Jethro Tull

[Rysiu]

Istnieje (czy raczej istniał) sobie taki zespół... w niektórych kręgach bardzo popularny - wielkim fanem był np. Jessie Pinkman z BB, zaliczany (m.in. z Pink Floyd, Yesami i Genesis) do wielkiej szóstki prog-rocka. Na forum jednak jakieś grupy poparcia raczej nie ma, bo nazwa ta bardzo rzadko pojawia się w dyskusjach.

Mi totalnie nie podchodzi niestety, chociaż próbowałem się przekonać (Thick as a Brick wałkowałem do znudzenia, a większość płyt, głównie z lat 70-tych mam przesłuchane co najmniej raz). Rock bardzo przesunięty w stronę folku, momentami można aż zwątpić czy to jeszcze rock (chociaż jednak ogromna większość albumów zachowuje chociaż pozory). Cecha charakterystyczna: flet obecny w większości utworów.

Osobiście, nie będę czarował, zdecydowanie nie lubię - ale mam otwarty umysł i ktoś może mnie przekona.

W tej chwili przesłuchuję sobie "songs from the wood". Jakiś to swój urok ma, ale totalnie nie mój klimat.

Co myślicie o zespole, o liderze, o dorobku?

[zinger menu]

Lubię bardzo. A jeśli też chcesz polubić, to radzę parę razy sobie Aqualunga puścić (w sensie - cały album). Powinno podziałać. Bo "Thick as a Brick" to takie może trochę mdłe na początek, trzeba być już porządnie wkręconym w ten dżetrotalowy styl, aby załapać. Zdecydowanie najlepiej zacząć od Aqualunga.

[AABBAAA]

Hm, mam gdzieś tam w szafie Aqualunga, będzie trzeba się za niego zabrać.



Wysłane przy użyciu myszki A4-Tech Oscar X747 Brown Fire

[Maciej]

Zespół wielokrotnie pojawiał się na forum i Queenwizję też wygrywał .

Na pewno zasłużenie jeden z legendarnych zespołów prog rockowych. Ogromny dorobek, mnóstwo albumów. To także jedni z moich ulubieńców.
Ian Anderson ekscentryczny frontman, który uczynił z fletu instrument rockowy i zaczął grać na nim solówki jakby to była gitara. Prawie nigdy nie popadali w przerost formy nad treścią.
W zasadzie zespół zaczyna się od Aqualunga (przed nim mieli przebłyski, ale to jeszcze nie było to). Lubię wszystkie ich wcielenia i to ciut bluesowe i stricte progresywne i folk-rockowe i elektroniczne i hard rockowe. To jest właśnie art rock pełną gębą.


Moje ulubione płyty:

:Minstrel in the Gallery (wspaniałe epickie kompozycje, o wręcz symfonicznym posmaku)
:Heavy Horses (tytułowy i No Lullaby)
:Thick as a Brick
:Aqualung
:Crest of a Knave (z fantastycznym Budapestem) – zresztą to w ogóle moim zdaniem bardzo niedoceniona płyta (okay, może doceniona, ale tam gdzie nie trzeba, bo to grammy dla najlepszego albumu heavy metalowego do dziś jest przedmiotem żartów )

[zinger menu]

[Maciej]

Zależy jak patrzeć, to dojrzałe Jethro Tull z wielkimi progresywnymi albumi to jednak dopiero od Aqualunga. Nie mówię, że pierwsze płyty są słabe, ale jednak Aqualung był przełomem pod każdym względem (artystycznym, stylistycznym, komercyjnym).

Lubię część kawałków z pierwszych płyt, choć na przykład debiut ze względu na naleciałości rhytm'n' bluesowe zupełnie mi nie leży, prawdę powiedziawszy wyżej stawiam nawet albumy z lat 80-tych i 90-tych.

Bardzo zacna grupa, choć tegoroczny album, na razie dość średni mi się wydaje, choć może mi się jeszcze osłucha (to znaczy podobnie jak Thick as a Brick 2 firmowany jako Ian Anderson, ale umówmy się, że to jest to samo, gdyż Anderson jest praktycznie twórcą całego repertuaru zespołu )