Rankingi (Legendary topic)

[NAR]

[Atrus]

Mi też się nudzi. Top 10 reżyserów.

1. Stanley Kubrick
Mozart kina. Przez ponad czterdzieści lat kręcił wyłącznie dobre filmy, w tym co najmniej cztery arcydzieła. Każdy z nich w zupełnie innym stylu, a mimo to w każdym z nich można łatwo dostrzec rękę tego samego mistrza. Mało kto potrafił tak aranżować kadry, dobierać kolory, nadawać poszczególnym scenom tyle znaczenia, tak dobrze łączyć muzykę z obrazem. Niewiarygodny poziom wirtuozerii.
Najlepsze: Ścieżki chwały, Dr Strangelove, 2001: Odyseja kosmiczna, Mechaniczna pomarańcza
(Naj)słabsze: Full Metal Jacket

2. Buster Keaton
Nieograniczenie kreatywny, ciężko pracujący i rozbrajająco zabawny komik i filmowiec. Jak powszechnie wiadomo, komedia jest najtrudniejszą ze sztuk, tym większy należy mu się szacunek.
Najlepsze: Generał, Sherlock Junior, Strach na wróble, High Sign, Seven Chances
(Naj)słabsze: Convict 13, The Haunted House

3. Andriej Tarkowski
Wymagający i bezkompromisowy artysta, który chyba najpełniej połączył w kinie stronę intelektualną i emocjonalną, filozofię i poezję.
Najlepsze: Zwierciadło, Stalker
(Naj)słabsze: Solaris

4. Sergio Leone
Wprowadził western na niespotykane dotąd wyżyny. Wybitna biegłość techniczna (montaż, praca kamery), wielki talent do narracji, intuicja w kwestii obsady, wreszcie współpraca z być może największym kompozytorem muzyki filmowej.
Najlepsze: Dobry, zły i brzydki, Dawno temu na dzikim zachodzie
(Naj)słabsze: Garść dynamitu

5. Ingmar Bergman
Wiele można mu zarzucić: monotematyczność, kiepski storytelling, średnie beaty i ogólnie nienajlepszy flow, ale kiedy trafiał w sedno, to nie pozostawiał żadnych złudzeń. Pozornie największy ponurak w dziejach kina, w rzeczywistości daleki od jednoznaczności, w niektórych momentach niemal optymista.
Najlepsze: Siódma pieczęć, Tam, gdzie rosną poziomki, Jak w zwierciadle
(Naj)słabsze: Jesienna sonata, Źródło

6. Roman Polański
7. Martin Scorsese
8. Alfred Hitchcock
9. Sidney Lumet
10. Charlie Chaplin

Dalej: Hitchcock, Allen, Coppola, Has, Jarmusch, Tarantino, Kurosawa, PTA, Fellini, Forman, bracia Koala, Wes Anderson, Terry Gilliam i pewnie kilkunastu innych.

XAVI, KRIEJTIW, WASZA KOLEJ BEZ ODMAWIANIA

[Xavi]

jako, że planuję zrobić coś w stylu top 100 ludzi kina ever (prawdopodobnie na fb ;p) to będzie fajna rozgrzewka przed. I też miało być na zasadzie najlepsze w czym brał udział i najgorsze. Może już niedługo. Na razie skrótowo. I bez większych przemyśleń co do miejsc jednak. Ktoś z drugiej dziesiątki byłby drugi to nikt by nie płakał.

