Nie ma gdzie tego wkleić, więc niech będzie tutaj. Mała relacja z dzisiejszego koncertu Gazpacho.
Publika zjawiła się mało licznie. Było może max 250-300 osób, a więc dość pustawo jak na nową Progresję, która mieści spokojnie 1000 osób. Mimo to atmosfera była fantastyczna zarówno wśród publiki jak i na scenie. Radość grania była odczuwalna. Stałem sobie 2 rzędzie od sceny. Zaczęli od Tick Tok part 1 i 2. Następnie utwór Ghost, którego nie znałem, a wypadł świetnie, głównie za sprawą skrzypiec, które odgrywały istotoną rolę podczas całego występu. Vulture i Golem, następne w kolejności, nie zrobiły na mnie większego wrażenia i powoli zacząłem się obawiać, że znów będę narzekał, ale zaczęła się prezentacja Demona i było już tylko lepiej. I've Been Walkin part 1 zabrzmiało pięknie, a The Wizard Of Altai Mountain, który na płycie najmniej mi się podobał wypadł wręcz kapitalnie, szczególnie ta jego 2 część, gdy skrzypce odgrywają główną rolę
. Natomiast I've Been Walking Part 2, to było MISTRZOSTWO ŚWIATA,wbili mnie w ziemię i ciary były ogromne. To narastające napięcie w ym utworze jest niesamowite. Publiczność zgotowała po tym gigantyczną owację, co niesamowicie ucieszyło zespół, bo to była światowa premiera Demona w wersji live
. Winter Is Never to klasa sama w sobie. Czekałem, czy zagrają mojego faworyta w ich dorobku, a więc Splendid Isolation i było!, zaraz po Winter Is Never. Kapitalna wersja, ciarki i wzruszenie się pojawiło
. Black Lily i Vera bez większej rewelacji. Zeszli ze sceny i pozostało pytanie co zagrają z mojej ulubionej obok Demona ich płyty a więc Night. Marzyło mi się niesamowicie Dream Of Stone i Chequered Light Buildings, a dostałem Upside Down i Massive Illusion, które wypadły wspaniale. Koncert trwał 2h. Jestem bardzo zadowolony. Death Room nie zagrali niestety.
Wisienką na torcie było zobaczenie w końcu na żywo Piotra Kaczkowskiego ! I Leszka Adamczyka
. Obaj panowie wyglądali na zadowolonych z występu;).
Gdzieś mi tam mignął też morderca o twarzy dziecka