przez Gnietek » 7 lip 2014, o 18:25
Nie mam żadnych twardych dowodów, ale wszystko wskazuje na to, że ta ostatnia opcja.
Na początku 1995 r. trwała jeszcze chyba uzupełniająca sesja nagraniowa do "Made in Heaven", potem w lipcu jeszcze wystąpił z SAS Bandem, ale od tego momentu aż do początku 1997 r. John w żaden sposób nie udzielał się w niczym, co było związane z Queen. Okazje się zdarzały - odsłonięcie pomnika Freddiego w Montreux, otwarcie poświęconej Freddiemu wystawy zdjęć, różne występy supergrup itd. Między lipcem 1995 a styczniem 1997 tylko Roger i Brian reprezentowali Queen. W tym czasie nie urodziło się Deaconowi żadne dziecko (inna rzecz, że był tatusiem już sporej gromadki, więc obowiązki ojca mogły go pochłaniać), nie wiem też o żadnej innej jego działalności. A w 1997 raz wystąpił pod szyldem Queen, nagrał jedną piosenkę i też na tym był koniec.
Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy.