NADRABIAM!

Kate Bush - cóż, piękności wokalu drugiej Kasi odmówić nie można. Jednak sama kompozycja mnie nie porwała. Podobnie jak płyta proponowana przez Obersta w ś.p. Płycie Tygodnia. Nie pozostaje mi nic innego jak katować Wuthering Heights . 3/10

David Lee Roth - fajno się słucha. Jest energia, jest zabawa. I tyle, ale po co komu więcej? . Zaskakujące zwolnienie w 2/3 utworu też na plus. I bass solo <3 7/10

Anna Calvi - fajny ten instrument co zrobił intro i podkład. Wokal w porządku, ale nie porywa. Ogólnie - nie bardzo mam do czego się przyczepić, ale i nie porwało mnie w żaden sposób. Oczywiście wiadomo, że Anna Calvi > jakikolwiek radiowy hit, ale... no nie mam zdania xD. 5/10

Wishbone Ash - klasyka... nie widzę sensu komentować, posłuchajcie matołki . DZIESIĘĆ NA DZIESIĘĆ!

fun. - fun. jest spoko, ale to Forum nigdy tego nie przyzna, a szkoda . Niemniej wiadomo, że z tej płyty: Why Am I the One > Some Nights > Some Nights (intro). Pierwszy miałby 8/10, drugi 7/10, więc tu musi być 6/10.

Fuck Buttons - serio, myślałeś, że ktoś przetrwa te 9 minut? Niestety, nie bierze mnie taka muzyka i nie dostrzegam w niej nic specjalnie artystycznego. Z trudem, ale rozumiem, że komuś może się podobać. Nie wystawiam oceny (chyba, że trzeba, to 1/10 of coz ).

Avenged Sevenfold - jest klimacik -> patetyczny nastrój grozy xD. I przy okazji, elementy pirdolnięcia, więc nice. Z chęcią powrócę do tego kawałka, co w tej zabawie zdarzyło się chyba po raz drugi, może trzeci - 8/10.

Kansas - Kansas zawsze spoko. Muszę wreszcie ich poznać "na serio". Tutaj jest wszystko i momentami zalatuje bardziej progresywnymi Totosami, a to zawsze na plus. 9/10

Muse - nie jestem wielkim fanem, ale uroku nie można im odmówić. Chociaż ten kawałek mnie raczej nudzi. 4/10.

UWAGA, UWAGA! Za chwilę moja propozycja .

Steve Hunter - Twilight in Harlem
Hmm... momentami pewnymi chwilami byłem przy The Doors, słuchając tej gitary... taki styl grania po prostu, albo przypominający.
Powiem szczerze, fajne, bardzo mi się podoba, nie zawsze muszą być słowa, żeby słuchać piosenki
Szczere 9/10.

Steve Hunter - Twilight in Harlem
Utwór przepłyna przezemnei, moze miał jakis zamysł i piękno, ale nie łyknelam i nie popadam w ochy i achy o porządna robótka i tyle. ocena 6/10

STEVE HUNTER - TWILIGHT IN HARLEM - piękny i spokojny blusik z elementami rocka zawsze mi się podoba, więc konkretnie - /5

STEVE HUNTER - TWILIGHT IN HARLEM - bez jakichś szczególnych zachwytów, coś zajeżdża Drzwiami rzeczywiście. jak dla mnie 7/10.

Masa zaległości się już uzbierała:/, ale chwilowo nie dam rady ich nadrobić. Obiecuję poprawę od 29.10. Przesłuchałem jedynie utwór Mike'a i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Myślałem,że to będzie kolejny Winger, czy coś , a tu miła niespodzianka. STEVE HUNTER - TWILIGHT IN HARLEM-nie od dziś wiadomo, że ja lubię tego typu granie i w zasadzie chwyta mnie bardzo. Najbardziej mi się tu podoba początek, a solówki jakoś mniej, ale tak czy siak to obok Midnight Blues i Persefony najlepsza rzecz jaką do tej pory słyszałem w tej zabawie. Ocena mocne 4/5

Steve Hunter - Twilight In Harlem
Dobre instrumentalne granie. Momentami jakbym Hookera słyszał. Wokal mógłby tej kompozycji tylko zaszkodzić... Facet zaśpiewał gitarą jak należy
Ocena (0-6) | 5

Steve Hunter - Twilight In Harlem - fajna gitarka, bluesik jak trzeba, początek zachęcający, później też porządnie napieprza - good 7/10

ej o co wam chodzi. przecież to Fuck Buttons to bardzo fajne electro. Jasne, nie każdy musi lubić taki rodzaj muzyki, a i kawałek ciężko arcydziełem nazwać, ale od razu 1/10? Trochę jak z tym ocenianiem hh po samej szufladce. Już któryś raz przewija mi się ta nazwa, będzie trzeba się bliżej przyjrzeć.

Kriejtiw wygrał tę zabawę. Szanuję.

Fuck Buttons - początek straszny, klawisze koło 5 minuty nawet powiedzmy mają klimat a potem juz znowu techniawka/łupanka.Nie dla mnie. 3/10

Avenged Sevenfold - Całkiem w porządku, perkusja i bas mocno wysunięte do przodu w miksie, wokal nie powala ale solówka gitarowa podnosi jakość kawałka. Fajny kawałek 7/10

Muse - nie jestem specjalnym fanem tego zespołu, nie powalił mnie ten kawałek, mają lepsze ale mają też gorsze, choć klmatu mu nie odmówię Summa summarum 6/10

Steve Hunter- spokojny początek, bluesowe nuty potem się rozkręca i wymiatanie w dalszej części kawałka naprawde prima sort, co nie powinno dziwić jak patrzę kto tu gra. Świetny numer. 9/10


p.s co w ogóle z tą zabawa dalej, przydałoby się co by prowadzący ogarnał kto bierze udział, kolejki poprzepadały, mało kto ocenia itd

No własnie chyba coś się posypało, nie ma czego oceniać

ja mogę Wam zaproponować przesłuchanie "A Kind Of Magic" - wzdłuż i wszerz z ogromnym naciskiem na PAIN/PLEASURE! :p

Nie lubić AKOM, to tak samo jak nie lubić Wish You Are Here we Flojdach :d

Lubić AKOM to jak lubić akumulator i obcęgi na jajach.

Mogłeś się bardziej postarać

w takim razie lubić Kate Bush to jak lubić wycie marcującego kota.

W ogóle to jakoś nie kumam jak można rajcować się taką wieśniarą.

OBIAD MAM NADZIEJĘ ŻE GDZIEŚ TU JESTEŚ, BO MUSI MNIE KTOŚ TRZYMAĆ CO BYM NIE ZROBIŁ JAKIEGOŚ ANSCHLUSSU !1

Ech, a to kiedyś było takie fajne forum...

No. To by było na tyle z mojej strony w tym wątku.