Dziwne było to podsumowanie - parę osób w nim debiutowało, a nie pojawił się taki np. Atrus.
A co do 1970 r., to wyszło, że głosowałem za pojedynczymi rocznikami, a sam w pojedynczym roczniku nie potrafię uzbierać dychy. :p
1. HydrozagadkaChyba najlepsza polska komedia ever. No kurczę, parodia filmu o superbohaterach w realiach Polski Gomułki - takie wariactwo nie mogło nie być zabawne. :p Siwowłosy, rzucający na prawo i lewo dydaktyczne hasła Józef Nowak w tandetnym przebraniu Asa (cóż za imię dla polskiego Supermana!), Zdzichu Maklakiewicz jako czarny charakter, demoniczny naukowiec korzystający ze szkolnego podręcznika fizyki do wykradnięcia wody z Polski do kapitalistycznych krajów, wreszcie Roman Kłosowski jako maharadża. Film Kultowy przez wielkie K!
2. DzięciołKolejna oryginalna polska komedia. Utrzymana w jakimś psychodelicznym klimacie (szczytem wszystkiego jest permanentna impreza w bloku, która sama się napędza - goście przychodzą, przynoszą wódkę, wypijają mniej niż przynieśli, wychodzą, właściciela mieszkania nikt nie widział od lat, a rachunki za gaz płaci ten, kto stoi najbliżej drzwi, kiedy przyjdzie inkasent), pełna też elementów typowych dla Barei (ale na kilka lat przed pierwszym filmem Barei krytykującym PRL!) groteskowa opowieść o facecie próbującym stać się podrywaczem podczas wyjazdu służbowego żony. Żeby było jeszcze dziwniej, ścieżką muzyczną są fragmenty... "Mszy beatowej" Czerwono-Czarnych. A przede wszystkim: genialne gagi!
3. Życie rodzinneCiekawy, niemal groteskowy film Zanussiego oparty na motywie Syna Marnotrawnego, ale motyw ten jest... odwrócony do góry nogami.
4. RejsNie do końca łapię kultowość tej komedii. Biorąc pod uwagę ile tu jest dłużyzn, jak bardzo zmasakrowała ten film cenzura (przecież w wersji, którą znamy, fabuła tylko chwilami trzyma się kupy i na dobrą sprawę brak jest jakiegoś zakończenia) i jak niewyraźnie mówią niektórzy aktorzy (naturszczycy), fenomenem jest dla mnie, że komedia ta trafiła do mas. Niemniej są tu sceny niesamowite, a sama legenda otaczająca kręcenie filmu sprawia, że ogląda się go jeszcze raz. Powinno się w końcu wyjąć z archiwum sceny wycięte.
Swoją drogą, słynny monolog inż. Mamonia o złym poziomie polskiego kina ciekawie brzmi dzisiaj, kiedy poziom ten jest o wieeeele niższy niż wówczas. :p
5. Żandarm na emeryturzeJakkolwiek uciekanie przed rakietą po plaży i łapanie jej potem na lasso to świetna scena, jest to jednak przeciętna komedia w serii o żandarmach.
6. BrzezinaDzikus Olbrychski i chorowity pięknoduch Łukaszewicz rywalizują o względy Jagny z "Chłopów". Może być, ale wybitny film to nie jest.
7. Lokis. Rękopis profesora WittembachaKurczę, mam niezłą zagwozdkę, jak ocenić ten film. Chciałoby się powiedzieć: dno! Jest to horror, a z punktu widzenia hollywoodzkich klasyków horror bez przerażających stworów, za to ze sztucznymi scenami kaskaderskimi, w którym od początku można się domyślić, kto jest Jekyllem i Hyde'em - jest beznadziejny. Tylko, że może co innego należałoby tu docenić. Zderzenie człowieka z Zachodu z półbarbarzyńskimi obyczajami, moralnością, wyglądem mieszkańców żmudzkiej puszczy, ogólną, dość odrażającą dziczą - ta atmosfera została stworzona genialnie. No i nie można zapomnieć o roli życia Stanisława Milskiego - przez poprzednich 15 lat ten staruszek pokazywał, że jest wspaniałym aktorem charakterystycznym, ale to, jak on tu wszedł w rolę... obleśnej wiedźmy (myślałem, że gra ją kobieta, dopiero analizując napisy, skumałem, że to Milski), to mistrzostwo.