przez Atrus » 9 lut 2014, o 18:56
Drugiego takiego jak on nie ma. Pokażcie mi drugiego artystę, który od czterdziestu lat robi tylko to, co mu się żywnie podoba, w wieku stu lat nagrywa płytę, która w niczym nie ustępuje tym uznawanym powszechnie za klasyczne i daje koncerty tak intensywne i genialne, że nawet pakt z diabłem to niewystarczające wyjaśnienie. Przechuj, niniejszy Top10 to najwyżej wstęp do wstępu do jakiegoś sensownego rankingu, skoro właściwie z większości jego płyt można wybrać z 10 mocnych rzeczy. Nie ma co. Kolejność w dużej mierze przypadkowa.
1. Hoist that Rag
Najlepsze solo ever.
2. Telephone Call From Istanbul
Te organy na końcu - PA PA PA PAAAA PA PA, jezu
Plus AdviceWaits: "never drive a car when you're dead" - moje życiowe motto.
3. Fumblin' With the Blues
Ten klarnet, ta melodia, ta desperacja, w ogóle wszystko, wszystko.
4. I'll Be Gone
I drink 1000 shipwrecks.
Tonight I steal your paychecks.
I paint the sheets across my bed,
the birds will all fly from my head
and in the morning I'll be gone.
5. Singapore
Idealne dla kogoś, kto ma czasami ochotę zanurzyć się w jakieś plugawej portowej dzielnicy, ale nie ma na to odwagi.
6. Just The Right Bullets
Morricone + niemiecki folklor = ten utwór.
7. Ice Cream Man
Najżywsza rzecz z debiutu i, zupełnym przypadkiem, moja ulubiona. Taki Elton John, tylko lepszy, bo to Waits.
8. Dirt in the Ground
Wersja z Glitter and Doom - czysty optymizm, joie-de-vivre, oda do radości. Żartuję, nie.
9. Gun Street Girl
I to jest właśnie blues, jaki rozumiem, rozstrojony akustyk, upadłe kobiety, zmęczenie życiem, a nie Bonamassa grający to samo solo przez osiemnaście płyt.
10. Black Wings
Korzenne i niebezpieczne, jak zresztą niemal cała płyta. A ten fragment:
Some say he once killed a man with a guitar string
He's been seen at the table with kings
Well he once saved a baby from drowning
There are those that say beneath his coat there are wings
Some say they fear him
<tu wejście gitary>
to już nawet nie ciary, ciary uciekły ze strachu do Berdyczowa i słuchają Anathemy pod kołdrą.
Jakoś tak niesymetrycznie wyszło, zdecydowanie przeważa późniejszy Waits, ale może to i dobrze. Zresztą co ja poradzę, najwyżej zrobię kiedyś Top100. Ale dopiero, kiedy zrobi to Xavi, nie chcę być osamotniony w swoim szaleństwie.
With my last breath I curse Zoidberg.