No dobrze, to teraz moja kolej. Starałem się nie porównywać z pierwszym sezonem, ale muszę napisać, że od razu rzuca się w oczy dużo bardziej wielowątkowa intryga. W pierwszym to wiadomo od razu o co chodzi, morderca zamordował, śledczy go śledzą, w międzyczasie mają problemy egzystencjalne, rodzinne i alkoholowe -- najstarsza opowieść świata. Tu nie bardzo mogłem się połapać na początku, co właściwie jest głównym wątkiem, w dodatku zamiast dwóch postaci pierwszoplanowych są cztery, wszystkie mają problemy egzystencjalne, rodzinne i alkoholowe, także mówiąc oględnie Sajgon. Nie, żeby to była wada, ostatecznie wszystkie klasyczne filmy noir mają absurdalnie skomplikowaną fabułę. W każdym razie, oglądało się to wcale nieźle, nawet jeśli postacie wydają się wyeksploatowane do oporu, jak zauważył lookaug. Soundtrack też spoko, aczkolwiek nie pasuje mi ta piosenka Cohena do czołówki. W dodatku wycięli z niej te wstawki ooo salaam salaam ya salaam, ale powiedzmy, że rozumiem, w amerykańskiej telewizji to byłoby pewnie wielkim fo pa. Za to nowa piosenka Cave'a na zakończenie -- mniód, co potwierdza tezę, że świat byłby nieco lepszym miejscem, gdyby wszystkie seriale kończyły się piosenką Nicka Cave'a. Cichym bohaterem tego sezony będą, mam nadzieję, wąsy Colina Farrella, a może i od biedy cały Colin Farrell. Liczę też na dużo przemocy w stylu tej sceny, w której Farrell bije po twarzy ojca dzieciaka, który dręczył jego syna w szkole. Dla takich rzeczy ogląda się telewizję.

PS. Powtórzyłem sobie przy okazji pierwszy sezon i podtrzymuję swoją opinię. Jest to rzecz dobra i piękna, i niech lookaugi tego świata mówią, co chcą. Nie powiem, że najlepszy pojedynczy sezon ever, bo przecież pierwsze Twin Peaks, ale diabelnie blisko.

PPS. Zawsze się zastanawiałem, jak się nazywa ten dyngs, który nosi Colin Farrell zamiast krawata. Jak się okazuje, nazywa się toto "krawat bolo". Ciekawe, prawda?

To ja też się wypowiem: trochę jest dziwnie ze względu na tę - jak mniemam - wstępność swoistą, urywane skakanie po wątkach. I nie zawsze to wciągające wielce było (tu też różnica w por. do 1. serii - tamta monotonia wciągała od początku; tu - czasem rozpraszałam się jednak). Ale sylwetki przetrąconych głównych bohaterów - w porządku właśnie. Nie szkodzi, że wyeksploatowany motyw, nie szkodzi. W oglądaniu antysuperbohaterów nieustannie odnaleźć można pocieszenie .
A swoją drogą - czy to nie pierwsza poważna, nieprzesłodzona rola Rachel? Fajnie, podoba mi się zobaczyć ją tak surową, że tak powiem.

No własnie mi się podoba w tym serialu, że aktorzy często zrywają ze swoim imidżem z Hollywood typu 'koleś z komedii romantycznej', 'ta słodziutka', 'ten gościu z durnych komedii', 'ten czarny charakter', 'ten drewniak'.

To i ja.
Przyznam, że fabuła mnie troszkę przygniotła. Jak ujął Atrus - w 1 mieliśmy w sumie prostą konstrukcję udziwnianą jedynie zabawą z chronologią. Były dwie główne postaci, z którymi człowiek mógł... no może nie utożsamiać się, ale nawiązać jakąś więź emocjonalną. Tutaj raczej ciężko o to.

