Dobra, koniec spamu*, czas odrobić parę rzeczy.

Steve Hunter - Twilight In Harlem - Bardzo mi przypasował ten kawałek. Gitara przypominała mi momentami wyczyny pana Satrianiego, więc duży plus. Kilka zaskakujących pomysłów, fantastyczna zmiana stylu w 3:10 i dodatkowo technicznie idealnie.
Nie jestem pewny, ale chyba jest to numer który najbardziej do mnie trafił -4.5/5

Kansas - Apercu - ten kawałek na pewno nie czaruje na poziomie poprzednika. Jest ładnie, jest melodyjnie, ale koniec końców chęci na poznanie tej kapeli jakoś u mnie nie rozbudziło. Trochę klawisze mi się nie podobały, ale reszta jest solidna, więc i będzie solidna ocena - 3.5/5

Muse

<początek utworu>
<zaczyna czytać o Nawałce>
<koniec utworu>

Ops... No to jeszcze raz.
Cóż, kawałek absolutnie mnie nie chwycił. Takie trochę kierownico smędzenie. Nic nie wpada w ucho, nic nie porywa. Bardzo mi smutno - 2.5/5


*tych których zniesmaczyła ta - ekhm - wymiana zdań powyżej, przepraszam - ale niektóre opinie i pierniczenie głupot doprowadzają mnie do białej gorączki.

@Oberst - w Twilight in Harlem gra Satriani .

Ha, czyli wychodzi na to że się znam xD

To tutaj oficjalnie napisze, że dalej będziecie tak pisać do siebie to posypią się ostrzeżenia i finalnie wywalenie. Ani to śmieszne, ani mądre, ani miłe.

Ktoś coś tu wrzuca wgl?

Dziś moja kolej, a że z pewnością wieczorem będę znów wstawiony, to daję teraz.

Blues Brothers - Sweet Home Chicago - jest to moja ulubiona piosenka z tego bardzo wyjątkowego i mocno utalentowanego duetu (Dan Aykroyd oraz John Belushi). Świetna kompozycja składająca się z niesamowitych popisów dętych oraz fortepianowych. Kilka łatwych zwrotek zaśpiewanych przez mistrzów bluesa no i dalej zdumiewające solówki na instrumentach dętych tj. saksofon, puzon, klawisze, no i oczywiście w tle mocne jak zwykle trąbki. Utwór jest długi, ale naprawde warto przesłuchać go do końca.

http://www.youtube.com/watch?v=Tlou_2lMLAc

Blues Brothers - 'Sweet Home Chicago'

Klasyk, bo kto nie zna filmu.. na tej ścieżce wyrosłam... przejście na trąbce, fortepian... utwór kołysze, nieśmiertelny klasyk. W sumie z Blues Bor mam inne ulubione kawałki, ale tam mało który jest zły. ocena 9/10

Blues Brothers - 'Sweet Home Chicago'

Standardowy rock and roll swoich czasów. Fajny, można potupać nóżką, ale nie ma w sobie czegoś zachwycającego. Środkowy instrumental - który chyba ma być jądrem tego utworu - nie jest jakiś niesamowity. Trochę za długi i bez takiego no szału. Jak przypominam sobie Elvisa co tu ostatnio był to prawie jak niebo a ziemia. Hint: BB to ziemia. 3.0/5

Częściowo nadrabiam zaległości:

Fuck Buttons - Flight of the feathered serpent – albo to wynik zaburzonej percepcji po upojnych 9h z testami z kpk, kkw, kpw, kw i kks oraz Gran Derbi pomiędzy, ale.... jestem na tak. Idzie się w to wkręcić i na serio mi się to nawet spodobało. Oczywiście nie jest to muzyka do słuchania zawsze i wszędzie, ale w pewnych warunkach chwyta, do tego ma w sobie coś ciekawego i jednak mało standardowego, a więc ocena 4/5.

