Faramarz Aslani - Age Ye Rooz-totalnie nie moja bajka, a tekst doprawdy wzruszający . Pisoenka jakich tysiące już powstało-niczym się nie wyróżnia. Ocena: 2/5

Blue Öyster Cult - Blue Öyster Cult -za nich to się zabieram od paru lat nie mogę się zabrać (dobra właśnie słucham płyty SecretTreaties), a wcześniej poznałem cały 1 utwór, który notabene polubiłem, a więc Heavy Metal Black and Silver. A wracając do propozycji Mike'a to utwór zaczyna się beznadziejnie, potem moment od 1:10-1:30 jest interesujący, a następnie końcowe 3 minuty, szczególnie jak wchodzi gitara, ale tak naprawdę to nic tu d... nie urywa, chociaż jakieś momenty są, więc z czystym sumieniem mocne 3/5

Faramarz Aslani - Age Ye Rooz
Nie nie nie nie. To nie dla mnie
Dam 2/10. Nie cierpię czegoś takiego, nie przemawia do mnie, sorry, no niestety.

Blue Öyster Cult - Blue Öyster Cult (feat. Robby Krieger)
nie porwało mnie, takie sobie. Ale nie jest tragiczne. 5/10.

Blue Öyster Cult - Blue Öyster Cult (feat. Robby Krieger) - no już znacznie lepiej Jak dla mnie bardzo ciekawa kompozycja, wokal taki sobie, ale ogólny klimacik mi się spodobał, więc daję /5

Wszystkie zaległości odrobię wieczór albo jutro myślę.

Jako, że forum dzieli się na tych, którzy słuchają wszystkiego i na tych, którzy słuchaja rocka i wszystkiego co z rockiem powiązane to warto byłoby to uwzględnić wrzucając kawałek i wszystkich jako tako zadowolić. Bo jak wrzucę jakieś indie czy rapsy to i tak będzie, że kawałek jakich tysiące i nic to nie wnosi do niczego albo, że to nawet muzyka nie jest. A myślę, że strona 'słuchamy wszystkiego' z chęcią odkryłaby jakiś fajny hard-rock nowy. W takim razie:

http://www.youtube.com/watch?v=M687f5m6QZw

Uwzględniając last.fm to tylko Fender i Bizon słuchają (sam nie mam póki co), a nie grają więc chyba mogę choć 'Strangers In The Night' to klasyka i jedna z koncertówek wszech czasów dość zgodnie. Pewnie wiele osób kojarzy 'Doctor Doctor', ale nie pójdę na łatwiznę. 'Love to Love' - UFO udowadnia, że nie tylko krótkie killery, ale piękne rozwinięte utwory. Esencja rocka.

UFO - Love To Love
Znam ten zespół. I to nie chodzi o to, że go słucham. Zwyczajnie mój tata jest/był ich fanem i przy każdej okazji wspominania młodości przytacza tę kapelę (jeszcze Budgie w pakiecie).

A ten kawałek? Niezły. Ładne klawisze to najbardziej. Podoba mi się też dynamika perkusji. Cała kompozycja również daje radę. Taki klasyczny rocker z czasów świetności rocka. Chyba będę musiał ich sobie bliżej ogarnąć. Ocena 3.75/5

UFO - Love To Love - piękny rockowy twór, niesamowite klawisze oraz ogólne brzmienie całkiem, całkiem Śmiało mogę teraz dać za całokształt /5

UFO - Love To Love

Obok Procol Harum jak na razie najciekawszy utwór tutaj. Swojego nie liczę
Długie wprowadzenie, klawisze trochę śmiesznie brzmiące ale za to dźwięk gitary mnie się podoba. Wokalnie bez zarzutu.
Chętnie posłucham tego utworu w wersji studyjnej by sobie porównać i wtedy wystawię notę.

EDIT: robi na mnie większe wrażenie. Dlatego...
Ocena (O-6) | 5

UFO - Love To Love
Przyjemna piosenka. Studyjna wersja o wiele lepsza. Daję 8/10.

Ja może na temat tego UFO się wypowiem, ale bez oceny.

