Wielce przepraszam wszystkich obecnych (w tym Szanownego Pana Dyrektora Kierownika Przewodniczącego tej cudownej zabawy) za wymuszoną tzw. siłą wyższą (ahhh jak ja lubię ten zwrot
) absencję na tym jakże przewspaniałym, przecudnym i przeuroczym (możnaby jeszcze parę prze- dopisać, ale już późna pora i trza iść spać
) Forum tego jakże wspaniałego, wybitnego i niesamowitego (blee, nawet mnie mdli od tego cukru/słodzika/syropu glukozowo-fruktozowego - patrz oznaczenie na zgrzewie tubki) zespołu, jakim jest Queen!!
Żeby post nie był bezwartościowy i uważany za bezmyślny (a może przemyślany?) spam warto by oddać głos:
You're (not) My Best Friend (to powinno już odpaść... tak wiem, przeze mnie nie odpadło
) - tak jak nie lubię wersji studyjnej, wcale koncertówka nie polepsza sytuacji. Za bardzo przesłodzona pioseneczka, na żywo sytuację pogarsza tylko jeszcze bardziej słiiiiiitaśny wokal Freda. I mam pół cukierniczki w herbacie. Poza tym już się nie ma do czego przyczepić, ale jesteśmy już na takim ETAP-ie (taka aluzyjka, ciekawe, kto odgadnie do czego...), że czepianie się szczegółów musi wystarczyć.