No i teraz wyjdzie na jaw moja nieznajomość starej muzyki, no ładnie.
Najnowsza opcja Lookauga wydaje się spoko, 10 + 3 + 3. Bardzo ładny układ, ja mogę się na to zgodzić proszę państwa. Cenna uwaga Atrusa że przed 1950 właściwie instytucja albumu nie istniała, więc w sumie w takim układzie nic/bardzo niewiele tracimy. To w takim razie tak to zróbmy. Nie jestem fanem rozbijania roczników 63-65 na mniejsze interwały, bo w sumie może i gęsto tam z genialne płytami, ale przy całym szacunku dla naszego hipsterskiego neo-forum, takie rozbicie by mogło chyba jednak sporą część potencjalnych głosujących wyalienować. A to żadna frajda robić taką zabawę, jak tylko 3 listy są, bądźmy szczerzy.
Także odkurzajcie Mingusów, Davisów, Sinatrów, Simony, Coltrane'ów, Brubecków, Presleyów i wszystkich innych, których Wy i wasi dziadkowie znacie. W tym tygodniu startujemy z latami 50.