przez Atrus » 18 sty 2015, o 23:44
"Lewiatan" - rozczarowanie. Nie powiem, zdjęcia ładne, ale treść nie utrzymała poziomu. Niczego nie dodaje ponad standardowy zestaw "wódka, mienty, rozmowy o Bogu", który widzieliśmy w nastu innych rosyjskich filmach, główny wątek jest poprowadzony co najwyżej poprawnie (dużo ciekawszy był wątek obyczajowy, niestety potraktowany po macoszemu) a scena, w której batiuszka tłumaczy tytuł filmu, na wypadek, gdyby widz nie domyślił się, o co chodzi - noż na litość boską, Andrieju Pietrowiczu, miejże jakieś zaufanie do widza. I w co najmniej kilku scenach zlekceważenie strzelby Czechowa wołało o pomstę do nieba. Ja wiem, że odważny, że polityczny, ale co ja poradzę, że mnie filmy polityczne przeważnie nudzą. Jakieś tam wyobrażenie o tym, jak w Rosji władza gnoi ludzi, miałem już przed seansem - i się ono potwierdziło, więc specjalnie bogatszy z sali nie wyszedłem. Jeżeli wygra z "Idą", będę mocno rozczarowany.
aaaaaaaaaaaale zaraz potem grali "Birdmana". Niebo i ziemia. Świeży, błyskotliwy, zabawny, ironiczny, świetnie zagrany, cała masa nawiązań do różnych filmów (chociaż może scena, w której Naomi Watts całuje się z tą brunetką wcale nie był świadomym ukłonem w stronę "Mulholland Drive", kto wie). Wreszcie - od strony technicznej to jest bez dwóch zdań najlepszy film, jaki widziałem w tym roku. Muszę obejrzeć go jeszcze raz, bo umknęło mi parę linijek dialogów, kiedy byłem skupiony na zastanawianiu się "jak oni to zrobili". Idealnie dopasowana muzyka. Emma Stone i Ed Norton. Raymond Carver. Nie spodziewałem się czegoś takiego po Iñárritu prawdę mówiąc, jedyne, co mi nie do końca pasowało, to zakończenie - scena w szpitalu, dość zbędna. Doskonała rozrywka, polecam.
PS. Stary Michael Keaton wygląda jak Simon Pegg, rozbawiło mnie to.
With my last breath I curse Zoidberg.