Zespołu nie znałem zupełnie (poza intrygującą nazwą, no i nazwiskiem Schenkera - to jest chyba ten od scorpionsów, tylko to ten drugi schenker, co odszedł, a potem wrócił, a nie ten, co był w zespole cały czas - pewnie coś pokręciłem, nieważne), jestem pozytywnie zaskoczony. Fajne klawisze, fajna melodia, fajny klimacik. Ambitny rok ze złotej ery, jak to ktoś napisał. I też kiedyś zespół ogarnę, bo widzę, że jest ciekawy. Studyjna doprawdy dużo lepsza z powodów, które naświetlę za chwilę.

Jak dla mnie koncertówki (a nawet pójdę jeszcze dalej i walnę herezję: koncerty też) są dobre dla tych, którzy znają zespół, znają repertuar i chcą poznać tę muzykę w innym brzmieniu. Zaczynanie poznawania zespołu od pójścia na koncert (bądź wysłuchania go z płyty) jakoś tak nie leży mi. Koncerty mają zawsze dużo gorsze brzmienie, niedopracowany balans dźwięku (często wokal jest zdecydowanie za cicho albo publiczność przegłusza), często dziwaczne, rozciągnięte do granic niemożebności wersje piosenek (vide przykład z naszego podwórka: Brighton Rock); mniej głusi ode mnie dopatrują się też fałszów i błędów w wykonaniach. Dlatego też unikam wykonań koncertowych jak ognia do momentu, w którym znam twórczość zespołu na tyle, że nie boję się, że album koncertowy zniechęci mnie do poznawania tej grupy.

Ale nie mam nic przeciwko koncertówkom, bynajmniej. Queenowe, pinkflojdowe, metallicowe i genesisowe dla przykładu to łykam bez popity i słucham z przyjemnością. Ale nie wiem na ile zainteresowałbym się tymi zespołami, gdybym od koncertówek zaczął.

Broken Bells - przyjemne, nie wiem co wam się nie podoba, zero otwartości Lekko wpada w ucho, ale nei zagrzało dłużej raczej nie będzie to moim odkryciem tej zabawy. 5/10

Faramarz Aslani - skojarzenie z wakacjami, z knajpkami, sziszą. Dość miłe, jako tło do kontemplacji. Daleko do Paco de Lucia, no ale nie wymagajmy za wiele od każdego grajacego na akustyku 5/10

Blue Öyster Cult - taki poprock lat80, syntezatorki w tle, wokal nie zwala mnie na kolana. zdecydowanie za długie. solówka ok.5min ratuje to dzieło. ten refren jest lekko wkurzajacy... 5/10

UFO - och czemu jakieś klawisze i syntezatory zagłuszyły gitary. jak muzyka sie rozkreca brzmi to lepiej, ale klawisze wkurzające nadal... 6/10

Obiad sobie w kulki leci?

Obiad ma ostry zapiernicz w szkole. Pisał mi, że mniej więcej za tydzień będzie miał luzy i wszystko odrobi. Jakby coś to zostałem namaszczony na jego tymczasowego zastępcę.* Witam.

Napisz w jego imieniu, że 10/10 dla mojego. Tak w ogóle to o takim głupim filmie jak 'The Room' to może na fb przed chwilą gadać

O, chyba pora na mnie. Od jutra postaram się już oceniać na bieżąco. :>

Broken Social Scene - Lover's Spit
http://www.youtube.com/watch?v=5SWnWwuoBI4

Wydaję mi się, że oprócz lookauga i braciaka nikt tego nie zna i warto zapoznać resztę z tym pięknym utworem. Rzecz z płyty idealnej na jesienne chłodne wieczory. Totalnie moja stylistyka, pianino, dęciaki, smyki - mniam Wiem, że dużo ryzykuję wrzucając indie, ale trudno, może akurat wam się spodoba. Jak komuś podejdzie to radzę zapoznać się z całą płytą, właściwie ten sam poziom od początku do końca. Polecam, Michael Faraday.

Piękno i wspaniała melancholia 100/100

Uwielbiam płytę. Jedna z równiejszych rzeczy w ogóle jeśli chodzi o ostatnie 10 lat. A 'Anthem...' to moje top 100 ever chyba, sam nie wiem czemu.

Broken Social Scene - Lovers Spit - Głos tego wokalisty jest bardzo urodziwy i miły dla ucha, a myzyka wykonana w tendetnej prostocie jednak robi wspaniały klimacik i już przynajmniej wiem jak brzmią "Indie" /5.

