przez Maciej » 17 paź 2015, o 22:56
Już kiedyś próbowałem czytać Masłowską, ale słynna Wojna polsko-ruska pod flagą biało czerwoną wydała mi się totalnym bełkotem. Dałem więc szanse jej kolejne powieści – Paw Królowej, wokół której tez było sporo zamieszania.
Z tym, że mam wrażenie, że całe to zamieszanie wynika z pewnego nowatorstwa tej książki, tyle że sam fakt, iż nikt wcześniej nie zrobił takiej powieści, nie oznacza, że jest ona dobra i na poziomie. Jestem przekonany, że część współczesnej krytyki piałaby z zachwytu nad książką, która została napisana przez szympansa, który naciskał przypadkowe klawisze komputera albo byłaby stylizowaniem na Wietnamczyka, który zna raptem sto słów i kaleczy naszą mowę ojczystą niemiłosiernie, więc taka powieść byłaby jakże eksperymentalna, achy i ochy, przecież nikt czegoś takiego wcześniej nie napisał.
Natomiast propozycja pani Masłowskiej to po prostu banalna rymowanka rodem z hiphopowych piosenek. Owszem, nikt do tej pory czegoś takiego nie napisał, ale nic z samego tego faktu nie wynika. No właśnie, wyobraźcie sobie jakby teksty przeciętnego rapera spisać na papier i się tym zachwycać jako wielką literaturą godną najwyższych laurów – to właśnie jest dokładnie ten przypadek. Najsmutniejsze jest to, że naprawdę inteligentni ludzie dają się nabrać na to coś. Przecież tyle osób nie może się mylić i musi w tym być geniusz, skoro nagradzają.
Tu dochodzimy do sedna czym jest ta pozycja. Jest taka bajka Andersena, w której nikt nie zwraca uwagi, że król jest nagi, otóż w tym szkopuł, że nasza królowa jest naga. Powieść ową można określić trzema słowami: dno, tandeta i bełkot. Robienie w polskiej literaturze prozy rymowanej ma długą tradycję, takie próby podejmowano już nieraz, na czele z trzynastozgłoskowym Panem Tadeuszem. Gdy się chce faktycznie coś takiego zrobić, należałoby wykazać się wielkim kunsztem, ciekawymi rymami itd. Oczywiście artyzm takiej książki powinien współgrać z innymi aspektami powieści.
Forma jest w literaturze równie ważna co treść, bo inaczej literatura piękna nie różniłaby się od zwykłego gadania. Zresztą samej treści też tutaj niewiele, gdyby powieść zapisać normalnie, to byłoby wielkie nic (to znaczy i tak przecież jest). Niestety, prawdziwi pisarze, umiejący tworzyć mięsiste fabuły i intrygi, wielkie narracje, świetnie operujący napięciem, tworzący wielopłaszczyznową psychologię postaci, błyszczący erudycją, nie będą tak docenieni jak pseudoawangardowy bełkot. Takie czasy.