Ok, pora się ośmieszyć

01. Queen - Queen II
02. Blue Öyster Cult - Secret Treaties
03. Alice Cooper - Billion Dollar Babies
04. Free - Fire and Water
05. Black Sabbath - Black Sabbath
06. Led Zeppelin - III
07. Guns N' Roses - Appetite for Destruction
08. Toto - Toto
09. Bad Company - Bad Company
10. Meat Loaf - Bat Out of Hell

W nawiasie płyty z tego zestawu z 2009 (wrócenie do tego topicu po 5 latach – bezcenne). Jutro top 10 byłobu inne.

1. Fields Of The Nephilim – Elizium (Wish You Were Here-Pink Floyd )
2. Pink Floyd – Animals (Innuendo-Queen )
3. Black Sabbath- Heaven And Hell (Heaven And Hell-Black Sabbath)
4. Queen – Innunedo (The Dark Side Of The Moon-Pink Floyd )
5. Black Sabbath – Master Of Reality ( Paranoid Black Sabbath)
6. Pink Floyd – Wish You Were Here (Queen II-Queen)
7. Eloy - Silent Cries And Mighty Echoes (II-Led Zeppelin)
8. Camel – Stationary Traveller (Silent Cries And Mighty Echoes-Eloy)
9. The Cure – Bloodflowers (Disintegration-The Cure)
10. Led Zeppelin II (Up The Downstair-Porcupine Tree)

Koncerty:

1.David Gilmour – Gdańska 2006 – na zawsze
2. Joe Bonamassa – Warszawa 2012
3. Black Sabbath – Łódź 2014
4. Peter Gabriel – Łódź 2014
5. Queen + Paul Rodgers – Praga 2008
6. AC/DC – Warszawa 2010
7. U2 – Chorzów 2009
8. Mark Knopfler – Łódź 2013
9. Gov't Mule – Warszawa 2013
10. Crippled Black Phoenix – Wrocław 2012

W sensie że tak jak kiedyś czyli artysty, albumy i utwory? No to tu będą może dzisiaj nawet moje listy
Edit v1 :
Zespoły, soliści bla bla bla

1.Nick Cave & The Bad Seeds
2.Manic Street Preachers
3.Marillion
No to takie największe miłości me w zasadzie miejsca umowne, zależy od dnia.

4.Miles Davis
Personal Dżizes
5.Blur

6.David Bowie
7.Björk
8.Arcade Fire
9.Bob Dylan
10.ex aqueo Pink Floyd & Mike Oldfield

No i na tyle. Tuż za listą Radiowyjce, Pearl Jam, Sigury, może jakieś The National jeszcze albo GY!BE, ew. Can i Modest Mouse.

Edit v2:

Albumy

1.Pink Floyd - Animals
2.Miles Davis - Bitches Brew
3.Manic Street Preachers - Everything Must Go

4.David Bowie - Low
5.Marillion - Marbles
6.Nick Cave & the Bad Seeds - Let Love In
7.Joy Division - Closer
8.Arcade Fire - Funeral
9.Pearl Jam - Ten
10.Johnny Cash - American IV : The Man Comes Around

Za listą Parklife, High Violet, The Bends, The Moon and Antarctica i Closer.

Utwory :
lista bardzo głupia i durna

1.Pearl Jam - Black
Niezmiennie uważam że to najbardziej emocjonalna rzecz ever

2.The Smiths - There is a Light that never goes out
Sam się tego nie spodziewałem ale nie ma dla mnie innego bardziej osobistego utworu.

3.Marillion - Neverland
Wzorzec piękna itp.

4.Leonard Cohen - Famous Blue Raincoat
No wiadomo.

5.Mike Oldfield - Ommadawn pt 1
No ostatnie dwie minutsy to poziom black jest

6.Sigur Ros - Untitled #8
Lepszy soundtrack do jazdy na rowerze?

7.Lou Reed - Perfect Day
Zbyt oczywiste może ale ten numer keeps me hangin' on

8.Blur - Out of Time
Miłość tak wielka że nawet banalność zbytnia mi nie przeszkadza.

9.Björk - Jóga
Bjork niemal postapokaliptyczna

10.Czesław Niemen - Człowiek jam Niewdzięczny
Bo jak wchodzą Alibanki. ...

Totanie bez sensu

A spróbuję porównać stan obecny z zestawieniem sprzed ponad 4 lat. Jednak obecny ranking zespołów i (zwłaszcza) albumów był robiony dosyć na szybko i bez większego zastanowienia.