1. Stanley Kubrick - no wiadomo. W każdej dziedzinie sztuki zrobił praktycznie arcydzieło. Czy to najlepszy horror ever, czy to najlepsza komedia ever gdyby nie Pythoni, czy film wojenny (chodzi o Ścieżki oczywiście), o film sci-fi, czy kostiumowy, czy zwykły dramat ludzki. Wszystko niebanalne, wszystko zapięte na ostatni guzik.
2. Andriej Tarkowski - sam nie wiem. Jego filmy to dla mnie zawsze wielkie wyzwanie i po seansie czuję się bardzo spełniony. Jakiś rodzaj oczyszczenia duchowego bo to są zawsze filmy w jakiś sposób trafiające do mnie osobiście. A dalej przede mną Stalker dodam.
3. Federico Fellini - w tym wielkim chaosie jest zawsze coś wielce zmysłowego i inteligentnego, jakiś ukryty hipsteryzm po którym chce się pić tygodniami i poznawać kobiety, choć jedyne co nas czekać po seansie to piwo do nudnego meczu. Właśnie to przenoszenie do jakiegoś fantazyjnego i przerysowanego świata, pełnego brudu jak i Wielkiego Piękna.
4. Charles Chaplin - słabo znam twórczość Keatona więc to właśnie jego muszę wymienić jako tego co to najwięcej wykombinował w tworzeniu wielkiego kina. Tak jak Bitelsi wiedzieli, że w rzeczach prostych, ale pięknie zrealizowanych leży największa siła tak Chaplin z najprostszego trafiał najbardziej w sedno. Można się jarać Incepcją czy nowym Dream Theater, ale największy geniusz leży gdzie indziej. U tych banalnych podstaw.
5. Quentin Tarantino - fenomen naszych czasów. Przede wszystkim przywraca wiarę w to, że ludzi stać jeszcze na pokochanie filmów w których najważniejsze są postaci, dialog i scenariusz, a forma jest niebanalna.Robiąc filmy dziwne trafia do masowych odbiorców jak i tych inteligentów spod RYMa.
6. Ingmar Bergman - w sumie taki synonim inteligentnego myślenia o filmach. Niebanalny pomysł poparty masą spostrzeżeń życiowych, wręcz zahaczających o poezję. Wielkie rzeczy musiały się dziać przy tym jego biurku, gdy jeden genialny pomysł napędzał drugi.
7. Michael Haneke - kręci realistycznie do bólu, a poziom okrutności czasami jest nie do zniesienia. Wali człowiekowi prosto w mordę i wiem, że seans nie będzie łatwy, ale mi się to w jakiś sposób podoba. Puszczając oczko zadając pytanie: 'Lubisz to nie?' daje człowiekowi do zrozumienia, że wredne z nas bestie.
8. Francis Ford Coppola - jak mówisz Wielkie Kino, wydobywające istotę jego powstania to mówię Coppola. Jako rozrywka i rodzaj mądrej wędrówki jednocześnie. Co napisał na tym skrawku papieru to stało się kultowe, nawet jeśli to było kupowanie owoców.
9. Werner Herzog - wieczny poszukiwacz chcący wyłapać absolutnie wszystko o człowieku. Tworzący niesamowite postaci. Oddające bezsens walki jak i jej sens. Wszystkie te szczególiki, które napędzają do władzy bądź do samobójstwa.
10. Sergio Leone - jak do Coppoli idealnie pasuje słowo kult, tak do Leone epickość. Niesamowita zdolność tworzenia klimatu i napięcia na ekranie. Choćby to byli kowboje nudzący się na stacji. Jeszcze idealnie dodawał do tego muzykę jakiegoś tam Włocha i wychodziło coś wielkiego.

aż mi się nie chce wymieniać wszystkiego co było blisko. Nadrobię na fb kiedyś. Na pewno wszystko co wymienił Atrus, co do jednego - bracia Anderson nadzieją wielką. Do tego Aronofsky czy Nolan choćby, no sorry ;p Kusturica, Kieślowski, Mendes, Von Trier, Scott,, Leigh, Eastwood, Jonze, Malick, Fincher, Wilder przecież czy Welles, Capra, Miyazaki, Lang, Cronenberg, Antonioni itp, itd.

[NAR]

Co prawda nie jestem ani braciakiem, ani Kriejtiwem, ale mam nadzieję, że się Atrus nie obrazi na moją nieartystyczną listę pozbawioną Tarkowskiego ^^

1 Stanley Kubrick
ZASKOCZENIE. Ale serio, próbowałem kogoś innego dać na pierwsze i ni du-du się nie dało. Nagrać 4 najlepsze filmy w historii, to jest jednak pewne osiągnięcie ;f
Ulubione: Ścieżki Chwały, Stangelove, Odyseja, Pomarańcza

2 Roman Polański
Wybitnie mi pasuje jego styl. Potrafi niesamowity klimat stworzyć na planie i to bez względu czy akurat kręci pornusa czy horror.
Ulubiony: Lokator