Avenged Sevenfold Shepherd of Fire Audio- to "dzieło" za to reprezentuje sobą to wszystko czego nie znoszę, a więc totalna sztampowość, przewidywalność i ogólna beznadzieja plus do tego sztampowe solo byle szybciej. Ocena 1/5

Muse - Endlessly – nigdy nie zachwycę się twórczością tej grupy i koniec. Jedynie Knight Of Cydinia rządi. A tutaj wokal, którego nie trawie zasadniczo, ogólnie nic ciekawego muzycznie, a więc ocena 2/5

Kansas - Apercu – znam ich tylko z Dust In The Wind, więc lekie zaskoczenie. Utwór całkiem przyjemny, szczególnie 1sze 2 minuty, potem średnio na jeża, ale ogólnie nie jest źle. Ocena 3.5/5

Blues Brothers - Sweet Home Chicago - dobre i całkiem znane wiadomka. Mnie osobiście ich utwory biorą 7/10

najwidoczniej nadszedł czas na moją propozycję
jako fan ejtisów proponuję utwór, który bardzo lubię. pochodzi on z płyty "Too Low For Zero" wydanej w 1983 roku.
cóż tu więcej gadać. świetna piosenka, głos Eltona jeszcze ma swoją starą barwę i moc. moim zdaniem jeden z najlepszych Eltonów w latach osiemdziesiątych.

ladies and gentleman -

Elton John

Mam do pana słabość od dawna, przez Q, przez głos... nie zapomniane wspomnienia z koncertu na stadionie Polonii w Wawie. Coś uroczego, ładnego ma lepsze rzeczy, chórki, klimat nie ma minusów. 7/10

Blues Brothers - Sweet Home Chicago
Znane, nie narzekam na to, 7/10 to odpowiednia ocena.

Elton John - I Guess That's Why They Call It The Blues
Co jak co, ale z Eltona to zawsze mogę słuchać wszystko. To jest klasa sama w sobie. Daję 8/10.

Elton John - I Guess That's Why They Call It The Blues - nie cierpię tego pana i to nawet bardzo, ale piosenka całkiem słuchalna jak dla mnie i daję aż /5.

Dziś moja kolej, a ponieważ potem na bank zapomnę, to wrzucam teraz. Nie zastanawiałem się jakoś długo, bo jeden utwór zrobił na mnie wielkie wrażenie w ostatnich 3 miesiącach, a na okazję 1.11 nada się perfekcyjnie. Jest mroczny, smutny i piękny, idealnie nadaje się do słuchania w nocy, albo na cmentarzu , najlepiej to połączyć
W każdym bądź razie utwór pochodzi z ostatniego jak na razie studyjnego albumu Fields Of The Nephilim, a więc Mourning Sun z 2005 i wg mnie jako jedyny nawiązuje do wielkich dokonań oryginalnego składu. Mój znajomy, gdy mu to puściłem kiedyś zapytał kiedy strzelam samobója . To tyle, miłego słuchania.

Elton John - I Guess That's Why They Call It The Blues - pederaści zawsze spoko . No nic, ja za muzyką Eltona przepadam i ogólnie za popem w takim wykonaniu 7/10

Fields of the Nephilim - Requiem XIII 33 - w kilku słowach : mrok, smutek, żal, strach, klimat, emocje, żandarmeria wojskowa. Nie do końca mnie to chwyta, ale docenić trzeba 6/10

Blues Brothers - 'Sweet Home Chicago' - 6,5/10 - świetny rocker, jednak trochę się zestarzał moim zdaniem; piano naprawdę pierwszorzędne;
elton john - 'Too low for zero' - 8/10 - świetny, mroczno- melancholijny klimat; super solo fortepianowe i bujające syntezatory;
Fields Of The Nephilim - 'Requiem XIII-33 (Le veilleur silencieux)' - 4/10 - moim zdaniem zespół trochę na siłę próbuje stworzyć wrażenie, iż utwór ten jest arcydziełem;

Fields of the Nephilim - Requiem XIII 33 - zdecydowanie nie moja bajka, bo za dużo stękania, a kompletnie zero muzyki, która jest dla mnie jednak najważniejsza i dlatego daję tylko /5

Dziś ja podobno

może coś dla odmiany (jakiejkolwiek!)

