siłą rzeczy, paru dobrze zapowiadających sie plyt z tego roku jeszcze nie poznalem. moze w nastepnej edycji bedzie to wyglądac inaczej
/ edit 2013: no. troche wyglada.
skromna lista rezerwowa:
11. joe bonamassa – black rock – moze nie jest to jego najlepsza solowa plyta (nie wiem, moze numer 3, a moze nie), ale hajlajty z tej plyty nalezą do najlepszych w jego karierze. szkoda tylko, ze znowu na 13 kawalkow az 8 to covery. inna sprawa, ze takie steal your heart away i tak jest genialne:ste, mimo ze to nie józka kawalek.
12. dżem – muza (CD) – swiezynka najswiezynkowniejsza
pewnie cierpi troche jeszcze na syndrom zbyt malej liczby przesluchan i slabej perspektywy czasowej, no ale nie ma wyjscia. plyta nierowna wedlug mnie. są tu naprawde swietne kawalki jak strach, partyzant czy jestes nie dla mnie albo szara mgła, ale pare kawalkow, to po prostu rzeczy srednio-nijakie i do tej grupy generalnie zaliczylbym wiekszosc srodkowej czesci plyty. poczatek i koniec naprawde fajnie, srodek bardzo tak sobie.
13. dżem – 30. urodziny (CD/DVD) – megawydawnictwo. koncert ponad czterogodzinny, bastek i jacek jako goscie spiewający po kilka kawalkow, pare rzeczy baaaardzo rzadko granych. no i w koncu kolyska w wersji live na plycie. wszystko wyszlo naprawde znakomicie. godne uczczenie jubileuszu. szkoda, ze mnie tam nie bylo, no ale jak sie czeka z kupnem biletu, to potem takie skutki...
14. cree - 15 (CD/DVD) – koncert urodzinowy z 2009 roku. w tym samym roku w chorzowie sprzedawali przedpremierowe wydanie, ale ze oficjalnie weszlo do sklepow dopiero w 2010 roku, to przyjmuje to za date ukazania sie w ogolnie dostepnej sprzedazy (i tak poza mną nikt pewnie nie zaglosuje). swietne wersje z udzialem niewielkiej orkiestry. bastek jak to bastek. potrafi stworzyc glosem i gitarą swietny klimat. no i w zasadzie mamy tu wszystkie najlepsze i najbardziej lubiane przez fanów kawalki w wersjach live. bardzo udane.
15. disperse – journey through the hidden gardens (CD) – poznalem chlopakow na koncercie małym. mało kto pod sceną w ogole byl. powiedzialem wtedy, ze riverside mogliby zabrac ich jako support w trase. dlugo na to czekac nie musialem
dodatkowo mitloff wypuscil ich debiut na rynek. muzycznie chlopaki naprawde miotą, zwlaszcza jesli wezmie sie pod uwage ich wiek. jedynym, za to bardzo duzym jak dla mnie minusem jest wokal i angielski wokalisty. powinien jednak zostac przy graniu na klawiszach, a niech spiewa ktos nowy, kto będzie mial w dodatku jakiekolwiek pojęcie o angielskim. bo niestety obecnie moze to mocno odpychac od tego zdolnego zespolu. gdyby nie to, ta plyta bylaby w czolowce tegorocznych wydawnictw.
16. uriah heep – live at the sweden rock festival 2009 (CD/DVD) – pierwszy z serii oficjalnych bootlegow UH. fajnie, ze oni tez postanowili cos takiego wydawac, zwlaszcza, ze od wydania wake the sleeper są wyraznie na fali. polączenie starych i nowych kawalkow wyszlo swietnie, zresztą, mialem okazje widziec ich 2 razy na zywo w ostatnich latach i są w genialne formie. jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, ze to nie jest caly wystep z tamtego dnia, wobec czego niestety są wyciszenia miedzy kawalkami, co przy koncertowce troche psuje klimat. no i masakryczne brzmienie pozyczonej perkusji w paru miejscach XD
17. marco mendoza – casa mendoza – przyjemne granie. nie do konca w moim guscie, ale niezle sie slucha. w sam raz na rezerwe.
