ŚWIETNY ROK!
Jeszcze na dwudziestych stronach filmwebu udało mi się znaleźć filmy, które znam i lubię... niestety jest też kilka takich specyficznych, których tytułów nie pamiętam, a po kraju i roku produkcji ni sedesie z bakelitu nie da się ich nigdzie wyszukać.
1. Sala Samobójców - Komasa podjął temat trudny... i udało mu się w mistrzowski i odważny sposób go zrealizować i zaprezentować, ale żeby zrozumieć dobrze ten film to niekiedy trzeba się naprawdę nieźle nagłówkować - doszukiwać 5-tego dna, czytać między wierszami, odgadywać symbolikę tego i tego w zależności od kontekstu, ale ja to w filmach bardzo lubię, gdy mam zagadki do rozwiązania.
Końcowa scena mocno chwyciła mnie za serce, nie wiem czy jest bardziej przerażająca, czy smutna, no ale mimo wszystko potrzebna, bo tylko tak zapada w pamięci na długo po zakończeniu filmu i widz długo nie jest w stanie wstać z fotela i opuścić sali kinowej. Jakiekolwiek inne zakończenie byłoby kompletnie pozbawione sensu.
2. Sanctum - Film katastroficzny Camerona, bardzo przypominający Titanica, tyle że akcja odbywa się w systemie podziemnych jaskiń, które w wyniku sztormu zostają stopniowo zalewane i wszyscy ekspedytorzy muszą się ratować. Chyba nie muszę tłumaczyć ilu przeżyło?
Oprócz podobieństw do Titanica widzę tu też podobieństwa do Avatara, a może nie tyle podobieństwa co moje osobiste skojarzenia - po prostu i tu i tam mamy eksplorację nowych terenów. Gnietkowi nie polecam, bo będzie zarzucał filmowi wykorzystanie fabuły jako pretekstu do efekciarstwa, ale jak dla mnie to naprawdę mocne, ciarogenne kino!
3. Harry Potter i Insygnia Śmierci, część 2 - Czyli pożegnanie z Harrym Potterem, imo całkiem udane, chociaż końcowa scena będąca epilogiem całości może rzeczywiście trochę z culus(Harry, Ron i Hermiona faktycznie coś nie najlepiej ucharakteryzowani na osoby dorosłe). Cały czas uważam, że podzielenie ostatniej części książki na 2 filmy to był dobry pomysł(aczkolwiek był to też zwykły skok na kasę).
4. Jeż Jerzy - Całkiem fajna i oryginalna ekranizacja znanego niegdyś komiksu. Czułem się jakbym oglądał jakąś nowość w kinematografii.
5. Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski Padł - W przejmujący sposób opowiedziana historia zamieszek robotniczych z Gdyni z 1970 roku. Choć czuć że reżyser ma wybitnie pro-pis-owskie poglądy i nie zawahał się ich przerzucić na ekran, ale mi to tu na szczęście nie przeszkadza. BTW: Scena w której dobijają rannego ZOMO-wca w szpitalu dała mi naprawdę nielichą satysfakcję!
Poczułem dziką satysfakcję po całym tym wkurwie jakiego się najadłem przy każdej scenie w której ZOMO kogoś pałowało. Ach, ja chcę więcej takich momentów w naszej kinematografii! Aha no i jeszcze Kazik na końcu!
6. 1920. Bitwa Warszawska - Kurde, że tak genialnie zrobiony film daję tak nisko to ja muszę być chyba jakiś wskocz mi na kan... no ale to widocznie świadczy o tym jaki ten rocznik jest mocarny i jaką ten film ma konkurencję! Mogę tylko uzasadnić bardziej szczegółowo pozycję o 1 niższą niż "Czarny Czwartek" - po prostu bliższe są mi czasy i klimaty PRL-u niż międzywojenne.
Efekciarstwo co prawda tu jest, ale w tym filmie to dla mnie żadna wada, a wręcz zaleta, bo jak już pisałem Gnietkowi w onanizacyjnym - nie będę kiedy ostatni raz przed obejrzeniem tego filmu czułem, że oglądam coś w 3D, nie pamiętam kiedy ostatni raz wcześniej 3D aż tak na mnie oddziaływało, że ponownie odżyła we mnie nadzieja w tą technikę. No a sama historia też brawurowo opowiedziana i poprowadzona. Nie nudziłem się ani przez chwilę. A trailery, które co chwila sugerowały co się mogło stać z głównym bohaterem okazały się być totalnie mylące! Aż do końca trwania filmu nie potrafiłem wywnioskować jak naprawdę się to wszystko zakończy.
Dla mnie film ma tylko jedną wadę - Olbrychski mi jakoś nie pasuje na Piłsudskiego - imo jest za gruby. Albo po prostu wyszedł za grubo.
