To tera ja.
Się zastanawiałem co tu dać. Skoro przed chwilą było tak jesiennie to ja jeszcze na sekundę z ostatnimi podrygami lata. [*]
http://www.youtube.com/watch?v=REc9aP7th4cTo niesamowite jak muzyka (czasem ta po której najmniej byśmy się tego spodziewali) potrafi być nośnikiem wspomnień i emocji. W każdym razie jest to mój ulubiony Presley (no może z Fever). Strasznie mi się kojarzy z latem gdy były tygodnie, w których słuchałem go codziennie po kilka razy. Uwielbiam to jak się rozpoczyna z wejściem klawiszy. Uwielbiam tę męską, kiczowatą manierę Elvisa. Absolutnie kocham refren, zdecydowanie narlepszy refren ever
Cause your kisses lift me higher
Like a sweet song of a choir
You light my morning sky
With burning love tralalalalalalalalala
definicja melodyjności. Mogę słuchać i 100 razy pod rząd i mi się nie znudzi, a niewiele jest w sumie piosenek, o których mógłbym powiedzieć to samo.
+ "uh, uh, uh" z 47 sekundy cały czas wywołuje u mnie śmiech za każdym razem, mimo że słyszałem to setki razy w ciągu ostatnich miesięcy.
No progresywne dziady, oceniać!
.
.