Na pewno na plus ogólna malowniczość obrazu. Pod tym względem odcinek nie ustępował swoim poprzednikom.
No i scena w barze! Mniam całkowity. Może i przerysowane, ale więcej takich klimatów proszę.
https://www.youtube.com/watch?v=QOqzziWdVzk

Bohaterowie - na razie ciężko coś powiedzieć, ale Collin Farell, który wygląda niczym zaginiony brat Kejwa (co twórcy uwzględnili w zakończeniu), zapowiada się ze swoimi wąsami bardzo smakowicie. Vince Vaughn to samo. Pomijając wąsy i Kejwa. Rachel <3 Mogliby jej jedynie ogarnąć włosy, ale zgaduję, że jest to wpisane w owe zerwanie z romantycznym wizerunkiem - jestem pozytywnie nastawiony. Jedynie ten smutny motocyklista mnie martwi.

I komentarz roku:
"If you ever bully another kid again, I'll come back and butt fuck your father with your mother's headless corpse on this god damned lawn. Twelve years old my ass. Fuck you. - TO a nie jakieś spłyń z lodami o time is a flat circle" <3

Jestem nastawiony pozytywnie. Bez zbędnych oczekiwań, nie wypatruję drugiego McConaugheya, byłbym nawet ZNIESMACZONY, gdyby nam takiego zaserwowali.

A 1 sezon to oczywiście mistrzostwo świata. o czym niedawno pisałem. Nie chcę gadać, że najlepszy ever, ale pewnie czołówka zestawienia

a, i jeszcze jedno. Czy tylko mi się w oczy rzucił natłok odniesień do nieudanego życia seksualnego bohaterów?

spoilery może

Ogarniam Daredevila, gdzieś do połowy dotarłem i jestem pod wrażeniem jak bardzo jestem pod wrażeniem. Słyszałem, że nad wyraz udane jak na film o superbohaterze, ale farfoclu, to jest poziom dwóch pierwszych sezonów Dextera co najmniej. A wszyscy pamiętamy jak bardzo byliśmy nawiedzeni na punkcie dwóch pierwszych sezonów Dextera co najmniej. Trochę mi wygląd głównego bohatera nie pasuje do postaci, ale tylko trochę. Za to Kingpin - BEZBŁĘDNY jak dotąd. Chwilę mi zajęło zanim go zaakceptowałem, bo zaczyna od takiej niekingpinowej sytuacji jak wyrywanie lachona, ale wszystko złożyło się w sensowną piękną wielką łysą całość. Jak dojadę do końca sezonu to się wypowiem szerzej, na razie jestem bardzo zadowolony.

no nie?

w ogóle mógłbym zrobić chyba jakiś top postaci z Lelandem Owlsleyem i culus Wesleyem na czele, bo w tym serialu z gry aktorskiej raził mnie tylko ta blondyna co do Matta i Foggy'ego się przyleszcza i to pewnie też tylko dlatego, że gra tą uciemiężoną.

a nie wiem, co masz do głównego gostka, bo dzięki niemu nie wiem już kto to jest Ben Affleck i kogo grał.

A w ogóle culus Wesley rox, od czasu Jurija Augarowa jestem fanem tego rodzaju postaci niezmiennie. I niezmiernie.

SPOILER

słaby moment, to odcinek, w którym gruby ma pretensje do Matta, ze ten go trollował z tym że jest ślepy całkowicie

a tak to miód malina

SPOILER

Dobry moment to ten, w którym się okazuje, że Fisk trollował Weasleya, że nie umie po chińsku.