1 Marillion
Queen
2 Queen
Dream Theater (xd)
3 Pink Floyd
Metallica
4 King Crimson
System of a Down
5 Nick Cave
Riverside
6 Black Sabbath
Radiohead
7 Jacek Kaczmarski
Pink Floyd
8 New Model Army
King Crimson
9 Radiohead
Porcupine Tree
10 Led Zeppelin
Guns n' roses (ło!)

tyle śmiechu.

i jeszcze improwizowana lista albumów:

1 Marillion - Brave
Dream Theater - Scenes from a Memory
2 Pink Floyd - Dark Side of the Moon
Queen - A Night at the Opera
3 Queen - A Night at the Opera
King Crimson - In the Court of the Crimson King
4 King Crimson - Islands
Marillion - Misplaced Childhood
5 Nick Drake - Pink Moon
Riverside - Second Life Syndrome
6 Nick Cave - Let Love In
Pink Floyd - Wish You Were Here
7 Gintrowski, Kaczmarski, Łapiński - Wojna Postu z Karnawałem
Metallica - Ride the Lighting
8 The Doors - Strange Days
System of a Down - System of a Down
9 Coil - The Ape of Naples
James Horner - Braveheart
10 Black Sabbath - Paranoid
Opeth - Damnation

Tropem innych też sobie pozwolę zapdejtować swój top:
kursywą sytuacja w lutym 2013

01. Manic Street Preachers

02. Radiohead

03. Mike Oldfield

04. Pink Floyd

05. Blur

06. Pulp

07. Talk Talk

08. Stereolab

09. Genesis / Peter Gabriel

10. Aphex Twin


czuję się zdecydowanie bardziej zadowolony z listy dziesiejszej. Może i wielu klasyków wyleciało (Queen, BEATLESI T_T) ale teraz się wydaje jakby... mojsza, mniej oczywista. Ale pretensjonalnością powiało. Choć właściwie... poza Dream Theater nie było na tej liście żadnego rodzynka na którego bym teraz popatrzył i powiedział "lol".

Z albumami będzie śmieszniej:
01. Mike Oldfield - Ommadawn

02. Radiohead - OK Computer

03. Manic Street Preachers - Everything Must Go

04. Pink Floyd - Wish You Were Here

05. Talk Talk - Spirit of Eden

06. The Flaming Lips - Yoshimi Battles the Pink Robots

07. Manic Street Preachers – The Holy Bible

08. The Beatles - Magical Mystery Tour

09. Pulp - Different Class

10. Queen - A Night at the Opera


takie tam

Dobra, teraz ja

1. Pink Floyd - The Dark Side of the Moon
2. Queen - ANATO
3. Marillion - Marbles
4. Kate Bush - Hounds of Love
5. Dream Theater - Metropolis pt. 2
6. Led Zeppelin - III
7. Queen - ADATR
8. The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
9. The Doors - The Doors
10. Whitesnake - Ready an' Willing

Zespoły (or shit):

1. Queen
2. Marillion
3. Katie Melua
4. Pink Floyd
5. Dream Theater
6. Kate Bush
7. Led Zeppelin
8. Whitesnake
9. Dead Can Dance
10. Electric Light Orchestra


Lulz. Szukałem gdzieś na Starym Forum takich rankingów i okazało się, że nie mogę ich znaleźć. Znaczy próbowałem szukać, ale zacząłem buszować po temacie "rankingi" z tamtego forum i wkręciłem się w takie rzeczy jak TOP10 owoców, miast i innych BARDZO WAŻNYCH RZECZY.

Ja zrobię tylko listę wykonawców. Nad utworami ciężko mi w tej chwili myśleć, bo moje gusta lawirują obecnie w klimatach Big in Japan czy To France. Ocierając się w między czasie o Kelly Family czy Rival Sons. Albumy to już prędzej, choć na tą chwilę mam mętlik spory. No a koncerty to za wiele nie przybyło, aczkolwiek w tym przypadku też lista wywróciłaby się do góry nogami.

w nawiasie poprzedni wykonawca:

1. LED ZEPPELIN (AC/DC) - cóż poradzić, dopiero teraz jestem na etapie, w którym uwielbienie do tego co tworzyli miesza się z faktycznym docenieniem. Poprzednio (4 LATA TEMU sic!) byli na 7 pozycji.
2. THE ROLLING STONES (ALICE COOPER) - znów po czasie stwierdziłem, ze w graniu rockandrolla nie mieli sobie równych
3. AC/DC (URIAH HEEP) - teraz mam ten etap, w którym twierdzę, że Bon>Brian. Znaczy z Brianem mam wrażenie, że trochę spuścili z tonu i takie Back in Black z Bonem mogłoby brzmieć przekozacko, choć i tak to jest chyba jeden z lepszych albumów ever
4. ALICE COOPER (IRON MAIDEN) - doszliśmy ostatnio z kumplem do wniosku, że jest dla nas chyba najbardziej kompletną gwiazdą rocka. Brał się praktycznie za wszystko i niemal zawsze wychodził obronną ręką.
5. URIAH HEEP (QUEEN) - spadli, ale tylko przez to, że doceniłem innych. Ciągle moim zdaniem najbardziej niedoceniony zespól w historii rocka.
6. QUEEN (THIN LIZZY) - ostatnio słucham w samochodzie kolekcji GW i na tyle, że w głowie mej zasiało się ziarno niedocenianych wcześniej przeze mnie utworów. W sumie, biorąc pod uwagę całą mą historię z nimi to i tak nieźle, że ciągle ich uwielbiam.
7. REPUBLIKA (LED ZEPPELIN) - mam teraz czas w swej słuchalności polskiej muzyki, że wszystko co się stara być ambitne, bądź jest promowane jako ambitne mnie zwyczajnie wkurwia. Jednak z Republiką mam tak, że jest to dla mnie zespół fenomenalny jak na nasze warunki, który rzadko (chyba nawet wcale) ocierał się o jakieś banały. Dodatkowo miał w swych szeregach Ciechowskiego, który fenomenalnie operował naszym ojczystym językiem i wątpię by ktokolwiek mu w tej kwestii dorównywał.
8. PEARL JAM (DŻEM) - nisko chyba tylko z tego względu, że wciąż nie opanowałem ich całości a lecę tylko na poszczególnych płytach. Pomyśleć, że kiedyś hejtowałem...
9. THE BEATLES (THE ROLLING STONES) - co tu pisać, zespól mojej młodości, miejsce w serduszku zawsze mam dla nich, choć ostatnio omijałem zdaje się.
10. SYSTEM OF A DOWN (THE BEATLES) - bo to chyba jedyny zespół, którego nowego albumu bym wyczekiwał z utęsknieniem. Na sedesie z bakelitu dni są jak znalazł.

Z listy spadli Ironi i Thin Lizzy, choć są pewnie gdzieś blisko tej listy. Po prostu Ironów nie słuchałem już kawał czasu, a Thin Lizzy to fajny hard rock, ale no nic po za fajnością mi nie dają, choć świetnie sprawdzają się w aucie.
Dżem natomiast zanotował spory regres, bo pewnie znalazłby się gdzieś w trzeciej dyszce. No cóż, czasy liceum to już dla mnie prehistoria. Jakbym robił drugą dyszkę to pewnie więcej znalazłoby się artystów lubianych mniej powszechnie, ale ciągle np. takie Bowiego ogarniam tylko te najznańsze ze znańszych oraz Next Day, a to trochę za mało za miejsce w panteonie.

Mało mam zespołów, których dyskografię mam w całości opanowaną, większość znam wybiórczo, ale spróbuję jednak jakąś listę ułożyć (tylko zespoły, płyt mi się nie chce):

1. Genesis - wciąż nr1, chociaż osłuchali mi się, a nawet i zbrzydli lekko. W mojej fascynacji wciąż najważniejszy jest Gabriel, ale punkt ciężkości lekko przesuwa się w stronę Genesis "collinsowskiego" - ostatnio zacząłem coraz bardziej doceniać np. s/t.
2. Pink Floyd - mało oryginalnie, ale jednak trzeba przyznać, że Waters jest geniuszem i drugie miejsce mu się należy.
3. Queen - Przede wszystkim sentyment, bo praktycznie w ogóle już nie słucham, ale za każdym razem kiedy wrócę, czaruje jak za pierwszym razem.
4. Metallica - Też raczej nie słucham, jeżeli wracam to do Justice'a, względnie czarnego - ale miejsce na mojej liście im się należy i basta.
5. Marillion - Uparłem się ten zespół poznawać chronologicznie, jestem po "Seasons End" (które jest dla zespołu tym samym, czy AMLOR dla Pink Floyd - czyli zmierzeniem się z zasadniczo innym ciężarem gatunkowym), swojego czasu byłem zafascynowany, fascynacja opadła nieco, mam jednak świadomość, że czeka mnie jeszcze wiele pięknych nowych chwil
6. Mike and the Mechanics - Dowód, że pop można tworzyć z rozmachem i ambicją godną największych kultowych rockmenów
7. Turbo - Zespół, który miał swoje wzloty i upadki - za takie "Epidemie" to w ogóle powinni zostać skazani na dożywotni zakaz zbliżania się do sprzętu rejestrującego, ale gdyby tak się stało, to nigdy nie powstałby "Dead End", który dla mnie jest najlepszym polskim albumem ever.
8. Scorpions - Niezasłużenie przez wielu laików traktowany jako zespół jednego przeboju, ale tak naprawdę mieli mnóstwo udanych płyt z idącymi w dziesiątki naprawdę dobrymi utworami.
9. Megadeth - Dave daje radę, a "Rust in Peace" to zasłużenie kultowy album
10. Kult - Strasznie nierówny zespół, niektórych rzeczy nie trawię, inne głęboko mnie fascynują. Kazikowi zdarzają się genialne teksty, a i klimat niektórych utworów jest unikalny.