7. Smerfy - Szczerze to chyba wolałbym ten film dać wyżej, ale z każdym kolejnym boję się, że "Bitwa Warszawska" w ogóle się nie załapie do rankingu, więc jej miejsce jest no to trochę szczerze mówiąc wypaczone, no ale hak ci w smak to. Jeśli chodzi o same "Smerfy" to taka ich kinowa wersja mi jak najbardziej pasuje!
Fajne połączenie animacji 3D z live action. Szkoda tylko, że Papy Smerfa nie dubbingował już Michnikowski, no ale Gawroński też dał radę.
8. Rio - Taka tam kolejna DreamWorksowa animacja, niby niczym się nie wyróżniająca z pozoru na tle pozostałych, no ale jakoś odziwo mocno przykuła moją uwagę. A może to po prostu malownicze położenie Rio de Janeiro i jego zdjęcia w grafice 3D robią takie piorunujące wrażenie?
9. Kac Vegas w Bangkoku - No nieźle ryje banię. Szkoda, że nie widziałem jedynki to może więcej bym zrozumiał z filmu i dał go wyżej?
10. Baby Są Jakieś Inne - Oj ten film jest tak pogmatwany, że... pogmatwany w sensie, że nic tu nie jest podane wprost i widz musi się nieźle namęczyć w doszukiwaniu się 5-tego dna i czytaniu między wierszami, żeby cokolwiek zrozumieć, np. obaj aktorzy stanowią alter ego głównego bohatera, który nie został tu przedstawiony w formie jednoosobowej tylko właśnie tak. I dobrze, bo inaczej byśmy musieli oglądać jednego nudnego gościa z rozdwojeniem jaźni jak gada sam do siebie i został sam ze swoimi dylematami. I w ogóle ten film nie jest o babach, tylko o facetach i o tym jak te baby postrzegają. To oni są tu stawiani w krzywym zwierciadle. To wszystko uważam na plus. Gorzej z poprowadzeniem akcji i fabuły której tu praktycznie nie ma, no bo ileż można pokazywać sceny w samochodzie, na którego trasie praktycznie nic się nie dzieje? Bo naprawdę rzadko kiedy akcja przenosiła się gdzie indziej.
11. Rango - Bardzo ciekawa i klimatyczna animacja twórców "Piratów z Karaibów" no których nawiązania są rybo dwudyszna widoczne, chociażby w postaci ścieżki dźwiękowej, gdzie w pewnych miejscach grany jest ten sam motyw. A przynajmniej tak mi się wydaje. Szkoda, że nie załapał się na listę.
12. Róża - Mocne, ale chyba nie porwało mnie aż tak jak Was. Jak dla mnie najsłabszy Smarzowski, ale wciąż mocny! On nie ma słabych filmów, no ale jak się robi ich rankingi to któryś musi zająć ostatnie miejsce, nie?
Ale możliwe, że zdążyłem już paru kluczowych kwestii pozapominać. Spróbuję jeszcze w tym tygodniu obejrzeć to może zmienię zdanie i wcisnę go do dyszki.
13. Auta 214. Gnomeo i Julia15. Kot w Butach16. Listy Do M. - To jedna z tych głupawych polskich "komedii", która wcale nie jest taka głupia i nie żałuję, że ją obejrzałem. W miły i ciepły sposób opowiedziane zabawne, świąteczne perypetie kilku grupek głupich ludzi. Na końcu chyba zostały w jakiś sposób ze sobą powiązane, ale niestety już chyba tego nie pamiętam.
17. Kung Fu Panda 2
18. Johnny English. Reaktywacja
19. Pan Popper i Jego Pingwiny
20. Piraci z Karaibów: Na Nieznanych Wodach - Nigdy nie zapomnę sceny w której związany Sparrow w oczekiwaniu na wyrok sądowy tłukł się z gwardzistami tylko po to żeby... zjeść ciastko!
21. O Północy w Paryżu - Współczesne Alleny chyba jakoś mi nie leżą. Wolę zdecydowanie te starsze.
22. Skóra w Której ŻyjęPewnie jest jeszcze sporo filmów z tego roku które mi się spodobały, ale już nie mam siły ich dalej szukać po internetach.
Sporo mam jednak zaległości, bo chciałbym zobaczyć jeszcze m.in.:
Inwazja: Bitwa o Los Angeles
Paranormal Activity 3
Roman BarbarzyńcaAle jest też trochę gofrów i gniotów. Do dziś nie rozumiem, czemu obejrzałem:
Krzyk 4i
Och, Karol 2 i to jeszcze farfoclu 2 razy... podczas tego drugiego razu to musiało mi się chyba strasznie nudzić, że się na to zdecydowałem.
Enyłej: Kapitalny rocznik, co potwierdza dodatkowo fakt, że nie pamiętam kiedy ja ostatni raz się o tylu filmach aż tak rozpisałem i że jeszcze mi się chciało i że tyczy się to również filmów spoza dychy... i to wcale nie ostatni taki, bo jeszcze będzie 2013, który jest u mnie chyba rekordowy jeśli chodzi o ilość obejrzanych filmów.