i lista wlasciwa:
1. lunatic soul – lunatic soul (biały) (CD) – swiezynka
jedynka bardzo mi sie podoba, choc na pewno nie jest to plyta do sluchania w kazdym momencie. dwojka dzieli te ceche, ale podoba mi sie jeszcze bardziej. mariusz jest swietny w eksperymentach z brzmieniem i wprowadzaniu do muzyki roznych ciekawych elementow i nalecialosaci z roznych stron swiata. warto miec te plyte, jesli nie jest sie nastawionym na to, ze dobra muzyka to tylko gitara elektryczna, mocne bebny, czy rockowe klawisze
2. black country communion – black country (CD) – no coz, czekalem na te plyte odkad sie dowiedzialem, ze ten zespol powstal i nie zawiodlem sie. to jest dokladnie to, na co czekalem, klasyczne brzmienie, znakomite wokale, swietne solowki bez popisywania sie szybkoscią, klimat klawiszy z lat 70.... zresztą, napisalem juz wiele o tej plycie.
edit 2013: joe, ty ćwoku
3. slash – slash (CD) – swietna plyta, lepsza niz cokolwiek wydanego przez VR (a bardzo lubie ten zespol), o lata swietlne lepsza (choc na pewno mniej experymentatorska) niz chinszczyzna. mysle, ze jest to poziom porownywalny z drugim snakepitem, ale rzecz jest nieco bardziej wszechstronna dzieki roznym gosciom. oczywiscie slash ameryki nie odkrywa, to jest po prostu zayebiscie zagrany hard rock o roznych zabarwieniach, czyli cos, co bizony lubią najbardziej.
4. bruce kulick – bk3 (CD) – bardzo fajna plyta bylego gitarnika kiss z masą roznych gosci (lukather, simmons, corabi, sammett, singer). swietnie sie tego slucha, zwlaszcza kawalkow z konca plyty.
5. acid drinkers – fishdick zwei (CD) – wydawalo sie to malo mozliwe, ale jednak – przebili pierwszego fishdicka! o ile tam humor polegal glownie na przeklinaniu i dziwnych odglosach wydawanych przed mikrofonem, o tyle tutaj dobra zabawa sprowadza sie po prostu do muzyki. ze 2-3 kawalki moze nie powalają niczym specjalnym, 3 kolejne to miniaturki (chociaz niezamierzenie, bo DRC i LF mialy byc czescią hit the road jack i tak są na zywo grane, ale prawa autorskie jakis problem sprawialy), ale cala reszta powala albo podejsciem do kawalka, albo zayebistym zagraniem go, albo i tym i tym
6. rival sons – the rival sons ep (CD) – ok, to tylko epka, tylko 6 kawalkow, ale po prawdzie jest tylko kilka minut krotsza niz ich 2. plyta studyjna, a jest naprawde swietna. znakomite zeppelinowe granie na najwyzszym poziomie. chyba nawet wole te epke od pierwszej duzej plyty. ci goscie są swietni. kto fan hard rocka i nie zna ten ćipa. tak nisko tylko dlatego, ze to epka.
7. division by zero – independent harmony – znalem ich duzy debiut, ale tej plyty poznac jeszcze nie zdazylem. jakos mi sie nie spieszylo. ale postanowilem posluchac na potrzeby tego topu i, kurvva, musze ją kupic jak tylko bede mial troche kasy. kawal swietnego grania, nie gorsza plyta od debiutu. mamy naprawde kolejny zespol na zayebistym poziomie.
8. iron maiden – the final frontier (CD) – chyba najslabsza z 4 poreunionowych plyt, ale mimo wszystko wedlug mnie calkiem udana. moze pare kawalkow nie szokuje polotem, ale jest tu kilka swietnych numerow, ktore bylyby ozdobą kazdej ich plyty.
9. duff mckagan's loaded – the taking (CD) – duff jak to duff. ameryki nie odkrywa, ale nagrywa solidną rockową plyte z punkowymi elementami. nic wielkiego, ale dobrze sie slucha.
10. john norum – play yard blues – fajne granie od gitarnika europe. nie tak porywające jak w zespole macierzystym, bardziej blues-rockowe momentami. dobrze sie slucha. nie ma tu moze kawalkow, ktore natychmiast zostają w glowie itd, ale przyjemna to plyta i niezbyt dluga, przez co nie męczy.