Ok, postaram się trochę urozmaicić.

1. Skazani na Shawshank

Nawet się z tym nie kryję, nawet nie umiem być w tej kwestii hipsterem. Film życia.

2. Pulp Fiction

Bo gdzie można dać film, z którego praktycznie każda scena jest szeroko podziwiana i rozpoznawalna?

3. Król Lew

Najlepsza bajka ever.

4. Przeminęło z wiatrem

Co to ja miałem...?

5. Siedem

6. Fight Club
7. Seksmisja
8. Nietykalni (z 1987!!)
Dla mnie najlepszy film gangsterski.
9. Forrest Gump
10. Potop
Najcudowniejsze sceny batalistyczne, aż do czasów efektów komputerowych.

Nie głosuję, bo nie mam na co... A nie, czekaj!

1. Forrest Gump (1994) - właściwie ex aequo z "Przypadkiem", ale coś musi być na pierwszym miejscu
2. Przypadek (1981)
3. Mania wielkości (1971) - i znowu nie wiem, która komedia jest lepsza - ta, pełna przepychu i ze skomplikowaną intrygą, czy niskobudżetowy klasyk absurdalnego humoru, jakim jest "Monty Python i Święty Graal", ale coś musi być wyżej
4. Monty Python i święty Graal (1975)
5. Człowiek na torze (1956)
6. Jabberwocky (1977)
7. Eroica (1957)
8. Dzięcioł (1970)
9. Dzieje grzechu (1975)
10. Rękopis znaleziony w Saragossie (1964)

zrobię listę przez wzgląd na szacunek dla całego prowadzenia zabawy przez Mefja

1.Powrót do przyszłości
2.Indiana Jones i ostatnia krucjata
3.Gwiezdne wojny: Część VI - Powrót Jedi
4.Młody Frankenstein
5.Siedem
6.Buntownik z wyboru
7.Lot nad kukułczym gniazdem
8.Skazani na Shawshank
9.Powrót do przyszłości II
10.Jak rozpętałem drugą wojnę światową

absolutne arcydzieła i nadfilmy

A ja chyba też zrobię listę już teraz, bo jako, że siedzę nad magisterką, zbliża mi się powoli deadline(choć i tak jestem już opóźniony 2 lata w stosunku do absolutorium i aż 4 w stosunku do swojego rocznika!) i mam jak zwykle totalną pustkę w głowie to jest to idealny moment na tworzenie list! Byle tylko uciec od problemów! Pierwsze trzy miejsca to będzie hipsterstwo totalne i raczej guilty pleasures, no ale sorry, jak to jest notowanie wszechczasów to mam ochotę zagłosować na filmy które NAPRAWDĘ mi się podobają, choć na co dzień się do nich nie przyznaję, bo się trochę wstydzę.

Ale listy wstępnej robić już nie będę. Szkoda na to zachodu.

1. Borat. Podpatrzone w Ameryce Aby Kazachstan Rósł w Siłę, a Ludzie Żyli Dostatniej (2006) - Czyli jak już mówiłem, moje guilty pleasure życia. Jeśli informacje o tym, że Sasha Baron Cohen ma grać Freddiego w jego filmowej biografii nie są plotkami to normalnie nie mogę się doczekać!
2. Goofy Na Wakacjach (1995) - Bo tak często do tej disney'owskiej animacji wracam, że nie ma bata - musi być moją ulubioną! Oglądam sobie ją przynajmniej 2 razy w roku, głównie w okresie (przed)wakacyjnym.
3. Goofy w College'u (2000) - J.w.
4. Lot Nad Kukułczym Gniazdem (1975) - No tu już się zaczynają filmy do których nie wstydzę się przyznawać. Uzasadnienie chyba jest zbyteczne. Miliony razy na tym forum już pisałem za co cenię ten film.
5. Okno Na Podwórze (1954) - Mój ulubiony Hitchcock jakby nie patrzeć. Choć wahałem się jeszcze nad Psychozą. Dałbym chętnie jeszcze "Północ-Północny Zachód", ale nie oglądałem w całości.
6. Psychoza (1960) - A niech już będą ulubione Hitchcocki obok siebie.
7. Dzień Świra (2002) - Miałem tego nie dawać... no ale przypomniałem sobie, że w notowaniu polskich filmów zabrakło na to miejsca, więc trochę wstyd i chcę to teraz odpokutować. Nie mniej muszę być jakiś wskocz mi na kan że tak wybitny film daję tak nisko.
8. Żywot Briana (1979) - Ulubione Pajtony jakby nie patrzeć.
9. Wesele (2004) - Patrz: "Dzień Świra"
10. Powrót Do Przyszłości 2 (1989) - W ostatniej chwili sobie przypomniałem... byłoby za bardzo szkoda gdyby zostało poza dychą. Z chęcią bym dał wszystkie 3 części, no ale nie da się, więc niech będzie ta najlepsza.

