Obecnie jeden z najczęściej słuchanych przeze mnie zespołów. Nie wiem czy jakby robił top 10 to by się do niego załapali, ale zapewne tak. Nie znam jeszcze wszystkiego, ale te najważniejsze już chyba za mną. Kocham pierwsze płyty z Ozzem, Dio miał potężny głos, ale nie robił ni du du takiego klimatu jak obłąkańczy wokal Osbourne'a na tle tych mocarnych riffów, bujającego basu i zwierzęcej perki. Zwłaszcza pierwsze dwie płyty to miłość absolutna. W czerwcu jadę na koncert i mam nadzieję, że nie umrą do tego czasu.
1 N.I.B. (Black Sabbath, 1970)
Dałem na pierwsze, bo pozostałe z podium poradzą sobie, a to w niczym im nie ustępuje. W sumie bardziej osadzone w hard rocku niż metalu. To co wyrabia Iommi to poezja, tak samo jak sekcja, dzięki której to wszystko tak pięknie płynie.
Some people say my love cannot be true
Please believe me my love and I'll show you
I will give you those things you thought unreal
The sun the moon the stars all bear my seal
cały tekst można sobie fajnie interpretować.
2 Sabbath Bloody Sabbath (Sabbath Bloody Sabbath, 1973)
Wiadomo, że potęga. Od wejścia tego riffu wszystko jest praktycznie pozamiatane. I później gdy w drugiej połowie pojawia się ten kapitalny, ciężki riff to jezusmariakolanamiękną. Coś wspaniałego.
God knows as your dog knows
God blast all of you
moc.
edit/ lol, chciałem wejść w tekstowo.pl to wyświetlił mi się okienko czy mam 18 lat, bo jak nie to nie mogę tekstów Sabbathów czytać. iksde.
3 Black Sabbath (Black Sabbath, 1970)
Powiedziano już wszystko. Ozzy się urodził by wyjęczeć ten utwór. Żeby tylko nie zarżnął go w Łodzi ;d
4 Sabbra Cadabra (Sabbath Bloody Sabbath, 1973)
Najlepsza miłosna piosenka w historii
5 War Pigs (Paranoid, 1970)
Co jak co, ale otwierać albumy to chłopaki umieli jak nikt inny. Te syreny i powolne wejście, które jest wprowadzeniem do miażdżącego walca.
6 Children of the Grave (Master of Reality, 1971)
Cały Master to album doskonały i w niczym nieustępujący poprzednim dwóm, ale Children chyba najbardziej kosi. Sposób w jaki Iommi tutaj gra robi niesamowite wrażenie. Bez wątpienia jest to obok Hendrixa i Gilmoura najważniejszy gitarzysta. I jak to nabiera tempa...
7 Fairies Wear Boots (Paranoid, 1970)
8 Lonely is the Word (Heaven and Hell, 1980)
Jak już coś ma być z Dio, fantastyczny nastrój ma ten utwór.
9 The Wizard (Black Sabbath, 1970)
W sumie nie wiem, może to jednak debiut jest ten najlepsiejszy. No bo dać trzy takie strzały jak Tytułowy, NIB i Wizard na pierwszą płytę to naprawdę coś.
10 Under The Sun/Every Day Comes and Goes (Vol. 4, 1972)
Sabbaci mają imo dwie dość zapomniane płyty, które w niczym nie ustępują tym najsłynniejszym, są to Vol. 4 i Sabotage. Koniecznie którąś z nich chciałem tutaj dać. Wybierałem między Megalomanią, Wheels Of Confusion i Under The Sun/Every Day Comes and Goes. Niech będzie ten ostatni, bo piękny jest ^^
.
.