Broken Social Scene - Lovers Spit
Ooo i to jest coś fajnego
Klimacik jest, daję 8,5/10.

Faramarz- mimo że mogłoby być mniej jednostajne to całkiem przyjemne. Dla mnie akurat język to nie problem, bo lubię różne egzotyczne rzeczy więc to, że po persku(?) to akurat na plus.

Blue Öyster Cult - fajny numer, aczkolwiek muszę się podpisać pod tym, że lata 80-te to nie był poza pewnymi wyjątkami dobry czas dla muzyki rockowej, więc produkcja do wymiany a cała reszta okay

UFO - Nie wiem czy powinno się oceniać koncertową wersję, podczas gdy inni gracze dają studyjne (szczególnie że ten kawałek ma studyjną wersję). No
kawał świetnego rocka, gitara wiadomo, jedna z tych, które robią różnicę.

Broken Social Scene - Lover's Spit
Jednostajny, monotonny i proszący mnie by po połowie już go wyłączyć w kalafonio.
Ocena (0-6) | 0

Noo i przyszła kolej na mnie

Pragnę przypomnieć wam jeden z największych przebojów oraz hitów lat 80-ych lub ery plastikowej, kto jak woli :d

- wileki i niepowtarzalnie przestrzenny wokal oraz wspaniałe i efektowne brzmienia instrumentów klawiszowych potrafią niejednego zwalić z nóg... dlatego ten, a nie inny dzisiaj

http://www.youtube.com/watch?v=y7I5UaB7mx4

ejtisy to to co uwielbiam Roberciku <3

moja ocena 5/5 :D

trochę przypomina "When The Rain Begins To Fall"

Pet Shop Boys - It's a Sin
Nie muszę słuchać, żeby wiedzieć jak ocenić. Bardzo lubię Pet Shop Boys i bardzo lubię głos Neil'a. Może to nie jest moja ulubiona piosenka Pet Shop Boys, ale jest bardzo lubiana przeze mnie. Pewnie to będzie w tej chwili no 1 na liście. Daję 9/10.

Broken Social Scene - Lover's Spit

Baaaaardzo monotonne. Raczej nie znajduję przyjemności w słuchaniu takich kawałków. Produkcja drażni, ciężko pochwalić jakiś instrument. Uszy wprawdzie nie bolą, ale it's not my cup of tea - jak to mówią Angole.
1.5/5

Pet Shop Boys - It's a Sin

PSB zawsze mi się mylą z Queen - to tak na wstępie.
Obstawiam, że to wina jutuba, ale produkcja się rozłazi w szwach i pęka. W zasadzie to taki typowy Ejtis, ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami. Zaleta to nawet chwytliwy refren. Wady to dwie najgorsze rzeczy w latach 80. - automat i syntezator. Nie chwyta mnie to, nawet nie umiałbym do tego potupać nóżką. Ogólnie to znam z dziesięć tysięcy bardziej chwytliwych kawałków z tego mrocznego okresu w historii muzyki.
2/5

Pet Shop Boys - It's A Sin
Nawet nie odsłuchiwałem bo nie ma potrzeby. Znam ten utwór na wylot i w sumie jak bardzo lubię PSB i ich album Actually tak nigdy jakoś mnie ten utwór nie rajcował. Mieli całe stado o klasę lepszych. Nie za bardzo podobała mi się zawsze w nim produkcja. Za duży natłok dźwięków w pewnych momentach.
Ocena (0-6) | 2

okej, nadejszła moja kolej


ostatnio zasłuchuję się ostro w ejtisach (ostatnio czyli od zawsze ) więc moja propozycja nie mogła być inna. wprawdzie nie jest to utwór "całe lata typu 80-te w jednej piosence" ale na pewno zasługuje na tytuł jednego z najlepszych ejtisów. Ladies and Gentleman - George Michael!




utwór pochodzi z płyty o tym samym tytule z 1987 roku. był to jego debiutancki album. ogólnie George jest chyba jedynym facetem, który mi się podoba
jest gitara, szafa grająca, winyl. wszystko pasuje!


<georgerox>

George Michael - Faith
Znów kolejny którego nie muszę słuchać, bo znam. Lubię, ale nie poraża mnie. 6,5/10.