3 Terry Gilliam
Za 12 Małp, za Brazil, Pajtony, Las Vegas.. za niesamowitą wyobraźnie, za łączenie dziecięcych fantazji z brutalną rzeczywistością. Za pierdy, groteskę i szyderę, ale czasami również niesamowite ciepło schowane w tych obrazach. 12 Małp to film, który zostanie ze mną do końca życia.
I jeżeli się mówi o następcy Kubricka, to chyba nikt inny nie zasługuje na to miano jak Gilliam, żaden tam Szpielberg.
Ulubiony: 12 Małp

4 Woody Allen
Nawet jeżeli to rozrywka dla pseudointelektualistów, którzy co chwila muszą sobie coś udowadniać, to trudno się nie bawić na tych filmach.
Ulubione: Sam, Annie Hall, Harry, Paryż

5 Quentin Tarantino
Za radość, frajdę i pasję jaką wkłada w swoją pracę.
Ulubione: Pulp Fiction, Django

6 Martin Scorsese
Też niemal za każdym razem kapitalna rozrywka gwarantowana.
Ulubione: Taksówkarz

7 Sam Mendes
Głównie za American Beauty choć i inne filmy, które widziałem podobały mi się.
Ulubiony: American Beauty

8 Sergio Leone
Potęga, można by książkę napisać i by było mało. Jego filmy to już kawał historii
Ulubione: Dobry, Zły i Brzydki, Dawno temu na Dzikim Zachodzie

9 Francis Ford Coppola
Tak nisko bo mało widziałem, ale Godfarher i Czas Apokalipsy, to z pewnością jedne z najlepszych filmów w historii.
Ulubione: Godfather II, Czas Apokalipsy

10 David Fincher
To samo co Scorsese i Tarantino. Wielką radochę te filmy sprawiają.
Ulubiony: Fight Club

Dalej: Krzysztof Kieślowski, Wojtek Smarzowski, Richard Curtis, Richard Linklater, David Lynch, Alfred Hitchcock, Charlie Kaufman..

[Kriejtiw]

[manwerty]

Też sobie wrzucę bo co.
1.Akira Kurosawa
U mnie nie Kubrick na pierwszym (wtf) a japoński bóg kina, Beethoven.
Naj, naj, naj patataj : Rashomon, Siedmiu samurajów, Tron we krwi, Dersu Uzała (w ogóle chyba najlepszy film ever)
2.Stanley Kubrick
No inaczej się nie dało już. Wszystko już napisane niżej zapraszam.
Naj : Strangelove, Mechaniczna pomarańcza, Full Metal Jacket (Atrus nie rozumiem cię)
3.Alfred Hitchcock
Nie wiem czy trzeba coś mówić.
Naj la laj : Zawrót głowy, okno na podwórze, Psychoza
4.Quentin Tarantino
Wracamy do dwudziestego pierwszego wieku. Człowiek który przywrócił mi wiarę w kino.
Naj : Pulp Fiction, Bękarty wojny, Sin City
5.Charlie Chaplin
Jaka jest genialna komedia? - taka że nawet wiek później ludzie leją w gacie ze śmiechu.
Naj : Gorączka złota, Dzisiejsze czasy, Brzdąc
6.Lars von Trier
Strasznie przejmujące kino - realne do bólu.
Naj : Pzełamując fale, tańcząc w ciemnościach
7.Francis Ford Coppola
Naj : Czas apokalipsy, Ojciec chrzestny, rozmowa
8.Roman Polański
Na coś z rodzimego kina też musiał przyjść czas :p
Naj : Chinatown, Dziecko Rosemary, Wstręt
9.Michael Haneke
Naj : Funny Games, Pianistka
10.Sergei Eisenstein
Naj : Pancernik Potiomkin, Październik, Iwan Groźny

[kater]

top Przyjaciół

1. Joey
2. Phoebe
3. Chandler
4. Ross / Rachel / Monica


***

top10 piwa 2014-05-04

1. Budweiser
2. Miłosław Pilsner
3. Namysłów
4. Staropramen
5. Ciechan Wyborne
6. Zamkowe
7. Starovar
8. Zlaty Bażant
9. Somersby
10. Perła Export

[AABBAAA]

Top towarzyszek Doktora Who w New Series:

1. Rose Tyler
2. Clara Oswald
3. Donna Noble
4. Martha Jones

99999. Amy Pond (w zestawie z Rorym tak samo okropni)

[OberstPrymas]

TOP rzeczy fajnych, jakie można spotkać jak się jedzie samochodem:

0. Jak pasażer chwali moją muzykę (legendarne, niespotykane)
1. Mili ludzie co przepuszczają
2. Mili ludzie co dziękują jak ich się przepuści
3. Puste miejsce w centrum
4. Panie na rowerach w obcisłościach
5. Stacja Bliska (tanie paliwo w ogóle)
6. Rzęsisty deszcz (ale tylko na drogach mało uczęszczanych i z ograniczeniem do 50)
7. Obwodnica Wrocławia
8. Ciasności - można się wykazać jako KIEROWCA PRECYZYJNY
9. Parkowanie na płatnych miejscach w weekendy (bo wtedy za darmo są)
10. Kiedy zostawiasz auto na parę godzin, wracasz a one nadal stoi nienaruszone ani nieukradzione

[kater]

> szpan na auto

[OberstPrymas]

[kater]

top 10 lego pirates

1. 6285: Black Seas Barracuda (1989) 10/10 (piraci)
Łasiczka z milo, ciary na teidzie, do dziś ludzie chcą za to absurdalne pieniądze na allegro.


2. 6276: Eldorado Fortress (1989) 10/10 (niebiescy)
Pierwsze zestawy były najlepsze, duże ilości francuzów z plecakami i muszkietami rox.


3. 10210: Imperial Flagship II (2010) 9/10 (czerwoni)
To jest to czego brakowało przez całą serię i dopiero parę lat temu ktoś pomyślał. Wielki w sedesie z bakelitu statek imperialny (a nie te popierdółki przez które żołnierze przy piratach to było gówno a nie imperium). Trzeba by tylko ludziki podmienić, bo te nowe to jakaś żenada.


4. 6277: Imperial Trading Post (1992) 9/10 (czerwoni)
Port ze wszystkim, jest nawet jedyny w historii neutralny statek handlowy ze Stevem, który jest wybitną rzadkością. Brakuje tylko więcej żołnierzy, żeby to ogarnąć jakoś.


5. 6286: Skull's Eye Schooner (1993) 9/10 (piraci)
Lepszy we wszystkim niż czerwony, ale już nie jest łasiczką z milo, a poza tym po sedesie z bakelitu Piratom taki wielki okręt, jak już z tamtym nikt nie mógłby sobie poradzić.


6. 6274: Caribbean Clipper (1989) 9/10 (niebiescy)
Ubogi ale urokliwy (poza tym go posiadam od niedawna). Jest rzadki w sedesie z bakelitu kapitan z żółtym pióropuszem i trzech marynarzy czyli stosowna ilość do ogarnięcia takiego statku. Chociaż paru żółnierzy do walki by się jednak przydało (dlatego uzupełniam, mam już dwóch).


7. 6271: Imperial Flagship I (1992) 8/10 (czerwoni)
Pierwszy okręt flagowy Angoli był niewiele lepiej rozgarnięty niż ten francuski, przy czym miał brzydsze żagle i absurdalną załogę (kapitan, bosman, żołnierz i pirat - no chyba, że ten ostatni to po prostu majtek, to było zawsze niedopowiedziane).


8. 6273: Rock Island Refuge (1991) 8/10 (piraci)
Tak nisko, bo jakkolwiek jest to piękne, to piraci nie są od tego, żeby posiadać rozbudowane bazy (dlatego tej największej w ogóle nie uwzględniam).


9. 6280: Armada Flagship (1996) 8/10 (hiszpanie)
Jedyny sensowny zestaw z Hiszpanami, którzy mieli fajowe konkwistadorskie kapelutki i nic poza tym. Szkoda ich, mieli potencjał. Zaraz po tym seria umarła.


10. 6278: Enchanted Island (1994) 8/10 (dzikusy)
Dzikusy na koniec bo nigdy za nimi nie przepadałem, chociaż po latach zaczynam doceniać.



Na deser top1 najgorszych z okresu kiedy Lego się zesrało:

1.6289: Red Beard Runner (1996) 0/10 (piraci)

Co to farfoclu jest.