11. Powrót Do Przyszłości 3 (1990) - No niestety...
12. Dobry, Zły i Brzydki (1966) - I tu już się zaczyna smutek, płacz i ból culus. No ale cóś, wolałem popromować filmy o jakimś głupim animowanym psie i jeden o kazachskim pajacu. Chociaż może jakbym z jednego Hitchcocka zrezygnował...
13. Pulp Fiction (1994) - Jeszcze większy ból culus... no ale to mam nadzieję, że jakoś sobie beze mnie poradzi.

Mógłbym tu dać jeszcze sporo polskich filmów, no ale na te głosowałem już w poprzednim notowaniu tak więc tu chyba nie ma potrzeby. Wrzuciłem tylko te dla których zabrakło tydzień temu miejsca, a których wstyd nie uwzględniać.

1. Mechaniczna pomarańcza
2. Czas Apokalipsy
3. Idź i patrz
4. Dobry, zły i brzydki
5. Lot nad kukułczym gniazdem
6. Mulholland Drive
7. 2001: Odyseja kosmiczna
8. Siedmiu samurajów
9. Podziemny krąg
10. Pulp Fiction

Aż poleje się krew, Księżniczka Mononoke, Nadzy, Dogville, American Beauty, Dwunastu gniewnych ludzi, Ojciec chrzestny II, Skazani na Shawshank, Miasto Boga

Taka wesoła lista.

Tak to się robi, ziomeczki. Jedyne ograniczenie: jeden reżyser - jeden film, bo inaczej lista byłaby zdominowana przez wiadomego reżysera. Kolejność raczej nieprzemyślana, bo i tak nie potrafiłbym zdecydować, czy wolę "Casablankę" czy "Czas apokalipsy".

