shamar,
jakby co to masz i moje duchowe wsparcie, aczkolwiek w spory
ideologiczne wolę się tu nie mieszać, a wczoraj mnie na forum nie było.
A co do rocznicy: no ja już nie przeżywam muzyki Queen tak jak kiedyś,
chociaż ostatnio do niej powróciłem, ale to raczej na potrzeby
survivorów i "Action This Day" niż ot tak z sentymentu, dlatego i ta -
kolejna już - rocznica nie zrobiła na mnie głębszego wrażenia, no i
spędziłem ją akurat niequeenowo(choć muzycznie, bo na koncercie, ale z
kompletnie innych rejonów muzycznych). Jedyne co mi się wydawało
niezwykłego w tej rocznicy to ta kalendarzowa konfiguracja - rocznica
wypadła w niedzielę, a jaki Freddie umierał to też była niedziela. Jak
tak sobie to uświadomiłem to miałem przez chwilę wrażenie jakby to
wszystko co wydarzyło się 22 lata temu działo się teraz, równolegle z tym co robiłem wczoraj, tyle, że gdzieś
po drugiej stronie kanału La Manche. Albo po prostu miałem ze względu
na ten sam dzień tygodnia wrażenie, że ta rocznica była w pewnym sensie
okrągła.