[OberstPrymas]

Ech, moim niespełnionym marzeniem był Fort Avalon.



Czy to nie jest piękne? Miałem Areszt, Dyliżans i coś jeszcze, ale tego gunwa nigdy się nie doczekałem. W ogóle Dziki Zachód był piękną Lego serią.

[NAR]

Nie wiem gdzie mam to napisać więc niech mi posłuży ten bzdurny temat.
Otóż wszedłem na STARE DOBRE FORUM i mam jeden komentarz - ;___ ;
Jakie to było piękne miejsce. Pierwsze z brzegu tematy:
- Czy kapitalizm jest aż tak świetny?
- Keczuponaniści
- Pornografia
- Kara Śmierci
- Spanie

To se ne vrati, wiem, ale naszła mnie nagła nostalgia i chciałem się z wami podzielić tym uczuciem.

[Rysiu]

1. Burger king
2. McDonalds
3. KFC

[AABBAAA]

[Atrus]

[OberstPrymas]

[Kriejtiw]

TOP PIŁKARZY

1. Każdy
2. Luis Suarez

[OberstPrymas]

TOP Wampirów:

1. Luis Suarez
2. Nosferatu
3. Dracula
4. reszta
5. ten świecący ze Zmierzchu

[whoatemydinner]

ale mnie wzięło

TOP forów muzycznych

1. Forum Queen (dawniej)
2. /mu/

...

3. Forum Queen (dziś)

...

4. Reszta

...
...
...

5. Fora RYMu

[Michalzbiku95]

[Rysiu]

Uwaga! Będzie hejtersko i dostałbym mnóstwo minusów (gdyby były na tym forum) - a tak to dostanę tylko w ryj przy najbliższym spotkaniu z którymś forumowiczem (czego będę od teraz unikał).

Zespoły, których popularności nie ogarniam (kolejność z raczej losowa, chociaż może nie do końca):

1. Bjork - to się serio komuś podoba?
2. Rolling Stones - nie wiem, dla mnie większość ich twórczości to bezkształtny jazgot, sieczka i kilka ciekawszych utworów tego nie zmieni.
3. Jethro Tull - jakiś folk (zgodzę się na "progressive folk"). Z rockiem (w tym progresywnym) proszę mi tego nie mieszać
4. TSA - lubię metal, nie jestem uprzedzony do polskiej muzyki, ale to kompletnie nie moja bajka
5. Pearl Jam - wysłuchałem tego ich ponoć najwybitniejszego dzieła "Ten" i chyba mi wystarczy
6. Red Hot Chilli Peppers - bo to tylko Californication i nic więcej, reszta niesłuchalna
7. AC/DC - patrz Rolling Stones
8. Peter Gabriel - jestem zachwycony gabrielowskim Genesis, rozczarowany gabrielowską "solówką".
9. U2 - wszystkie piosenki brzmią tak samo. Pojedyncze wybijające się rzeczy ale ogólnie - im starsi, tym nudniejsi
10. Yes - tu już jest coś sensownego, w latach 70-tych nagrali kilka fajnych (nie mylić z "genialne") rzeczy, ale większość rzeczy, które nagrali... szkoda gadać. Szczególnie śmieszą mnie próby "upopowienia" zespołu - jeżeli ktoś uważa, że "90125" to komercyjne oblicze, bliższe muzyce popularnej - mnie po tym uszy bolą do teraz
11/12. Crismon/ELP - dla mnie to samo, nie rozróżniam ich. Ewidentny. wybitny, karytaturalny wręcz przykład przerostu formy nad treścią. O ile Crimsoni bronią się jeszcze debiutem, o tyle ELP za bardzo bronić się nie mają czym.

Z listy spadli Zeppelini (ale nadal krążą gdzieś tam blisko)

[NAR]

[Atrus]

Zarzut "bo to folk a nie rock" <3

[OberstPrymas]

Tylko Kaczmar to rock.

[manwerty]

Californication sucks.
Blood Sugar Sex Magik to ich najlepsza płyta. (I jedyna warta słuchania IMO)
Breaking the girl miażdży

[Michalzbiku95]

gry, których fenomenu nie ogarniam

1.League of legends
2.Minecraft

[whoatemydinner]

[Xavi]

Dawno nic nie pisałem na forum obszerniejszego to teraz sobie walnę. Jako, że przypomniał mi się system oceniania ze starego forum i podsumowanie dyskografii to postanowiłem to trochę udoskonalić. Jako, że ogarnąłem w całości całą Anathemę to zrobię sobie coś podobnego. Z tym, że udoskonaliłem trochę.