1. Amadeusz
Doszedłem ostatnio do wniosku, że gdyby mi ktoś przystawił broń palną, lufą do przodu, ku skroni i kazał wybrać tylko jeden ulubiony film, to wybrałbym właśnie ten. Jest to film doskonały jak, nie przymierzając, opery Mozarta. A przynajmniej te lepsze opery Mozarta. Naturalnie, jeżeli ktoś oczekuje rzetelnej biografii, to srogo się zawiedzie; inna rzecz, że jeśli ktoś oczekuje po tym filmie rzetelnej biografii, powinien przed seansem uderzyć - kilkakrotnie, dla pewności - głową w ścianę swojej celi w szpitalu dla obłąkanych, w którym niechybnie się znajduje. To nie jest zresztą nawet film o Mozarcie, a przynajmniej nie tylko o nim. Aż mi wstyd, że muszę pisać o czymś tak oczywistym, ale dla pełnej jasności napiszę: to jest film o Salierim, a nawet zaryzykuję stwierdzenie - o nas. I o powszechnym błędzie utożsamiania sztuki z artystą. Glenn Gould, zapytany jacy artyści go inspirują, odpowiedział, że żadni, bo artyści to najnudniejsi ludzie na świecie. W "Amadeuszu" jest scena, w której Salieri uświadamia sobie, że Mozart, twórca boskiej muzyki, którego wyobrażał sobie jako Bóg wie kogo, Prometeusza bez mała, to w rzeczywistości chichoczący cymbał, którego widział przed momentem szamoczącego się pod stołem z jakąś panienką i opowiadającego jej sprośne dowcipy. I to jest, moim słusznym zdaniem, przewodnia myśl tego filmu, a jednocześnie moment, w którym Salieri uświadamia sobie, że jest, był i zawsze będzie jedynie trzecio-, w porywach drugorzędnym grajkiem. Nie może przy tym oprzeć się genialnej muzyce, której autora tak szczerze nienawidzi. W ten sposób generowane napięcie gromadzi się bardzo długo - co najmniej do sceny premiery "Don Giovanniego" (wiedeńskiej premiery, jeśli chodzi o ścisłość), a może i dalej. Jeden z nieczęstych w sumie przykładów kinowego konfliktu jednocześnie tak ciekawego w odniesieniu do samych bohaterów dramatu i tak uniwersalnego zarazem.
Ulubionych scen nie będę wymieniał, bo jest ich za wiele, ale napiszę tylko, że kto nie doznał ciar, kiedy umierający Mozart nuci drżącym głosem "Confutatis maledictis itd.", co chwilę później powtarza za całym swoim majestatem chór Akademii Św. Marcina, ten jest zaprawdę ohydnym człowiekiem i nie chcę mieć z nim do czynienia.
O aktorach też nie ma się co rozpisywać, bo nie muszę podejmować decyzji, kto z głównych aktorów błyszczy bardziej, jak to musiała zrobić Akademia, wybierając ostatecznie Abrahama. Dla obydwu to bez wątpienia role życia i jeden z najwyższych szczytów sztuki aktorstwa filmowego w ogóle.
Żeby pisać o muzyce czuję się za mały. Mozart w swoich najwybitniejszych momentach - z których spora część znalazła się w filmie - był tytanem, z którym mało kto mógł się równać. Paradoksalnie film przysłużył się też Salieriemu, którego wcześniej pamiętano raczej jako nauczyciela Beethovena i Schuberta niż kompozytora. Po filmie, choć przedstawiony został w mocno niekorzystnym świetle, parę jego dzieł zostało światu przypomnianych, a jacyś zapaleńcy nawet wystawili kilka jego oper.
Mógłbym wreszcie wejść w detale na temat scenografii, pracy kamery i innych takich, ale pointa jest taka, że są one doskonałe. A że to i tak mój prawdopodobnie najdłuższy post w życiu, to sobie (i Wam) daruję.

PS. Filmowy cesarz Józef, grany przez Jeffreya Jonesa, jest dużo bardziej podobny do Mozarta z portretów niż sam Tom Hulce. Ciekawe, prawda?
PS2. Nawet mi Was nie żal, że nie głosujecie na ten film.

2. Siódma pieczęć
ŚMIERĆ, szachy, i , którą powinien scoverować Current 93, ale z jakiegoś powodu tego nie robi.

3. Mechaniczna pomarańcza
Najlepszy film Kubricka to ten, który ostatnio oglądałem. Trzy tygodnie temu byłaby więc na tym miejscu Odyseja kosmiczna, jeszcze wcześniej Dr. Strangelove, Lśnienie, Ścieżki chwały i tak dalej w kółko. Nawet nie próbuję się zastanawiać, który z tych filmów cenię najwyżej, bo próżny to trud. Zdecydowanie mój numer 1, jeśli chodzi o reżyserów.

4. Zwierciadło
inb4 "Atrus, Tarkowski, Atrus, kino ambitne, Atrus itd.", ale ten film działa na mnie wyjątkowo silnie. Piękne to dzieło, tak bezpośrednie i zawoalowane jednocześnie. Czuć, że był to dla reżysera film szczególnie ważny i osobisty. Przemawia on językiem szczerym, i ja ten język rozumiem.