Fields Of The Nephilim - 'Requiem XIII-33 (Le veilleur silencieux)'
Po kilka fanych rzeczach przyszło cos gorszego, takie sobie, bez ochów i achów. Spokojne, liryczne. 5/10

Bracia Figo Fagot - Pisarz Miłości
Słyszałam zachwyty nad tym tworem, ale chyba wole Kabanosa lub Zacier. Jakoś nie moja stylistyka muzycznoartystyczna. 3/10

Bracia Figo Fagot - Pisarz Miłości - również nie moja bajka i nawet nie mam ochoty tego komentować, bo mogę zaś dostać OSTa /5

Blues Brothers - blues jak blues, sympatyczny, są dęciaki, jest pianinio, solowe partie, przyjemne. 7/10

Elton John - dość standardowy Elton ale dobrze się go słucha, koło 3 minuty bodajże harmonijkę ustną słychać. Całość ma również bluesowy posmak. 7/10

Fields of Nephilm -początkowo dość oniryczno-funeralne rzekłbym, a potem mocniejsze nawet jakaś dawka agresji jest i oczywiście dużo klimatu. 8/10

Bracia Figo Fagot -Nie wiem czy to jest żart? jesli tak to raczej kiepski. A jak na serio, to wychodzi disco polo z prymitywnym tekstem. 2/10

Blues Brothers - niestety, blues do mnie nie przemawia, za mozolne i monotonne no ale przyznać trzeba, że melodyjne. 3/10

Fields Of The Nephilim-Requiem XIII-33 (Le veilleur silencieux)
Hmm... mrocznie, nie moja bajka, 3/10.
Bracia Figo Fagot - Pisarz Miłości
xDDD przypomniałeś mi moich kilku kolegów z klasy w liceum xD
taki szajs śpiewali, ale było śmiesznie na lekcjach czy też na przerwach
ok, 1/10.

Elton John - I Guess That's Why They Call It The Blues

Szału ni ma. Elton jest mi ogólnie dość obojętny, więc nie znajduję radości w tym numerze. Całość może i ma jakiś tam klimacik, ładnie przepływa przez uszko, ale daję 2.5/5

Fields of the Nephilim - Requiem XIII 33

Chciałbym powiedzieć coś sympatycznego o tym numerze, ale zwyczajnie nie wiem co. Nie mój gatunek, dość mocno się wynudziłem, chociaż prócz tego za bardzo nie mam co zarzucić. Kompozycja ma swój klimat, momentami ładne rzeczy się dzieją w tle - szkoda że mnie to nie łapie ani, ani - 2/5/5

Bracia Figo Fagot - Pisarz Miłości

Haha, nie - 1.0/5

kurna!!! nic tu nie ogarnięte... i zastało znów... to ja wrzucam
The Killers - Losing Touch
http://www.youtube.com/watch?v=EieA3KIykjg

Przyjemny kawałek jak dla mnie. W ogóle bardzo lubię The Killers, wciągnęła mnie ich muzyka na dobre, od ponad roku. Wcześniej to tylko te ich hity, teraz ogół

Miłego słuchania

The Killers - Losing Touch - takie sobie i kompletnie nic specjalnego pitu, pitu. Słaba kompozycja, brzmienie do bani, wokal okropny, więc tylko - /5

The Killers - Losing Touch - 7/10 - fajne harmonie instrumentalne; melodia przywodząca na myśl lata 80.; słyszałem kilka ich piosenek i ta jest chyba najlepsza.