UFO - znam ten kawałek i wielbię zarówno w wersji live, jak i studyjnej (choć studyjna chyba lepsza). Kawał naprawdę świetnej muzyki, której można słuchać i słuchać. Tu jest (prawie) WSZYSTKO. Jest majestatycznie, są zmiany tempa, świetne gitary, piękne klawisze. No po prostu <3 i
8,5/10.
Broken Social Scene - ojoj, dwie cudowności pod rząd się trafiły
. Tu z kolei jest bardzo nastrojowo, klimatycznie. Nieco "przybrudzona" produkcja dodaje tylko uroku. Nastała jesień i nostalgia. Podoba się,
7/10.
Pet Shop Boys - bosh, takie coś mógł wrzucić tylko... Niemiec. Trzeba było od razu dać . Sam utwór jest oczywiście bardzo znany, ale też nie ma w nim nic interesującego.
2/10 za podróż sentymentalną (choć nie są to jakieś miłe wspomnienia
).
George Michael - następny... Cóż, cenię zdolności wokalne Jerzego Michała, jego twórczość znam dość wybiórczo, niektóre kawałki nawet lubię. Jest niby chill, niby miło buja... ale jakieś to takie miałkie. W przeciwieństwie do Obiada napiszę, że przynajmniej nie irytuje (jak PSB
).
3/10.
Snowy White - cóż, tytuł adekwatny do muzyki. A ja bardzo lubię taki styl. Solo na organach epickie. Po co więcej pisać, skoro można słuchać?
9/10 ("dziesiątki" tylko dla Wingera).
Animal Collective - dobra nazwa dla związku zoofilii
. Wstęp godny tego z Play the Game. Dalej nie bardzo wiem co się dzieje - wokal schowany za dość narwaną perkusją i radosnymi piszczałkami (:whistle:), melodii w tym żadnej... Bardziej irytujące niż PSB. Plus za klipy z Nosferatu, ale to już akurat żadna zasługa twórców "muzyki". Generalnie - Obiad, why?
1/10.
Faktycznie, jak się nie ocenia systematycznie, to jest jak w QW ^^.