Ja tam po Rogerze nie oczekuję zbyt wiele, to się nie zawiodłem. Z tego, co mogę wnioskować z preview, mają te kawałki jakiś klimat i nawet bujają. Są stonowane, ale czego oczekiwać od kolesia, który jest w wieku emerytalnym i nie musi już podbijać świata?
A okładka podoba mi się. Nie wiem, skąd te narzekania. Poza "Happiness" na okładce każdego albumu Taylora był jego portret, i to zawsze w jakiś sposób zniekształcony, więc czego się spodziewano?
A pomysł z nałożeniem efektu potłuczonego szkła na fotę zmęczonego człowieka daje dla mnie wrażenie jakiejś kruchości i przemijania, co mi pasuje do muzyki zawartej na albumie (o ile można wnioskować na podstawie ledwo 6 i pół minuty).