5. Powiększenie
O ile pamiętam, w poprzednim podsumowaniu to był mój numer jeden. Nie cenię go dzisiaj ani trochę mniej, ale kilka innych filmów doceniłem bardziej. Nadal kawał wybitnego kina. Obok "Amadeusza" i "Świateł wielkiego miasta" to ten film oglądałem chyba największą liczbę razy spośród wszystkich będących na tej liście zaszczytnej, wspaniałej.

6. Światła wielkiego miasta
Tylko Gnietek nie płakał na ostatnich scenach tego filmu. Tzn. ja też nie, bo jestem twardzielem jakich mało, ale byłem silnie wzruszony. Zawsze po tym filmie mam do siebie żal, że znowu się dałem nabrać na te sentymentalne bzdety, ale co zrobić.

7. Casablanca
W sumie jak wyżej, z tą istotną różnicą, że na tym filmie się nie płacze tylko zachowuje jak PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA.

8. Pociąg
Zaczyna mi brakować miejsc, a jeszcze nie było żadnego polskiego filmu. Wypada, żeby to był ten film, bo dałem go w podsumowaniu z ubiegłego tygodnia na pierwszym miejscu, ale nie potrafię uzasadnić, dlaczego akurat ten, a nie - na przykład - "Sanatorium pod klepsydrą" albo "Popiół i diament". Bardzo mi odpowiada klimat tego filmu, jego rytm i miejsce akcji. Mam słabość do pociągów w filmach (grach, książkach). Pociągi w fikcji >>> pociągi w realu, taka prawda.

9. Czas apokalipsy
10. Dobry, zły i brzydki
Zakończę listę dwoma dziełami o wymiarze epickim, bo kino to nie tylko moralne dylematy i udręka i czarno-białe odrapane pokoje. Leone, Coppola, David Lean i inni tworzyli sztukę równie wielką i nieśmiertelną, a ich miejsce jest na tej liście wśród innych gigantów.


Ok, ten post jest oficjalnie trzy razy dłuższy, niż mój licencjat lol xD, więc daruję sobie wypisywanie, co mi się nie zmieściło choć mogło. Zresztą taka lista w pewnym sensie już jest i można ją znaleźć i a nawet .

NAJLEPSZY FILM WSZECHCZASÓW - PODSUMOWANIE!





5. Dobry, Zły i Brzydki (1966) - 16
6. Idź i Patrz (1985) - 13
-. Skazani Na Shawshank (1994) - 13
8. Siedem (1995) - 12
-. Forrest Gump (1994) - 12
10. Dzień Świra (2002) - 11
-. Czas Apokalipsy (1979) - 11

12. Powrót Do Przyszłości (1985) - 10
-. Borat. Podpatrzone w Ameryce, Aby Kazachstan Rósł w Siłę, a Ludzie Żyli Dostatniej (2006) - 10
-. Brazil (1985) - 10
-. Amadeusz (1984) - 10
16. Przypadek (1981) - 9
-. Indiana Jones i Ostatnia Krucjata (1989) - 9
-. Goofy Na Wakacjach (1995) - 9
-. Hot Fuzz: Ostre Psy (2007) - 9
-. Siódma Pieczęć (1957) - 9
21. Król Lew (1994) - 8
-. Mania Wielkości (1971) - 8
-. Gwiezdne Wojny, część VI: Powrót Jedi (1983) - 8
-. Goofy w College'u (2000) - 8
-. Sens Życia Według Monty Pythona (1983) - 8
26. Osiem i Pół (1962) - 7
-. Żywot Briana (1979) - 7
-. Przeminęło z Wiatrem (1939) - 7
-. Monty Python i Święty Graal (1975) - 7
-. Młody Frankenstein (1974) - 7
-. Zwierciadło (1975) - 7
32. Człowiek Na Torze (1956) - 6
-. Okno Na Podwórze (1954) - 6
-. Powiększenie (1966) - 6
35. Jabberwocky (1977) - 5
-. Buntownik z Wyboru (1997) - 5
-. Psychoza (1960) - 5
-. Fargo (1996) - 5
-. Mulholland Drive (2001) - 5
-. Światła Wielkiego Miasta (1931) - 5
41. Seksmisja (1983) - 4
-. Eroica (1957) - 4
-. LEGO Przygoda (2014) - 4
-. 2001. Odyseja Kosmiczna (1968) - 4
-. Casablanca (1942) - 4
46. American Beauty (1999) - 3
-. Nietykalni (1987) - 3
-. Dzięcioł (1970) - 3
-. Powrót Do Przyszłości 2 (1989) - 3
-. Trainspotting (1996) - 3
-. Siedmiu Samurajów (1954) - 3
-. Pociąg (1959) - 3
53. Ścieżki Chwały (1957) - 2
-. Dzieje Grzechu (1975) - 2
-. Wesele (2004) - 2
-. Scott Pilgrim Kontra Świat (2010) - 2
57. Ran (1985) - 1
-. Potop (1974) - 1
-. Rękopis Znaleziony w Saragossie (1964) - 1
-. Jak Rozpętałem Drugą Wojnę Światową (1969) - 1
-. The Room (2003) - 1


