Loved Him Madly - 2
- Solea
- The Pan Piper
31. It Ain't Necessarily So - 1
- Time After Time
- Vote for Miles

[mumin_king]

TOP 10 - JACEK KACZMARSKI

[Mefju]

O kurna, znam aż cały jeden numer!

1. Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego

Normalnie wymiatam! xD

[Maciej]

O dziwo na liście będzie więcej Gintrowskiego niż samego Kaczmara. Gintrowski był dużo lepszy muzykiem a Kaczmarski pisał świetne teksty. Kompozycja Gintrowskiego z liryką Kaczmara to idealne połączenie.

1. Kataryniarz – klimatyczny syntezator, rewelacyjny tekst i zmęczony ale pełen ekspresji głos Gintrowskiego. Mistrzostwo.
2. Epitafium dla Sergiusza Jesienia –w tym kawałku jest i Rosja i Jesienin i nawet coś więcej.
3. Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego – opus magnum Kaczmara, widziec to live - bezcenne.
4. Autoportret Witkacego- i znowu Gintrowski i ta końcówka, na równi stawiam w wykonaniu Jacka Bończyka, który zrobił to jeszcze bardziej teatralnie.
5. Powrót – z płyty pamiątki, ile w tym jest spokoju, jakiegoś seraficznego spełnienia.
7. Marcin Luter - tekst, mądrość i dostojeństwo.
8. Wojna Postu z Karnawałem – krótki ale trafny strzał, jak na poezję śpiewaną to prawie rock.
9. Astrolog – wersja późniejsza z „Kanapki z człowiekiem” jest o wiele lepsza muzycznie i te zmiany natężenia głosu.
10. Machiavelli- podkład to tylko klawisz o barwie klawesynu. Niemniej całość jest zgrabna i celna, miniaturka ale jakże zacna.

[Dundersztyc19]

Na wcześniejszy TOP Kaczmarskiego udało mi się załapać, ale wezmę udział drugi raz, bo są zmiany.
Generalnie zwykle Kaczmarskiego nazywam "akustycznym metalem", bo naparza na tej gitarce mocno Ogólnie doszedłem do wniosku, Kaczmarski najlepiej wypada z triem, bo lubię twory z Przemysławem Gintrowskim, wspaniale się uzupełniali. I jest to też taki typ siermiężnego wykonawcy (album "Litania", to najbardziej siermiężna rzecz, jaką w życiu słyszałem), dlatego w zbyt dużych dawkach mi szkodzi.

1.Karnawał w "Victorii" (Pochwała łotrostwa)
Czysto rozrywkowa piosenka na podium i wyjątkowo mocno przystępna. Miło zaciąga Kaczmar na ruski akcent, dzięki czemu pioseneczka jest milusia.
2.Arka Noego (Muzeum)
Kapitalny i wręcz wybuchowy emocjonalnie finał programu "Muzeum".
3.Powrót (Raj)
Kolejny finał programu, lecz tym razem klimat bardziej melancholijny, rzecz Gintrowskiego.
4.Bajka o Głupim Jasiu (Głupi Jasio)
Jak na Kaczmarskiego dość łatwa i chwytliwa rzecz, ale nie pozbawiona przekazu tekstowego, typowego dla Jasia.
5.Mury (Mury)
Utwór grany nawet na księżycu, ale naprawdę potężny to finał programu i o znudzeniu nie ma mowy.
6.Pan Kmicic (Trygolia) (Dzieci Hioba)
Jak na wyjątkowo siermiężny okres w twórczości Jacka solo, rzecz znowu dość przebojowa.
7.Ja (Wojna postu z karnawałem)
Śpiewa Przemysław Gintrowski. Pięknie oddane to, czym jest "ja", jako wartość, której nikt nie może ci odebrać.
8.Lekcja historii klasycznej (Krzyk)
Jak zwykle natchnione przekazy Kaczmarskiego, tutaj w klimacie starożytnego Rzymu. Wspaniała podniosła rzecz, refren rewelka.
9.Rzeź niewiniątek (Raj)
Fajnie ujęta muzycznie historia z Biblii.
10.Obława (Krzyk)
Czysta definicja akustycznego metalu, poza tym to chyba druga najbardziej znana piosenka barda.

Znam nawet sporo piosenek, TOP20 też bym ułożył, choć akurat "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego" słabo kojarzę.