SPOILER

OKEJ, druga połowa czy tam jedna trzecia to jednak zjazd w dół, ale daleko nie zjechało bo początek genialny. Sam finał to już bardziej mi się nie podobał niż podobał. Fisk zgroteskowany, w dodatku okazało się, że jednak nie tak trudno go dopaść, raczej miał po prostu fart przez cały ten czas. Zresztą sądziłem - zwłaszcza po tym jak długo budowali tę postać - że to będzie gość do którego Daredevil będzie się musiał czołgać sezonami a nie nagle w ostatnim odcinku sezonu hop siup i rozerwało. Pewnie sezon wymagał happy endu. Druga sedesie z bakelitu to design kostiumu - nigdy nie jestem czepliwy w tych kwestiach, ale ten serial zaczął bardzo dobrze i z sensem, niczym pierwszy Batman Nolana i szkoda, że pod koniec również w tym aspekcie cały sens zgubił. Pomijam już sam wygląd, bo po prostu można to było zrobić w sedesie z bakelitu lepiej, nawet w komiksach Daredevil dorobił się w końcu lepszego wdzianka, co słusznie mi przypomniał był Arsen. Ale przede wszystkim - po sedesie z bakelitu ślepe bezradne oczka w kostiumie, który ma budzić grozę. Ja bym sto razy bardziej srał ze strachu przed facetem z zawiązanymi oczami który leje wszystkich równo i na oślep niż przed tym halołinem. Bieda i to dotkliwa. Fajnie by było, jakby w drugim sezonie to ogarnęli w coś sensowniejszego - w końcu pan Gladiator mówił, że miał mało czasu.

No nic, całościowo i tak świetna sprawa ten serial, oczekuję dalszych ciągów.

Co do Fiska to dla mnie to był wstęp do Kingpina, pewnie już w drugim sezonie będzie występował pod tą nazwą.

A co do stroju finalnego to faktycznie bardzo słaby, też tak trochę się zawiodłem, bo jakiś taki ciasny. Ale tutaj też twórcy mówili, że to nie jest strój, w którym Daredevil będzie śmigał, tylko taki symbol. Obaczym.

Na drugi sezon też czekam niecierpliwie, bo już ogłoszono Elektrę i Punishera, a są jeszcze plotki o Bullseye'u. Zapowiadają się przeżycia.

Mi się w tym serialu nie podabał wątek ze szkoleniem Murdocka przez Sticka. Przyszedł, poszkolił go parę dni, po czym strzelił focha i sobie poszedł. Dalekie to od wytłumaczenia skąd Daredevil, ogarnia jak się tak tłuc.

Wziąłem się za tego Detektywa hak ci w smak. Jestem po drugim odcinku. Wszystko ładnie, główny bohater, w sensie Mathew Mccocoaoabaghaeeeey jest jak skrajnie depresyjna wersja ytrona, generalnie klimat i dobra muzyka - ale, czy to ruszy z kopyta kiedyś i będzie jakiś mózgrozjebany? Bo na razie to się wlecze w sedesie z bakelitu.

Jutro napiszę długi post o tym, dlaczego drugi sezon Prawdziwego Dedektywa zawiódł i dlaczego wcale tak nie musiało być, na razie zostawiam Was z tym:
https://youtu.be/NJyUhoLx-qE

Po prostu drugi sezon mnie tak wciąga jak ludzi ciągnie ostatnio do forum. Męczę się trochę i jestem bodajże na 6 odcinku, ale to się tylko dobrze ogląda. Żaden wątek jakoś bardziej. Może postać Farrella, świetna rola. Gdyby to on towarzyszył Rustowi w 1 sezonie to mogłoby być jeszcze bardziej złowieszczo.

Oglądam CSI: Miami i jako osoba pracująca w labie nie wychodzę zadumy jakie kity tam wciskają ludziom... jakim cudem tyle sezonów tego nakręcili... to nawet nie trzyma się kupy w sensie kryminalnym...

The new website was unexpectedly launched on August 17 while still in a beta stage, receiving almost universally negative criticism from its users, who cited broken and missing features. Multiple petitions aimed at reversing the changes appeared online the same day. In protest of the changes and lack of staff response, a fake act under the name "Remove the Last.fm Beta Website Design" appeared on indie music promoting website Bandcamp.

Całkiem spoko ten drugi sezon. Nie rozumiem lamentów. Miejscami nudnawy i przestylizowany (ok, całościowo przesadzili ze stylówą), ale oglądało się w porządku.
Chociaż finał słaby, przyznaję.

Good wife - dawno nie wciągnełam się serial o adwokatach, chyba od czasow Prawników z Miasta aniołow (kto to jeszcze pamieta?!). Świetna Julianna Margulies plus Michael J. Fox (chyba pierwszy raz widze go w roli niemilego, złego gościa?!). Momentami niezłe dialogi, humor. Czekam na kolejny sezon.