Głosowało 8 osób, które wymieniły łącznie 61 filmów. Najczęściej na listach pojawiała się "Mechaniczna Pomarańcza" (1971) - 4 razy.
Pełnych list - wszystkie (8/8)
8 różnych filmów na pierwszych miejscach list, a więc każdy dawał co innego.

To było już ostatnie notowanie. Dziękuję wszystkim za zabawę. Możecie teraz wracać do chędożenia queenwizji.
Jeszcze tylko .

miało być przedłużane, a tu takie niespodzianki. ale może się nikt nie obrazi jak dorzucę szybko swoją listę.

Ułożę obrzydliwie mainstreamową listę :3
Nie bawiłem się w żadne rozterki typu, który film wydaje mi się najbardziej "ę-ą", po prostu wybrałem te, które mnie najbardziej poruszyły/sprawiły mi największą frajdę (bo przecie od tego jest kino ).
Oczywiście zestawienie jest tragicznie głupie i obfituje w kwiatki typu "Matrix nad Odyseją Kosmiczną" hehe. Zazwyczaj jest to podyktowane tym, że Neo latającego po ścianach widziałem kilka miesięcy temu, a Odyseję.. pewnie z kilka lat temu. Z podobnych względów odpuściłem Lokatora czy Apokalipsę; muszę je sobie powtórzyć. Z trzeciej zaś strony takiego Taksówkarza też wieki nie widziałem więc moje usprawiedliwianie faktu, że Morfeusz w ciemnych okularach dostał punkt, a Coppola wyleciał z zestawienia nie trzyma się kupy. nieważne.



1 12 Małp
No i co mi zrobicie, że chyba po raz piąty go umieszczam na pierwszym miejscu? Kocham każdą sekundę tego filmu, oglądałem go kilka miesięcy temu i cały czas kosi niemiłosiernie.
"The movie never changes. It can't change. But every time you see it, it seems different because you're different. You see different things"

2 American Beauty
Samo życie. Kevin Spacey na prezydenta. Hmm..

3 Big Lebowski
Samo życie po raz kolejny. Scena gdy Dude wraca do domu i przewraca się o podpórkę drzwi, która miała go uchronić przed włamaniem - definicja naszego nędznego żywota. Lepsze niż Schopenhauer.

4 Seksmisja
Najlepsza komedia w historii. Kopalnia kultów.

5 Taksówkarz
Najlepszy film o samotności w wielkim mieście jaki nakręcono/widziałem. DeNiro ostro masakruje młodych lewakó.. widzów.

6 Matrix
Prawie tak dobre jak Tarkowski.

7 2001: Odyseja kosmiczna
Najlepszy film w historii, handlujta z tym.

8 Kanał
Widzę, że ta lista robi się coraz mądrzejsza.

9 Idź i Patrz
Niezła rozrywka, proponuję obejrzeć z dziewczyną. Zrobicie na niej wrażenie.

10 Eternal Sunshine of the Spotless Mind
Miał być Dzień Świra, ale będzie Jim Carrey.