Tak gwoli wyjaśnienia. 'Geniusz' - wyjątkowe nagranie w dziejach zespołu. Z tym, że to jednak Anathema i geniusz nie jest równoznaczny z nagraniami Floydów, Krimsonów, Swans czy Radiohead. Z tym, że bardzo ich lubię, tak bym tego nie pisał. 'Dobre' - w sensie polecałbym dla tych co zespół chcą poznać. 'Nie psuje' - trzyma poziom całego albumu (patrz: ocena RYM). Na tle całego albumu się jakoś nie wyróżnia, ale trzyma poziom całego wydawnictwa mimo wszystko. 'Przelatuje' - no niby leci i nie przeszkadza, ale weź to potem zanuć jakoś. 'Wpadka' - no wiadomo.

Od najlepszej (dla mnie) do najgorszej:

1. We're Here Because We're Here - nie najlepsza, ale ma takie momenty, że 10/10 i ciary wielkie. To taka 'moja' ich płytka. Od post-rocka po słodkawe zaśpiewy Lee po cudny klimat kojarzący się z okładką. Ma słabsze momenty (Get Off, Get Out), ale nie ma miłości idealnej. Zresztą jest to moje ulubione w ich karierze Thin Air (które i tak studyjnie jest słabsze dużo) i obiektywnie (lol) chyba najlepszy ich kawałek czyli Simple Mistake.

G: Thin Air, Dreaming Light, Everything, A Simple Mistake
D: Summernight Horizon, Angels Walk Among Us, Universal, Hindsight
NP: Presence,
P: Get Off, Get Out
W:

RYM: 4,5

2. Judgement - w całości rozumiem czemu jest uznawana za najlepszą. Najrówniejsza, najambitniejsza, bez łatwych rozwiązań (które są jednak na We're Here). Trochę Floyda (Emotional Winter), trochę mocniejszego grania i przyspieszonego (tytułowy). W ogóle jest zróżnicowana dość. Wyżyny tego zespołu jednak.

G: Deep. One Last Goodbye, Parisienne Moonlight. Judgement, Emotional Winter
D: Pitiless, Forgotten Hopes, Make It Right (F.F.S.), Don't Look Too Far. Wings of God, Anyone, Anywhere, 2000 & Gone
NP: Destiny Is Dead
P:
W:

RYM: 4,5

3. A Natural Disaster - jakbym miał coś komuś polecać na start z tym zespołem to zdecydowanie wybrałbym tą. W sensie jakbym miał przekonywać kogoś 'z drugiej strony' W sensie fanów Radiohead czy czegoś bo tutaj jest jednak najmniej jakichś nietoperzy, a więcej konkretu i cudnych melodii. No i Are You There to chyba najbardziej angażujący ich kawałek emocjonalnie. W ogóle całej dekady. Miałem zawsze też słabość do Flying. A Pulled to chyba ich najmocniejszy 'czysty rocker'.

G: Are You There?, Flying
D: Closer, Pulled Under at 2000 Metres a Second, A Natural Disaster, Electricity
NP: Harmonium, Balance, Childhood Dream, Violence
P:
W:

RYM: 4,0

4. Alternative 4 - piękna mieszanka starego doomowego jeszcze grania z nowymi patentami. Klawiszowo bardzo, choć nie przesadzili, w ogóle dużo kombinowali z różnymi instrumentami. Jak to Anathema. Równy poziom, choć brak takich highlightów jak na Judgement. Kultu Fragile nigdy do końca nie rozumiałem, za to mam słabość do tej balladki spod 6-stki Trochę naciągnąłem Lost Control i Feel, ale coś trzeba wyróżnić bardziej.

G: Lost Control, Inner Silence, Feel
D: Fragile Dreams, Empty, Re-Connect, Alternative 4, Regret,
NP: Shroud of False,
P:
W:

RYM: 4,0

5. Weather Systems - mam słabość i nic nie zrobicie ;p Słodkość do porzygu w cudownym stylu, przeładnione melodie, ale wszystko nie przekracza granicy kiczu, a mnie raduje niemiłosiernie. Untouchable x 2 to najczęściej puszczane przeze mnie ich kawałki. Takie mniej angażujące We're Here co jest zaletą bo tam aż jest tego za dużo, a tu jednak wszystko jest bardziej skondensowane. A czemu ludzie piszą, że to nielogiczny krok w ich działaniu? Toć wszystko na to wskazywało. Dopiero tegoroczna się powtarza już za bardzo. Ale tamto było świeże.

G: Untouchable, Part 1, Untouchable, Part 2, The Storm Before the Calm
D: Lightning Song, Sunlight, The Beginning and the End, The Lost Child
NP: The Gathering of the Clouds, Internal Landscapes
P:
W:

RYM: 4,0
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

6. The Silent Enigma - odkryta niedawno na nowo. Świetny doomowy klimat, gotycko-depresyjnie z Dying Wish i Should of Frost na czele. Podobne klimatycznie do fajnej płytki Tiamat, którą słuchałem niedawno (Wildhoney). No i ten cudny przerywnik w postaci Alone. Po tej płycie stanęli obok My Dying Bride pewnie.

G: A Dying Wish, Shroud of Frost
D: ...Alone, Sunset of the Age, Nocturnal Emission,
NP: Cerulean Twilight, Black Orchid, Restless Oblivion
P: The Silent Enigma,
W:

RYM: 3,5

7. Eternity - tak jak wyżej, tyle, że trochę gorzej i mniej do zapamiętania bo bardziej wciąga mnie tylko Angelica w sumie, która jest wybitna. Kawał ładnego doom-rocka? Bo nie metalu? trochę czuć późniejszy okres, ale tylko jak się bardziej wsłuchać. Taki ładny pomost mam zapisane na kartce + 'trochę jaśniej niż na poprzedniku'. No i najbrzydsza okładka niestety.

G: Angelica,
D: The Beloved, Far Away
NP: Sentient, Eternity (Part I), Hope, Suicide Veil, Radiance, Eternity (Part III), Cries on the Wind,
P: Eternity (Part II), Ascension
W:

RYM: 3,0

8. A Fine Day to Exit - strasznie obojętna mi, ale to poprawne granie jest. No i tyle. Starają się grać jak Radiohead czasami, a tylko czasami się sprawdza. Fajna transowość i eksperymenty, ale powyżej tego nigdy nie będzie w moim przypadku. Już otwieracz mnie nudzi bardzo.

G:
D: Barriers, Temporary Peace
NP: reszta
P: Pressure
NP:

RYM: 3,0

9. Serenades - dobry doom, ale w sumie najlepiej jest jak odchodzi od tego wzorca w postaci francuskiego tytułu czy post-punkowego wręcz Sleepers. Gdyby nie ten amatorski ambient to byłoby wyżej niż Fine Day. Dla fanatyków doomostwa to chyba ważna rzecz.

G: J'ai fait une promesse
D: Sleepless, Sleep in Sanity
NP: reszta
P: Sweet Tears
NP: Dreaming: The Romance

RYM: 3,0
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

10. Distant Satellites - zbiór gorszych rzeczy z WS. Słucha się nawet przyjemnie, ale całość jest tak przewidywalna, że wiadomo co będzie dalej po kilku dźwiękach.

G:
D: You're Not Alone
NP: The Lost Song, Part 1, Dusk (Dark Is Descending), Distant Satellites, Take Shelter, Ariel
P: reszta
NP:

RYM: 2,5

11. Falling Deeper - nie lubię. Wzięli najlepsze rzeczy z pierwszych płyt i przerobili na soundtracki. Jest to przyjemne, ale niszczy potencjał oryginałów. Jak można wyciąć w ogóle wokal w J'ai fait une promesse choćby? Sleep in Sanity też traci moc i piękno. I tak każdy z kolei. Bardziej popisywanie się nowym stylem bez większych pomysłów. I podkreślam raz jeszcze: oryginały są milion razy lepsze. Covery w sumie to bez klasyfikacji.

RYM: 2,0

nast. razem: King Krimson. Jak już ogarnę dyskografię do końca bo się zabrałem ostatnio